Trybuna Ludu, sierpień 1970 (XXII/212-242)
1970-08-02 / nr. 213
NIEDZIELA, ! SIERPNIA 1970 R. — NR 213 S Na tematy dnia Abecadła nowociesnołci ciąg dalszy YSTEM oceny nowoczesności wyrobów znany powszechnie pod kryptonimem ABC powstał przed laty. W myśl uchwał ówczesne6 go IV Plenum Partii w latach 1964-1965 przeprowadzono ocenę nowoczesności wyrobów przemysłu maszynowego. Tych produkowanych i (tych przygotowywanych do produkcji. Wtedy właśnie przyjęto podział na grupy ABC i wprowadzono świadectwa dopuszczenia wyrobów do produkcji z określonym terminem ważności. Akcja miała dać i data odpowiedź na pytanie gdzie jesteśmy. A byliśmy wtedy dość daleko od czołówki. Ocena wykazała sporo słabości przemysłu maszynowego. Stało się to punktem wyjścia do opracowania planów prac modernizacyjnych. I tak się zaczęło. U- znajqc efekty batalii o nowoczesność, zauważyć jednak wypadnie, że pogoń za procentami, za wskaźnikami udziału w produkcji wyrobów grupy A (co wiqże się z preferencjami finansowymi, korzyściami materialnymi dla załóg, i dyrekcji) wpłynęła na stępienie kryteriów oceny a I trafność samych ocen. Stworzyła sytuację, w której na plan dalszy schodziły nierzadko sprawy jakości oraz czynniki ekonomiczne. Do problemów nowoczesności powróciło ubiegłoroczne IV Plenum KC PZPR. Uchwała Plenum podkreśla znaczenie systematycznego odnawiania produkcji poprzez wprowadzanie wyrobów nowych, bqdż zmodernizowanych o wysokich parametrach technicznych, dobrej jakości I konkurencyjnym w odniesieniu do cęn światowych - koszcie własnym. W uchwale mówi się też o systemie oceny poziomu technicznego wyrobów, stosowanym w przemyśle maszynowym. Zaleca się ulepszyć ten system i rozciqgnqc go na inne gałęzie produkcji. Mamy już projekt zmian zmierzajqcych Jest on dziełem w tym kierunku. KNiT, CUJM oraz specjalistów resortów gospodarczych. Nowy system obejmuje wszystkie branże a więc praktycznie wszystkie wyroby - wylqczajqc z tego produkcję niepowtarzalno, sezonowq czy też części zamienne do maszyn już nie produkowanych. Będzie to w dalszym ciągu system ABC tyle ze za każdq z tych liter kryć się teraz będq zmienione treści. I tak grupa A - to wyroby odpowiadajqce najwyższemu w świecie poziomówi technicznemu i standardowi jakości osiqganemu przez producenta uznanego za przodującego. Do grupy B kwalifikowane będq wyroby, które uzyskały świadectwo, nie zostały przeznaczone do wycofania z produkcji, ale nie odpowiadajq najwyższemu poziomowi technicznemu, W grupie C znajdzie się produkcjo przestarzała technicznie, przeznaczona do wycofania w określonym terminie W projekcie duży nacisk położono na uporzqdkowanie kryteriów oceny wyrobów. Chodzi tu w szczególności o nadanie właściwej rangi problemom bezpieczeństwa, higieny użytkowania oraz ochrony środowiska. Kluczem jednak do właściwego określenia poziomu technicznego muszq stać się walory eksploatacyjne, np. sprawność, stosunek a więc mocy do ciężaru, wydajność czy koszty eksploatacji. I wreszcie kwestia o podstawowym znaczeniu — przesłanki ekonomiczne produkcji, kryteria opłacalności. Przy ich ustalaniu trzeba rzecz prosta brać pod uwagę nakłady na badania, wdrożenie, rozruch i rozwój produkcji do skali docelowej. Opłacalność i.nowoczesność to sprawy nieroztqczne. Prz> tym ta pierwsza musi być traktowana jako czynnik decydujqcy o uruchomieniu produkcji. Ocena rozciggać się będzie na etap założeń projektowych, badania prototypów bqdź serii informacyjnej i klasyfikację dokonywanq przed upływem terminu ważności świadectwa, Wszystko to leżeć będzie w rękach jednostek naukowo-badawczych, najczęściej instytutów przemysłowych, współpracujqcych z branżowymi