Trybuna Ludu, kwiecień 1971 (XXIII/91-120)

1971-04-20 / nr. 110

WTOREK, 20 KWIETNIA 1971 R. — NR 110_______________________________________________________________________TRYBUNA LUDU Gospodarność przeciw marnotrawstwu To są nasze złotówki Kto zdecyduje? , ODZ nie jest zasobna w •przydatny dla celów budo­wnictwa piasek, a tym bi-dziej w żwir. Sprowadza sie więc koleją i samochodami odległych o kilkadziesiąt kilo­: metrów kopalni. A tymczasem... Na terenie Lodzi, w dzielnicy Bałuty utworzono dzielnicowe zsypisko odpadowej ziemi i gru­zu. Lokalizację tego zsypisks zaplanowano na dawnym wyro­bisku po kopalni piasku. Prze! właściwe porządkowanie dowo­żonego urobku powstaje „Ośro­dek Sportów Zimowych“. Będzie w nim unikalna (pod względem kształtu i rozwiązań), mentalna budowla ziemna monu­dla saneczkowych torów zjazdo­wych Ziemi i gruzu dowozi się bar­dzo dużo. Nic więc dziwnego, że masyw nasypu rośnie w oczach. Wszystko to dobrze pomyślano i rozsądnie realizuje się. Inspira­torzy pomysłu zasługują na wy­różnienie Jest tylko jedno „ale“. Otóż tereny, na których powsta­je opisany nasyp są zasobne w mieszankę piaskowo-żwirową. Niewielki procent zapylenia Len z elaną W Żyrardowie, jut w fazie koń­cowego rozruchu znajduje się no­wo zbudowany wydział przy Za­kładach Przemysłu Lnlarsklego lm. Rewolucji 1905 roku „Żyrar­dów“. Będzie on wytwarzał oparciu o licencję angielską no­w wy rodzaj lnu połączonego elaną. Materiał ten posiadać bę­i dzie wszystkie walory lnu, bez Jego wady — gniecenia. Nada­wać się będzie na wyroby odzie­żowe, Jak suknie damskie, ko­stiumy, ubrania 1 koszule męskie. Nowej technologii produkcji to­warzyszy wzornictwo resortu przemysłu lekkiego oraz liczne grono plastyków, reprezentują­cych przemysł lnlarskl 1 odzieżo­wy. Przy budowle nowego wydziału pomyślano o sprawach socjal­nych załogi. Zbudowano pełne zaplecze socjalne Jak węzły sani­tarne, szatnie, pomieszczenia śniadaniowe. Nie także o klimatyzacji zapomniano zakładu, a nawet poszczególnych stanowisk pracy. W roku bieżącym wydział wyprodukuje 3 min metrów tka­niny, a Jego zdolność docelows wyniesie 5,5 min metrów. Pierwsze partie wyrobu znaj­dują się na rynku. O tym jednak Jak przyjmą go odbiorcy krajowi 1 zagraniczni wykażą Międzyna­rodowe Targi Poznańskie. rot. A. Nowosielski predystynuje ją dla celów bu­downictwa. Piasek i żwir to surowiec zde­cydowanie deficytowy na tere­nie Lodzi. Już teraz nic nie stoi ha przeszkodzie w wydobyciu ponad pól miliona metrów sześ­ciennych tej mieszanki. Wartość nieblaha — wynosi bowiem przeszło 15 milionów złotych. W ubiegłym roku miejscowa prasa parokrotnie sygnalizowała 0 konieczności wydobycia ukry­tych i nienależycie docenianych dóbr narodowych. Mija prawie rok, a jakoś nikt nie poczuwa się do obowiązku przysporzenia Skarbowi Państwa kilkunastu milionów złotych. Jedynym rzeczowym argu­mentem oponentów jest brak wierceń Istotnie ustalają one jakość, przydatność i głębokość pokładów. Tylko nie ma przed­siębiorstwa ryzykującego ok. 150.000 zł na dokonanie wierceń 1 sporządzenie dokumentacji ge­ologicznej. A tymczasem! Osiem lat temu zaledwie w odległości 200 metrów od omawianego miejsca dokonano wiercenia gruntu. Ustalono, że pokłady piasku i żwiru sięgają czterdzie­stu