kornisjami doradczymi. W ich skład wejdq m. in. przedstawiciele odbiorców i użytkowników. Na pracownikach zaplecza badawczego spoczywa zatem główny ciężar rzetelnej, obiektywnej oceny. Placówka badawcza bierze za tę ocenę pełnq odpowiedzialność. Waga tego problemu jest wyjqtkowo doniosła; z owych ocen wynikajq bowiem wprost kierunki prac rozwojowych, zadania dla planu postępu technicznego w zakładzie, kombinacie czy całej branży, Klimat rzetelnej oceny Jest więc podstawowym warunkiem pracy jednostek kia syfi kujqcych i komisji. Ale nie jedynym. Powinny też one stać się organami konsultacyjnymi i doradczymi w opiniowaniu założeń I prototypów. Powinny opierać się w swej działalności na najnowszych zdobyczach światowej nauki I techniki, na prognozach rozwoju ocenianego wyrobu w kraju i za granicq. Przygotowany projekt tworzy oczywiście tylko ogólne ramy działalności zmierzajqcej do systematycznego unowocześniania produkcji. Nie sposób przecież w jednym dokumencie zawrzeć szczegółów dotyczqcych kryteriów i sposobów oceny wyrobów branż, czasem od siebie bardzo odległych, (np. przemysł odzieżowy I stoczniowy). Te ogólne ramy trzeba zatem wypełnić konkretnymi treściami. W tym miejscu zaczyna się rola resortów, zjednoczeń I placówek zaplecza naukowo-technicznego. B.W.M. Z WOJEWÓDZTWA DO WOJEWÓDZTWA BYDGOSZCZ Kombinat słodowniczy w Fordonie W Fordonie nad Wisła powstaje~wielka słodownia. Roczna docelowa produkcja wyniesie 35 tys. ton słodu. Obecnie uzyskuje śTę~ go ze wszystkich zakładów w kraju nieco ponad 160 tys. ton rocznie. Znaczna część produktu z Fordonu przeznaczona będzie na eksport. Co roku wywozimy za granicę ponad 30 tys. ton tego artykułu. Dzięki nowej inwestycji można będzie zwiększyć eksport. Zapotrzebowanie na słód stale się zwiększa, gdyż na całym świecie wzrasta produkcja piwa. Nie wszędzie zaś można uprawiać jęczmień browarniany, zapewniający należytą jakość napoju. W Polsce jednym głównych ośrodków hodowli taz. kiego jęczmienia jest woj. bydgoskie. Na zdjęciu: określanie barwy i klarowności brzeczki ze słodu. Fot. Gill — CAF RZESZÓW XVII Ogólnopolski Rajd Przyjaźni Organizatorzy ra.1du — Towarzystwo Przyiażni Polsko- Radzieckiej PTTK i WOP w Rzeszowie otrzymali już z różnych stron kralu wiele zgłoszeń uczestnictwa w XVII Ogólnopolskim Rajdzie Przyjaźni w Bieszczadach. Ta, mająca długoletnie tradycje impreza turystyczna poświęcona w bieżącym roku 25-leciu TPPR 1 WOP przebiegać będzie w dniacp od 18—29 sierpnia br. ośmioma trasami przez Bieszczady i Beskid Niski, Najdłuższa trasa 12-dnlowa od Grzybowa poprzez Ciechanię, Tylawę, Bukowiec połączona jest ze zdobywaniem Górskiej Odznaki Turystycznej. Dla mniej wytrwałych piechurów wyznaczono przejścia łatwiejsze na trasie tzw. „Beskidników”, „Morza Bieszczadzkiego”. Jest także do wyboru 3-dniowa trasa „dla staruszków" Podczas zakończenia rajdu w Ustrzykach Dolnych, rozegranj zostanie finał konkursu pt. „Piękna nasza Polska cała” (c. W.) TRYBUNA LUDU Po naradzie warszawskiego aktywu szkól wyższych W stroną „drogi sukcesu” C O roku w lłpcu kandydaci na przyszłych magistrów rozpoczynają start po studencki Indeks. Kryteria te; surowej selekcji jednoznacznie forują talent, wiedzę, pracowitość, stopień przygotowania do samodzielnych studiów, wewnętrzną dyscyplinę kandydata. Jak to się jednak dzieje, że ten system wartości, z jakim spotykają się kandydaci na studia, potem już w codziennym życiu szkoły wyższej traci wiele na ostrości, dewaluuje się w świadomości studenckiej i nie tylko studenckiej, osiągając swoją krańcową postać w konkretnych postawach maksymalnej łatwizny i przesadnego liberalizmu? Nikt nie mógłby na twierdzić ,iż kandydatom serio na studentów powinno się wiać większe wymagania staniż już studiującym. Niemniej przeświadczenie takie nie należy do odosobnionych przypadków. W tym między innymi można by upatrywać przyczyny prób „kupowania indeksów“, ubieganie się o przyjęcie na studia ludzi mało zdolnych, niepracowitych. „Byle zostać przyjętym, później się zobaczy“ — to niestety po części uzasadniona dewiza wielu autorów podań do dziekanatów. Być może przejaskrawiam sprawę. Jest jednak zastanawiające skąd się biorą niedostatki szkoły wyższej w dziedzinie sprawności nauczania i terminowości kończenia studiów, jeśli wybieramy najlepszych i najlepiej do samodzielnej nauki przygotowanych. Trudno uzasadniać to wyłącznie słabym przygotowaniem kandydatów wyniesionym ze szkoły średniej. Nie tylko koszty Wśród uczelni warszawskich wskaźnik sprawności nie wszędzie sięga 90 procent. Wskaźnik terminowości kończenia studiów przekraczający 50 procent uważany jest za niezwykle korzystny. Pomijając oczywiste straty wychowawcze zastanówmy się jeszcze nad racjonalnością wydatkowanych w tej, sytuacji sum. ••• Ł ■ > • -Średni koszt wykształcenia absolwenta warszawskiej uczelni wynosi około 162 tysiące złotych. Są to wydatki społecznie opłacalne, absolutnie konieczne i dobrze gdyby nas było stać na większe. Równie jednak oczywiste staje się, że cała ta suma powinna być wydatkowana na zorganizowanie temu statystycznemu studentowi możliwie najdogodniejszych warunków nauki. Niestety poważną część tej średniej kwoty trzeba przeznaczać na wydatki związane z przedłużaniem studiów — na każdy urlop dziekański, powtarzanie roku, odkładanie egzaminu dyplomowego. Jak wykazała analiza prowadzona wśród warszawskich uczelni tylko nieznaczny procent opóźniania studiów wynika ze szczególnych wypadkówr losowych. Gdyby do tego rachunku dorzucić straty wynikające z nieuniknionych w takiej sytuacji luk w zapewnieniu gospodarce narodowej niezbędnej kadry fachowców, to staje się jasne, że nie chodzi tu tylko o kilkaset tysięcy złotych. Nauka — dydaktyka — wychowanie Nauczyliśmy się robić rachunki również w tych dziedzinach życia, w których do niedawna uchodziłoby to za profanację. Akcentujemy, że nie chcemy wydawać mniej, musimy to jednak czynić rozsądniej, mądrzej, gospodarniej. Proces racjonalizacji, intensyfikacji naszej gospodarki zainicjowany na V Zjeździe Partii i rozwinięty w uchwałach II, IV i V Plenum KC nie może przecież omijać szkół wyższych. Stawka na intensywność działalności stawka szkół wyższych — to na poprawienie sprawności i terminowości kończenia studiów. Rzecz jasna, że nie może się to dziać kosztem jakości przygotowania studentów. Jedyną drogą prowadzącą do tego celu może być udoskonalenie dydaktyki i wychowywania na uczelniach. Mimo iż dawno już nauki pedagogiczne określają precyzyjnie wzajemne relacje między takimi pojęciami jak: wychowanie, dydaktyka, nauka, jednoznacznie wskazując, że pierwsze z nich obejmują wszystkie pozostałe, nierzadko jeszcze zdarza się, iż myśl bardzo niedobrej tradyw cji, działalność wychowawcza szkoły wyższej chce sie sprowadzić do funkcjonowania zajęć z dziedziny ideologii i polityki, działania na uczelniach organizacji politycznospołecznych, okolicznościowych akademii i uroczystości. Odbyta niedawno w Komitecie Warszawskim PZPR narada aktywu szkół wyższych stolicy dowiodła, że poglądy takie w środowisku warszawskim należą już do przeszłości. Przede wszystkim skończyła się wśród kadry naukowej praktyka oddzielania pracy naukowej od dydaktycznej i dyskredytowanie tej tatniej. Panuje noglad. że osw nowoczesnej uczelni profesor czy asystent staje się bardziej