paru metrów grubości. Na 16 metrze dowiercono się wody. Nie trzeba być geologiem, aże­by na podstawie analogii zało­żyć, że te same warunki istnie­ją w opisywanym miejscu. Istotnie. dokumentacja jest konieczna, a pieniądze na jej o­­płacenie uzyskać można już te­raz pobierając mieszankę pias­­kowo-żwirowa na podsypkę do robót drogowych zaledwie 5.000 metrów sześciennych wydobyte­go urobku pokryje koszty doku­mentacji. A jest to na samej budowie. Brak tylko decyzji. B. R Lodź (Nazwisko i adres znan« redakcji) Siadem naszych publikacji Elektronika na korytarzu W związku z naszą publikacją pt. „Elektronika na korytarzu“ („Trybuna Ludu“ 2 kwiecień br.) otrzymaliśmy obszerne wy­jaśnienie ze Stołecznego Ośrod­ka Elektronicznej Techniki Ob­liczeniowej. Z pisma podpisanego przez dyrektora SOETO mgr Zelawskiego dowiadujemy Marka się, że plan techniczny tego ośrodka opracowany w roku 1968 prze­widywał uruchomienie systemów przetwarzania danych dla przed­siębiorstw stołecznej Rady Na­rodowej. Według tego planu o­­bliczono zapotrzebowanie na u­­rządzenia współpracujące z ma­szyną matematyczną (dziurkar­ki, sprawdzarki) i przez centra­le handlu zagranicznego wysłano zamówienia. W ciągu roku 1969 i 1970 kon­trahenci zagraniczni skrupulat­nie wywiązali się z umów dos­tarczając 20 dziurkarek i 9 spra­­wdzarek kart perferowanych, Tymczasem obliczenia SOETÓ choć zgodne z normami, nie po­twierdziły się, ponieważ nie by­ło komu płacić za przygotowa­nie systemów obliczeniowych dla przyszłych użytkowników. Stołeczny ośrodek, który Jest wykonawca a nie wnioskodaw­ca tematów prac wdrożenio­wych, podjął strania, by przy­znać odpowiednie kwoty na o­­pracowanie programów i ich wdrożenie w przedsiębior­stwach podległych St.. R.N. Do­piero w lutym br. Prezydium Stołecznej Rady Narodowej po­djęło uchwale w sprawie orga­nizacji wdrożenia elektronicznej techniki obliczeniowej, a więc w dwa lata po dostawie pierw­szych zamówionych urządzeń. Trzeba też było dwóch lat, by się zastanowić co robić ze sto­jącymi „na korytarzu“ dziurkar­kami. W II kwartale br. SOETO zamierza wydzierżawić te urzą­dzenia innym ośrodkom, mając nadzieję na zwrot w momencie uruchomienia systemów gwa­rantujących pełne wykorzysta­nip Znamienne jest stwierdzenie zawarte we wstępie wspomnia­nego pisma: „Przedstawiony w naszym wy­jaśnieniu ciąg przyczynowy jest typowy dla większości Ośrod­ków Obliczeniowych ' I winien tlużyó Jako przykład niezgod­ności zamierzeń z możliwościa­mi technicznymi i finansowymi przedsiębiorstw..." Czyżby informatycy przestrze­gali nas przed wdrażaniem ele­ktronicznej techniki obliczenio­wej? (b) Ryby w skrzynce W rubryce „Gospodarność przeciw marnotrawstwu“ („Try­buna Ludu“ 3 kwiecień br.) przeczytałem uwagi czytelnika na temat niewłaściwej gospodar­ki skrzynkami do pakowania ryb. Będąc pracownikiem Spół­dzielni Pracy „Wisła“ w War­szawie, zajmującej się prze­twórstwem rybnym, opracowa­łem wspólnie z inż. E. Jasińs­kim wzory dwu skrzynek skła­danych z blachy aluminiowej do pakowania i przewozu: ryb świeżych, konserw różnych ty­pów (rybnych, owocowych, wa­rzywnych. mięsnych) marynat, pieczywa, ryb wędzonych, majo­nezu itp. Skrzynki z opisem zo­stały przesłane w 1971) r. na „Konkurs“ ogłoszony przez Zje­dnoczenie