organizatorem nauczania niż wprost nauczającym. Wbrew pozorom istnieje ścisła zależność między sposobami rozwiązywania problemów naukowych w instytutach szkoły wyższej a klimatem wychowawczym. Jeśli instytut jest nowoczesnym laboratorium naukowym, to taki też będzie, organizowany przez jego pracowników, proces studiów. Praktyka dowodzi też, że autorytet wychowawczy pracownika naukowego jest funkcją jego autorytetu naukowego, stąd sprawa właściwej polityki kadrowej na uczelniach jest z punktu widzenia wychowawczego jej działania sprawą pierwszorzędną. W warszawskich uczelniach zrobiono już w tej dziedzinie sporo. Niemniej pilną wydaje się być potrzeba bardziej ofensywnego działania w tej mierze — konsekwentniejszego rozliczania pracowników naukowych z wykonywania obowiązków dydaktycznych wszystkich innych nałożonych i na nich przez uczelnię. Trzeba wyraźnie mówić, że nowoczesny organizator studiów — to także opiekun roku, opiekun domu akademickiego, koła naukowego czy organizacji młodzieżowej, Terminowość i rzetelność Nie da się pogodzić dobrej organizacji toku studiów' przesadnym liberalizmem, lekz ceważeniem regulaminu studiów. Przytłaczająca większość urlopów dziekańskich udzielonych w ostatnich latach w warszawskich uczelniach była sprzeczna z regulaminem. Podobnie rzecz ma się z powtarzaniem roku pierwszego, czego regulamin studiów nie przewiduje w ogóle. Wiele zamieszania wprowadza na wydziałach bardzo częste przekładanie terminu egzaminów semestralnych i rocznych, nierespektowanie obowiązku zaliczania zajęć itp. Pomijając przypadki wyjątkowe, praktyka taka ma w istocie głęboki charakter anty wychowawczy. Uczenie terminowości, rzetelności jest też jednym z zadań szkoły wyższej przygotowującej kadry na odpowiedzialne stanowiska. Zresztą — za ten liberalizm płacą sami studenci, poprzez obniżenie wysokości środków na organizowanie procesu dydaktycznego. Rektoraty, dziekanaty, nie są w stanie ogarnąć w całości złożonego mechanizmu, jakim staje się nowoczesny system wychowawczy szkoły wyższej. Dla jego sprawnego działania niezbędne jest zaangażowanie całej uczelnianej społeczności. Temu między innymi służą organa kolegialne w uczelniach: kolegium rektorskie, rady do spraw młodzieży, rady pedagogiczne. Sprawy nauki studentów winny bardziej niż dotąd stać się ośrodkiem nia uczelnianych zainteresowaorganizacji partyjnych i organizacji młodzieżowych działających na wyższych uczelniach. Postępy w nauce a więc wyniki pracy studenta muszą być podstawowym kryterium oceniania ideowo-politycznej postawy studenta. Poprawie dyscypliny studiów mogłoby z pewnością służyć rozsądniejsze wykorzystywanie systemu nagród i wyróżnień. aktywu warszawskich Wśród ni rozważa się między uczelinnymi możliwość stosowania wobec wyróżniających się studentów prawa pierwszeństwa w wyborze pracy, otwarcia dla najlepszych „zamkniętych“ miast, zerwania* z limitowaniem stypendiów naukowych. Wydaje się jednak, że za wcześnie mówić o organizowaniu szkoły wyższej, obliczonym na tzw. „drogę sukcesu“. Zbyt często jeszcze odbiega ona od założeń drogi pracowitości i rzetelnego wykonywania obowiązków, "* JERZY WEBER T RUSKAWKI, jako najwcześniejsze i smaczne owoce są bardzo poszukiwane na rynku europejskim. Zarówno w stanie świeżym jak i mrożonym. Również nie zaspokojone jest zapotrzebowanie krajowe. Tegoroczny sezon już trzeci z kolei raz rozczarował amatorów tych owoców Jak odbudować produkcję truskawek? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba poznać przyczyny jej upadku. N ajbardziej dynamicznie produkcja truskawek rozwijała się w latach 1961—1965. Wzrosła sześciokrotnie — w ciągu czteprawie rech lat z 26 tys. ton do około 148 tys. ton. Mówiono wtedy o „truskawkowym mocarstwie”, gdyż Polska znalazła się na drugim miejscu po Stanach Zjednoczonych, które zbierały około 220 tys. ton rocznie. Niegdyś małe ośrodki uprawy, wykorzystując koniunkturę szybko przekształciły się w duże bazy, Przesłanki agrotechniczne oraz glebowe nie odegrały poważniejszej roli. Pewien ograniczony wpływ miała bliskość rynku zbytu, jakim jest Warszawa. Działał jednak przede wszystkim przykład sąsiedzki i możliwości zdobycia gotówki, pożądanej zwłaszcza w okresie wiosennym. Największy ośrodek uprawy truskawek powstał w dolinie środkowej Wisły, w rejonie wyznaczonym w przybliżeniu przez miasta Płock, Płońsk, Zwoleń i Nałęczów, W 1966 roku rejon ten dostarczył 72 proc. ogólnej ilości truskawek- Ta superkoncentracja była jedną z zasadniczych przyczyn dość szybkiego upadku truskawkowej potęgi. Lata 1966-1967 pewna stabilizacja cechowała produkcji na poziomie ponad 130 tys. ton. Przez spółdzielczość ogrodniczą zostało to przyjęte z uczuciem ulgi. Nie było już groźnej „klęski urodzaju”. Mniejsze ilości owoców dało się łatwiej sprzedać, co korzystnie odbiło się na finansach truskawkowych spółdzielni. Pierwsze oznaki widoczne były już w okresie prosperity. Nie zwrócono wówczas uwagi na groźne zjawisko: zmniejszenie obszaru nowych nasadzeń. Fakt ten w starej bazie centralnej oceniano raczej korzystnie, jako zmniejszenie nadmiernej koncentracji upraw. W roku 1967 województwa: warszawskie, kieleckie i lubelskie dostarczają już tylko 63 proc. truskawek. Ale prawidłowy stosunek bazy centralnej do całego kraju szacowany był przez fachowców na 55 proc. tonażu. Niestety, baza likwidowała się dość centralna szybko, a inne nie rozwijały się w wymaganym tempie- Niektóre nawet powoli zaczęły zmniejszać nasadzenia. W 1968 roku nastąpił spadek produkcji i skupu truskawek prawie o 1/3 w stosunku do 1967. Przypisywano go w znacznej mierze szarej pleśni. Klęskowy był rok 1969. Ostra zima 1963—69 znacznie przerzedziła plantacje. W czasie chłodnej wiosny wymarzła znaczna część kwiatów. Zebrano zaledwie 60 tys. ton truskawek, z których znaczna część nie nadawała się do przetwórstwa i handlu. W.tym roku zbiory były nieco lepsze i wyniosły około 80 tys, ton. Ale tylko 54 proc. ilości sprzed pięciu laty. Lepsze zbiory tego roku można określić jako triumf odmiany Faworytka. Ciekawa jest struktura geograficzna tegorocznego skupu. Województwa „starych plantacji”: lubelskie, warszawskie i kieleckie dostarczyły 63,9 proc. owoców. Niełatwo jest stworzyć nowe bazy. Wprawdzie truskawki zawędrowały do woj. koszalińskiego, olsztyńskiego, zielonogórskiego — gdzie nie było upraw na skalę handlową — ale nie stwierdza się tam wielkiego postępu. M OŻNA doszukiwać się wielu przyczyn zmniejżenia szenia upraw oraz obniurodzaju truskawek. Nadmierna koncentracja, która winna ułatwiać gospodarkę towarem, przyniosła szkodliwe reperkusje. Wielkie inwestycje przemysłowe, zwłaszcza Piock i Puławy oraz budownictwo wielkiej Warszawy doszczętnie oczyściły rejon podwarszawski z nadmiaru rąk roboczych. Truskawki tych rąk potrzebują, nie tylko do zbioru, ale również do pielęgnacji upraw, zwłaszcza w pierwszym roku po nasadzeniu. Utrzymanie w odpowiedniej kulturze 1 ha plantacji wymaga około stu roboczodniówek. „Syn to zasadził i wyjechał do miasta, a ja z żoną ledwie nadążę, aby zebrać co się urodziło”. Jakże często otrzymywaliśmy tę odpowiedź na pytania, dlaczego plantacja zarasta, perzem i innymi chwastami, dlaczego jej nie opryskano. Coraz więcej było zaniedbanych plantacji, obniżały się plony, pogarszała jakość owoców. I jednocześnie spadały