Gospodarki Rybnej w Szczecinie. Do dnia dzisiejszego nie zostałem powiadomiony czj nasze propozycje zostały przyję­te, czy odrzucone. Zastosowanie proponowanych opakowań przyniosłoby oszczęd­ności w skali kraju kilkuset milionów złotych rocznie, ponie­waż eliminują deficytowe drew­no, są opakowaniami wielokrot­nego użycia (trwalszymi w po­równaniu ze skrzynkami produ­kowanymi z drewna), dzięki możliwości składania wymagają mniejszej powierzchni magazy­nowej itp. Zaprojektowane przez nas u­­pakowanie z blachy aluminio­wej, drutu', tworzywa oparte na podobnych zasadach mogą być wykorzystane w wielu dziedzi­nach gospodarki. Niestety, nikt się tym dotychczas nie zaintere­sował. A szkoda, można przecież zaoszczędzić wiele złotówek. Czy stać nas na to, aby je mar­nować? mgr Jan Wysocki Błonie (Od Red.) Oczekujemy wy­jaśnienia ze Zjednoczenia Go­spodarki Rybnej w Szczecinie Sądzimy, ie sprawą tą zainte­resuje sie również Pełnomoc­nik Rządu do Spraw Opako­wań. __________________________/*____ ""'"'.'’''..i mini musr~-^ Batalia nie tylko o mieszkania PATRONAT M łodzież przygotowuje się do objęcia patronatu nad budownictwem mieszkaniowym: zbiera dane o problemach rozważa sposoby budownictwa, ich rozwią­zywania i własne możliwości w tej mierze, słowem — dys­kutuje nad kształtem patrona­tu. Wysunięta na VIII Plenum KC propozycja wyzwoliła wśród młodych duże zasoby inicjatywy społecznej. Koncepcję patronatu — w obecnym stadium dyskusji można ująć następująco: pod­noszenie rangi zawodów bu­dowlanych; aktywizacja pro­dukcyjna młodzieży na rzecz rozwoju budownictwa; w spe­cjalną akcję „Sygnał“ ujęta walka z marnotrawstwem bu­dulca i sprzętu; praca przy zagospodarowaniu nowych osiedli. Tak sformułowana koncepcja prawidłowo trafia w najtrudniejsze problemy budownictwa i odważnie się­ga po możliwości młodzieży. Pomyślana jest ambitnie. Deficyt mieszkań najsilniej dokucza młodym. Zrozumiałe więc, że myślą oni przede wszystkim o budowaniu do­datkowych mieszkań. W tej mierze zresztą młodzież zrze­szona w Z MS ma już pewne doświadczenia. W ostatnich E latach wybudowano tzw. sy­stemem gospodarczym — przy współudziale młodzieży — kil­ka tysięcy dodatkowych izfc mieszkalnych: np. w woj. .ka­towickim 4 tysiące, w kra­kowskim ponad tysiąc. Zasa­dą było tu odpracowywanie na budowach przez bezpośred­nio zainteresowanych jedne; trzeciej wkładu mieszaniowe­­go przy zagwarantowaniu pra­cującym pierwszeństwa w przydziale mieszkań. Efektem było istotne skrócenie czasu czekania na mieszkania. Są to doświadczenia dobre. Młodzi słusznie się do nich od­wołują. W woj. katowickim np. skoncentrowano w br. spo­łeczny wysiłek młodzieży na budowie wybranych osiedli, Młodzi będą najpierw praco­wać przy uzbrajaniu terenu a następnie przy robotach wy­kończeniowych ; ominą nato­miast etap wznoszenia budyn­ku, a to dlatego, że przemy­słowe metody budowania wy­magają gruntowniejszych kwa­lifikacji. lak zbudować dodatkowe mieszkania? Z Inicjatywą budowania systemem gospodarczym tzw. osiedli młodych wysląpiono w wielu miastach całego kraju. Szczególnie interesujący jest przykład z Krakowa. Postano­wiono tu zbudować do r. 1973 systemem gospodarczym 950 mieszkań w samym Krakowie i 550 na terenie województwa. Oprócz tego młodzież