ceny. Piękne, doborowe owoce plantator mógł sprzedać sam, bez korzystniej pośrednictwa spółdzielni. Wpływ kontraktacji na rozwój upraw stał się iluzoryczny. Przy pomocy kilkuosobowego zespołu instruktorów, licząc plantatorów na setki i tysiące, truskawkowe spółdzielnie nie mogły wpływać na lepszy stan plantacji, skuteczniejszą ochronę fitosanitarną, na właściwy dobór odmian i lokalizację nowych nasadzeń. Wysiłki te pomniejszał ponadto brak sadzonek wolnych od chorób, a zwłaszcza sadzonek odmian zalecanych do uprawy. Tradycja preferowała odmianę wczesną konsumpcyjną: Ananas. Spółdzielnie zaś namawiały do sadzenia Purpuratki, odmiany bardzo cennej dla przemysłu-Pierwsza z odmian okazała się bardzo podatna na choroby, druga - mało wydajna. Średni plon z ha Purpuratki sięga zaledwie 4 ton, co przy «'zroście kosztów uprau'y i spadku pod znakiem zapytania stawdało opłacalność produkcji. Na własnej skórze plantator przekonywał się o zawodności truskawek, jeśli nie potrafił roślin chronić przed szkodnikami i chorobami. Pocieszającym faktem na tle tej minorowej sytuacji są osiągnięcia plantatorów bialostockłch. Na mapie z lat 1965- 66 małe trójkąciki dwu ledwo zaznaczonych baz białostockich reprezentowały niespełna 0,3 proc. krajowej produkcji. W roku bieżącym białostockie plantacje stanowią ponad 6 proc. areału krajowego. Województwo sięga po piąte miejsce w kraju, tuż za łódzkim. Jak się to stało? Senga Sengana, czyli popularna Faworytka, w województwach centralnych atakowana przez szarą pleśń i silnie porażana przez roztocza — w ostrym wschodnim klimacie na białostockich piaskach wykazała znacznie większą odporność. Białostocki truskawkowy neofita, wbrew tradycjom zaniedbanej kultury rolnej, okazał się pojętnym uczniem. Można nawet obserwować ciekau'e i udane doświadczenia w uprawne truskawek Przy zmianie polityki cen rejon białostocki odżył i przoduje pod względem nowych nasadzeń. Działacze białostockiej spółdzielczości planują już w najbliższych latach osiągnięcie zbiorów w wysokości 10 tysięcy ton. Zamiary te oparte są na realnych przesłankach. ZEGO więc potrzeba, żeby znów rozwijała _ produkcja truskawek? się Przede wszystkim niezbędne .Jest utworzenie w bazach produkcyjnych plantacji matecznych, starannie chronionych przed chorobami i szkodnikami- Polityka cen, klasyfikacja owoców, premie jakościowe I eksportowe muszą preferować uprawę intensywną o wysokiej kulturze agrotechnicznej. Instytut Sadownictwa za parę lat będzie mógł dać nowe cenne odmiany. Plantatorzy niecierpliwie oczekują chudli kiedy Instytut Sadownictwa będzie mógł dostarczyć sadzonki truskawek wolne od niszczących plantacje chorób wirusowych AMBROŻY SZCZEPAŃSKI Jak przywrócić truskawkową potęgę? _________________ 3 wyczerpującej dyskusji, chcę wskazać, ze proponowane rozwiązania winny zostać zharmonizowane z wszechstronna i solidną ochrona dłużnika, propozycje bowiem zakładają znaczne zaostrzenie reżimu komorniczego i mogłoby spowodować w niektórych przypadkach zbyt bezwzględny drenaż, który mógłby niejednokrotnie ostro godzić w minimum egzystencji dłużnika i jego rodźmy. Należałoby, w moim przekonaniu, znacznie poszerzyć przepisy Kodeksu Postępowania Cywilnego w zakresie ochrony przed egzekucją niezbędnego mienia i środków finansowych dłużnika. Chodziłoby tu w szczególności o to, aby uzależnić wysokość ściąganej kwoty od stanu rodzinnego dłużnika tj. od ilości osób będących na jego faktycznym utrzymaniu. M. Kiry łowicz Suwałki LISTY CZYTELNIKÓW Jeszcze o kosztownych gestach W „Trybunie Ludu” z dnia 3 lipca 1970 r. ukazał się artykuł „Na tematy dnia" pod tytułem „Kosztowne gesty”. Dotyczy on należności sądowych na rzecz jednostek gospodarki uspołecznionej. Podnosi się w nim i słusznie problem egzekucji tych należności. Wskazuje, że obecny stan jest niezadowalający, w konsekwencji nieściągalność roszczeń obniża wagę wyrokow sądowych a nadtc wzmaga wśród dłużników niefrasobliwość i nieodpowiedzialność za swoje postępowanie wobec znacznej ilości tytułów wykonawczych, których realizacja jest przewlekła lub w ogóle nierealna. Nie chcę tu pisać o rzeczywistym niedbalstwie kierownictwa zakładów. Takie może się zdarzyć. Myślę jednak, że autor dosyć jednostronnie rozpatruje problem od strony wykonawczej, natomiast nie rozważa sprawy pod kątem praktycznych trudności wynikających z poważnych niedopracowań w przepisach prawnych i wyraźnego braku precyzji w przedmiocie kompetencji poszczególnych organów. Moim zdaniem rzecz wymaga urealnienia przepisów i wyraźnego określenia kto i jakie ma w tej mierze obowiązki. Teraz np. ma pomagać w egzekucji Milicja Obywatelska. Polega to w szczególności na ustaleniu miejsca pracy dłużników oraz ich miejsca pobytu. Obowiązek ten jednakże jest obwarowany koniecznością uprzedniego wrykorzystania wszelkich możliwych środków przez wierzyciela we własnym zakresie. W praktyce więc pomoc MO jest iluzoryczna a poszukiwanie dłużnika bardzo uciążliwe, przewlekłe i nieskuteczne. Ponieważ autor uważa, że wina za ten stan leży po stronie zakładów pracy, a konkretnie księgowości ców prawnych, trzeba czy radstwierdzić, że pracownicy ci nie mają właściwie możliwości ustalenia stanu materialnego dłużników a szczególnie wtedy, gdy dłużnicy ci zmieniają pracę i przenoszą się do innych miejscowości położonych w dużej odległości od poprzedniego miejsca zatrudnienia. Podobna sytuacja jest również wtedy, gdy dłużnik jest rzemieślnikiem, który ma możliwości zarobkowania prywatnie i całe miesiące czy nawet lata nie jest nigdzie a posiada oficjalnie zatrudniony, środki finansow'e. których wierzyciel nie jest w stanie ujawnić. Również komornicy sadowi, do których obowiązków należy ustalenie stanu majątkowego dłużnika na wniosek wierzyciela, w praktyce wobec opornych dłużników są niemal bezsilni. Wynika to z tego, że nie posiadają oni wystarczającej kadry pracowniczej i w praktyce sam komornik — jedna osoba — musi miesięcznie załatwić setki egzekucji. Ponieważ jednak zależy mu na zarobkach (jest bowiem na procencie) w wypadku jakichkolwiek trudności zwraca się do wierzyciela o podanie mu dalszych danych odnośnie dłużnika. których kolei wierzyciel nie może szybz ko podać. Wobec tego komornik w konsekwencji po roku oczekiwania sprawę umarza Czyżby więc obraz styczny? Co należałoby pesymizrobić żeby sytuacja uległa poprawie? Wydaje mi się, że przede wszystkim bez żadnych ograniczających warunków i w zakreślonym ściśle terminie Milicja winna ustalać adresy, miejsce zatrudnienia dłużników a nawet ich stan materialny. Dużym ułatwieniem byłoby, gdyby przy zwalnianiu z pracy w wydawanym zaświadczeniu uprzedni pracodawca mógł podawać, o ile oczywiście byłoby jakieś zadłużenie, jeeo wysokość, tytuł i ew. jaka władza dane kwoty egzekwuje (komornik, upoważnione władze administracyjne). Po otrzymaniu takiego zaświadczenia nowy pracodawca byłby zobowiązany automatycznie rozpocząć potrącenie na rzecz odnośnego wierzyciela właściwych kwot wynagrodzenia w nowym miejz scu pracy. Proponowane rozwiązanie było zresztą dyskutowane przy okazji rozważań wśród teoretyków na temat dużych trudności z egzekucja należności alimentacyjnych. Nie chcę zbyt rozszerzać zagadnienia i traktuje moje uwagi jako przyczynkowe, temat bowiem wymaga obszernej i W sprawie krwi... Ostatnio na łamach naszej prasy