Krako­wa zamierza zbudować osiedle młodych dla 8 tys. mieszkań­ców, którego realizację plano­wano pierwotnie dopiero na lata osiemdziesiąte. Osiedle wejdzie do planu już teraz dzięki temu, że młodzi dadzą pracę społeczną na wszystkich etapach budowy: wstępne prace geologiczno-geodezyjne wykonają studenci politechni­ki i AGH, wśród studentów architektury rozpisano już konkurs na projekt osiedla, wreszcie młodzi robotnicy wraz ze studentarm pracować będą na placu budowy. Mamy więc inicjatywę różnych śro­dowisk, z których każde do wspólnej pracy wniesie wkład stosowny do swoich umiejęt­ności. Dobrze to pomyślano. Wspólnym! siłami Deficyt materiałów budow­lanych jest jednym z głów­nych utrapień budownictwa. Problem ten młodzi chcą pod­jąć szeroko. W woj. kieleckim np. młodzież pracująca w za­kładach materiałów budowla­nych tworzy rady młodych specjalistów; sporządza się te spis materiałów szczególnie deficytowych, szuka wspólnie z dyrekcjami konkretnych spo­sobów zwiększenia produkcji W Radomiu myśli się o skom­pletowaniu młodzieżowej za­łogi dla powstającej tam fab­ryka domów. W woj. katowic­kim młodzież zgrupowana ns specjalnych obozach letnich — m. in. młodzież studencka — pracować będzie przy produk­cji budulca Istotną sprawą jest rozsze­rzenie zasady odpracowywa­nia jednej trzeciej wkładu mieszkaniowego na młodzie! produkującą w ramach patro­natu budulec. Kwestia te dotyczy także młodych pra­cowników biur projektowych uczestników studenckich prak­tyk robotniczych itp. Wyma­ga to pewnej modyfikacji prze­­pisów, co jest możliwe i war­te przeprowadzenia, pod wa­runkiem pełnego respektowa­nia ogólniejszych zasad obec­nej polityki mieszkaniowej. Produkcją budulca żywe interesuje się młodzież wiej­ska. Na Kielecczyżnie powsta­ją już przy kółkach rolniczych i SUW młodzieżowe zespoły produkcji materiałów budow­lanych. Krakowski Zarząd Wojewódzki ZMW przeprowa­dził już dwa kursy wypału cegły. ZMW w woj. katowic­kim zamierza objąć patronat nad wieloma mało wydajny­mi lub nieczynnymi cegielnia­mi. Przykładów podobnych notujemy wiele. Dodajmy, że członkowie SMW chcą w ta­mach patronatu pomóc przy budowie mieszkań dla nauczy, cieli wiejskich oraz budowie obiektów gospodarczych w PGR i przemyśle rolno-spo­żywczym Planuje się znaczne zwięk­szenie udziału miodzieźy bu­dowlanej w Turnieju Młodych Mistrzów Techniki, z położe­niem nacisku na bhp. Rozwa­żają młodzi sposoby rozwoju współzawodnictwa pracy budownictwie. Myślą o wyko­w rzystaniu studenckiego ruchu naukowo-badawczego i prac dyplomowych do realizowania niektórych robót projekto­wych i rozwijania postępu technicznego w budownictwie. Myślą o pomocy biurom pro­jektowym; skłania do tego chroniczna projektowania, nieterminowość brak tanich projektów, zła często ich ja­kość. Możliwości w tej mierze dobrze obrazuje stworzony przez młodych inżynierów z gliwickiego Biprohutu projekt osiedla few. domków atrial­nych; projekt młodzieńczo słoneczny i... stosunkowo tani. Notatki z giełdy patronac­kich pomysłów warto zamk­nąć stwierdzeniem, że wysu­nięta przez partię propozycja spotkała się z żywym odze­wem szerokich kręgów mło­dzieży. Młodzież wielu woje­wództw mówi o żywym i ser­decznym zainteresowaniu pa­tronatem ze strony instancji partyjnych. Co opróci mieszkań? Przedstawiliśmy patronackie pomysły, pomówmy teraz o problemach. Główny z nich sprowadza się do jednostron­nego pojmowania przez część młodzieży idei patronatu. Nie przypadkiem przygotowania dotychczasowe koncentrują się wokół spraw związanych bezpośrednio z aktywizacją produkcyjną młodzieży na rzecz budownictwa. Wyraża się w tym pogląd, że ostatecz­nym efektem patronatu mają być dodatkowe mieszkania bu­dowane przy szerokim współ­udziale młodych. Tkwi w tym uproszczenie. Patronat powi­nien spełnić dwa równoważ­ne cele. Nie będzie batalią je­dynie o mieszkanie. Będzie również kapitalną okazją do kształtowania postaw mło­dzieży. Drugim jego efektem powinien być określony doro­bek wychowawczy. Niestety, o tym mówi się na razie za mało Mało miejsca w dotychcza­sowych dyskusjach znajduje np. sprawa podnoszenia rangi zawodów budowlanych. Wia­domo, że zawody te nie cieszą się dostatecznym uznaniem społecznym; nie przypadkiem przecież młodzież podejmuje niechętnie pracę w budowni­ctwie, nie przypadkiem fluk­tuacja załóg budowlanych jest duża, nie przypadkiem budow­nictwo cierpi na stały deficyt kadr. Słuszne niezadowolenie budzi też jakość pracy budow­lanych, częściej widać tu usterki, fuszerki i opóźnienie niż dobrą robotę. Zamierzony rozwój budow­nictwa w naszym kraju wy­maga znacznego podniesienia społecznej rangi pracowników budownictwa. Można to osiąg­nąć wyłącznie dobrą robotą. Rysuje się więc wdzięczne po­le do pracy młodzieży i wśćód młodzieży. Wiadomo, że poważnym problemem budownictwa są zwykłe kradzieże budulca. Przeciwdziałanie temu wyma­ga gruntowniejszych przemy­śleń i postanowień, co jest ra­czej zadaniem dla zaintereso­wanych resortów i instancji partyjnych. Dopiero w grun­towniej pomyślany program warto wpleść poczynania wy­chowawcze młodzieży. Podobnego spojrzenia wy­maga ważki problem kwalifi­kacji pracowników budowni­ctwa. Sytuacja nie jest tu naj­lepsza. Poprawę zaczynać traeba od stworzenia odpo­wiedniego programu. Młodzi mają prawo oczekiwać pomo­cy, zwłaszcza ze strony ad­ministracji oświatowej. Od początku, już w trakcie przygotowań do patronatu warto go pojmować nader sze­roko. ANDRZEJ WISNIEWSKI K URCZĘTA rzadko poja­wiają się na polskich stolach. Statystyczny rodak spożywa ledwie 3,3 kg drobiu rocznie. Gwoli porów­nania — mieszkaniec Węgier­skiej Republiki Ludowej zja­da... 13 kg samych kurcząt. Nie równać się nam jednak z Węgrami, Należą do czołów­ki światowej, zajmując po Sta­nach Zjednoczonych i Kana­dzie trzecie miejsce pod wzgię. dem produkcji drobiu na jed­nego mieszkańca. Źródła tych drobiarskich sukcesów WRL. to przede wszystkim przemys­łowa technologia produkcji i wysoki stopień jej koncentra­cji. Przemysłowa technologia zdecydowanie pomniejsza zu­życie pasz na kilogram przy­rostu mięsa, wyraźnie obniża koszt produkcji kurcząt rzeź­nych. W Polsce produkcja brojle­rów nie ma niestety bogatych tradycji. Półfermowy i fermo wy wychów kurcząt zapocząt­kowany został w 1961 roku. W pięć lat później fermy te pro­dukowały 19,6 tys. ton, a w roku ubiegłym — 60 tys. ton żywca. Dynamika zdawałoby się imponująca. Jeśli jednak zważyć, że przy wprowadzeniu przemysłowej organizacji pro­dukcji efekty mogłyby być wielokrotnie wyższe, trudno to