pojawiło się kilka artykułów i informacji związanych z kłopotami „banku krwi” czyli z brakiem ludzi chętnych cio dawania swej krwi na potrzeby naszego lecznictwa. Tak się składa, że od przeszło roku jestem honorowym dawcą ü.rwi w instytucie nematoiogii przy ul. Chocimskiej w Warszawie. Zapoczątkowało to zaproszenie jakie otrzymaliśmy w Ubiegłym roku by zgłosić się tam z tytuiu tego, ze jesteśmy oboje z mężem ludźmi prowadzącymi samochód. Poszliśmy bez oporow rozumiejąc doniosłość zagadnienia zarówno w skali ogólnej jak i osobistej. Posiadanie książeczki krwiodawcy z oznaczoną grupą krwi może się zawsze barozo przydać, wypadków drogowych u nas niestety nie brakuje. Podobna praktyka jest też stosowana zresztą za granicą, w wielu innych Krajacn. Wiaziaiam — cnoć sąuzę, że to przesada — samochody na których wymalowana była dużymi literami grupa krwi kierowcy. W dniu kiedy po raz pierwszy oddawaliśmy krew było na ChotimsKiej sporo łudzi, którzy podobnie jak my pospieszyli na wezwanie. Niestety gdy odwiedziliśmy Instytut przed paroma dniami, tłoku nie było... W czasie rozmów z różnymi znajomymi wywnioskowałam, że ich opory mają trzy źródła. Po pierwsze obawiają się o własne zdrowie. Absurd — 200 gr. kiwi oddane w odstępie pół roku czy roku nie przynosi żadnej szkody organizmowi. Poza tym każdy poddawany jest przez lekarzy dokładnemu badaniu i jeśli jest jakiekolwiek przeciwwskazanie krwi nie pobiera się. Po drugie boją się bólu. Otóż jeśli chodzi o personel na Chocimskiej to jest on na najwyższym fachowym poziomie, obyśmy tak znakomitych pielęgniarek mieli więcej. Po trzecie — wielu się zasłania brakiem czasu. Pragnę zakomunikować, że cała ta „operacja” nie trwa dłużej niz dwie godziny od pobrania próbki, poprzez analizę i badania lekarskie. Otrzymuje się też na miejscu zwolnienie z pracy na jeden dzień. Można więc po „trudach” znakomicie wypocząć. Honorowy krwiodawca cieszy się przywilejami — nie obowiązują go w punkcie dawania kiwi żadne kolejki, ma wszędzie pierwszeństwo i otoczony lest taką serdeczną, miłą i życzliwą atmosferą, że już to samo wynagradza mu jego — niewielkie przecież — „poświęcenie”. J. R. K. z Mokotowa (imię 1 nazwiSKO znane ret Nie tylko dla „pechowców” Przed kilku dniami Jedna z gazet warszawskich zaopatrzyła informację Polskiej Agencji Prasowej na temat nowych zasad egzaminów dojrzałości tytułem „Dla pechowców — świadectwo ukończenia liceum”. To prawda, że ci, którym się na maturze nie powiedzie, będą mogli otrzymać świadectwo ukończenia liceum ogólnokształcącego. Ale jest także prawdą, że nowy regulamin przewiduje, iż uczniowie, którzy nie przystąpią do egzaminu dojrzałości (względnie od niego odstąpią) otrzymają także świadectwo ukończenia liceum, o czym informowała wcześniej „Trybuna Ludu” we własnej Informacji. A więc nie tylko ..pechowcy” będą mogli legitymować się średnim wykształceniem lecz także młodzież, która z różnych powodów i z własnej woli nie będzie zdawać egzaminu dojrzałości bezpośrednio po ukończeniu klasy czwartej. Sprowadzenie całej sprawy wyłącznie do pechowców” przez jedną z najbardziej poczytnych gazet warszawskich wprowadza w błąd czytelników a jednocześnie krzywdzi tę młodzież, która zgodnie z nowym regulaminem może przystąpić do egzaminu dojrzałości. W świetle tego faktu do grupy pechowców należałoby raczej zakwalifikować autora tytułu wspomnianej informacji zniekształcającej nowe zasady egzaminu dojrzałości Jan Z — Warszawa (nazwisko I adres znane redakcji) NAJWYŻSZY Wkrótce Centralny Ośrodek Kon strukcyfno-BadawCzv przemysłu Okrętowego zostanie przeniesiony do nowej siedziby, najwyższego budynku w Gdańsku. Fot. Z. Błażewicz