uznać za sukces. Drobiarstwo do niedawna nie należało do faworyzowa­nych gałęzi produkcji rolnej. Różne były tego przyczyny Główną — teza o nadmiernym zużyciu pasz, , których nigdy nie było w nadmiarze. Istotnie w porównaniu z innymi kraja­mi nasze brojlery zjadają wię­cej pasz — 2,9 kg na kilogram przyrostu mięsa. Dla porówna­nia na Węgrzech wskaźnik ten wynosi 2.1. w USA 1.7 kg. 100 tysięcy ton mięsa Najbliższe lata przynieść mają dynamiczny rozwój dro­biarstwa. Już w tym roku do­stawy na rynek wzrosną do po­nad 50 tys. ton (waga bita). Pod koniec pięciolatki zakłada się, że rynek krajowy otrzyma ok.100 tys. ton mięsa drobio­wego, w tym 85 proc. kurcząt Wzrost dwukrotny w ciągu czterech lat. Dodajmy tu dla pełniejszego obrazu, że zgod­nie z założeniami produkcja drobiu w wadze żywej osiąg­nie w roku 1975 — 160 tys. ton, w tym brojlerów 120 tys, tpn. 'Ł?&bjf' te dotycz# Wyłącznie drobiu kontraktowanego przez Zjednoczenie Przemysłu Jąj­­ezarsko-Drobiarskiego — nato­miast produkcję globalną sza­cuje się na ok. 270 tys. ton. O- siągnięcie tego poziomu ozna­cza spożycie w przeliczeniu na jednego mieszkańca miasta — 6,5 kg rocznie przy średniej krajowej 5 kilogramów. Sta­nowi to już ważną pozycję w zaopatrzeniu ludności w sma­kowite i wartościowe mięso. Realizacja tych zamierzeń wiąże się jednak z koniecznoś­cią dokonania poważnych zmian organizacyjnych oraz znacznego zwiększenia poten­cjału przetwórczego przemys­łu. Przewiduje się niezbędne średki na modernizację zakła­dów drobiarskich. Krótko mó­wiąc planowany rozwój prze­mysłu drobiarskiego powinien zapewnić racjonalne przetwo­rzenie zakładanej na koniec pięciolatki produkcji drobiu. I zaczyna się rozwijać przemys­łową produkcję kurcząt. W ro­ku 1973 sfinalizuje się budowę kombinatu drobiarskiego w Żukowie w woj. gdańskim. Po. nadto zbudowane będą dwa nowe, wielkie obiekty — pod Wrocławiem oraz w Rybniku. Nie można jednak zapomi­nać, że z przemysłu drobiar­sko-jajczarskiego pochodzi za* ledwie 8 proc. ogólnej produS* ćji drobiu. W najbliższej przy­szłości, mimo budowy kombi­natów, sytuacja nie ulegnie większym ' zmianom. Ferswy drobiarskie w rolnictwie nadal stanowić będą główną bazę produkcyjną i w tej dziedzinie trzeba szukać możliwości in­tensyfikowania produkcji i ob­niżenia jej kosztów. Prowadzi do tego przede wszystkim kon­centracja produkcji. Postęp w tej dziedzinie hamują jednak obowiązujące zasady opodat­kowania, a ściślej — zwolnień od podatku małych ferm. Do­tyczy to zarówno produkcji brojlerów, jak też jaj wylęgo­wych. Jest to jeden z wielu problemów wymagających roz­wiązania w drobiarskiej bran­-V— Siedmiu skubiących Daleki jest również od dos­konałości obecny system orga­nizacyjny drobiarstwa. Ma oho organizatorów wielu, żaden jednak nie ogarnia całości cy­klu produkcyjnego. Produkcja brojlerów podzielona jest na pięć samodzielnych ogniw — hodowla zarodowa, hodpwla reprodukcyjna, zakłady wylę­gowe, wytwórnie pasz i rzeź­nie. Do tego łańcucha docho­dzą jeszcze chłodnie składowe oraz sklepy. Rozproszenie kompetencji brak skoordynowanego prog­i ramu wybitnie pomniejszają efektywność środków przezna­czanych na rozwój drobiar­stwa. Ponadto każde z party­cypujących w produkcji broj­lerów ogniw — począwszy od jaja wylęgowego aż po wypa­troszone kurczę w sklepie nie tylko chce, ale po prostu musi zarobić, co rzecz prosta, pod­nosi koszt każdego kurczaka. Stąd też słuszna wydaje się propozycja przemysłu jajczar­­skiego w sprawie integracji mob u kęi i. jeśli nie całego dro­biarstwa, to przynajmniej kur­­rząt rzeźnych. Podporządkowa­nie całego cyklu produkcyjne­go jednemu gestorowi pozwoli na bardziej racjonalne wyko­rzystanie środków, lepsze zao­patrzenie producentów i co najważniejsze osiągnięcie nie­zbędnej obniżki kosztów raiin. szcza surowcowych. Zakładany wzrost produkcji drobiarskiej skorelowany zos­tał ściśle z możliwościami zwiększenia dostaw, pasz prze­mysłowych. Rzecz jednak w tym, by przemysł paszowy o­­.iągnął wyraźną poprawę ja­kości pasz drobiowych. Jest tc jeden z zasadniczych warun­ków zmniejszenia zużycia kar­my na kilogram przyrostu mięsa i w konsekwencji rów­nież kosztów produkcji drobiu. Rozwój wielkostadnych ferm drobiarskich, wyższy sto­pień specjalizacji i koncentra­cji produkcji w połączeniu z integracją całego cyklu ho­dowlanego stwarza realne mo­żliwości zmniejszenia zużycia pasz, poprawy jakości piskląt, obniżenia kosztów obsługi, transportu i przetwórstwa. Szanse te trzeba w pełni wy­korzystać. Jest to po prostu warunek osiągnięcia wzrostu spożycia drobiu w kraju. Z. JAGIELSKI Prebłeray gospodarki żywnościowej Kurczę po polsku ZADANIA POMOCY SPOŁECZNEJ Zagadnienia pomocy społeczne], jako jednego z ele. mentów działalności socjalnej państwa, jest stosunko­wo młode, łqczy się bowiem ze współczesnym mode­lem aparatu państwowego, w szczególności państwo typu socjalistycznego, W dążeniu do zapewnienie wszystkim obywatelom odpowiednich warunków egzy­stencji, państwo włączyło zagadnienia pomocy spo­łecznej do zakresu działania swej administracji. Może jednakże nasunąć *lę pytanie: czy w państwie soc­jalistycznym istnieje ze stro­ny obywateli zapotrzebowani« na świadczenia pomocy spo­łecznej? Jedyną słuszną odpowiedzią na to pytanie jest odpowiedź twierdząca, chociaż trzeba przyznać, iż w naszej powo­jennej rzeczywistości poglądy na to zagadnienie kształtowa­ły się bardzo różnie. W pierw­szych latach powojennych przeważał nazbyt mechanicz­nie przyjęty pogląd, że ustrój socjalistyczny, zapewniając wszystkim obywatelom pracę, likwiduje niejako automatycz­nie ubóstwo i nędzę, wskutek czego działalność pomocy spo­łecznej nie ma właściwie racji bytu Pogląd ten w konsek­wencji przyczynił się w znacz­nym stopniu do zahamowania rozwoju pomocy oraz zuboże­nia stosowanych form. nie Tymczasem waga i znacze­działalności opiekuńczej państwa rośnie w bardzo szyb­kim tempie, a ranga tego za­gadnienia jest coraz wyższa, nie tylko u nas Jak wiadomo, w dzisiejsze; działalności pomocy społecz­nej dużą rolę odgrywa wciąż jeszcze zaspokajanie najbar­dziej podstawowych potrzeb, jak wyżywienie, mieszkanie ubranie, opał — a więc pomoc w formie świadczeń pienięż­nych i w naturze. Dzieje się tak, ponieważ wciąż jeszcze istnieje w naszym społeczeń­stwie grupa ludzi, którzy nie mają własnych zasobów mate­rialnych ani nie nabyli upraw­nień do emerytury lub renty. Nie ich jednak potrzeby będą stanowiły o dalszych kierun­kach rozwojowych pomocy społecznej. Grupa ta bowiem maleje z roku na rok i w przyszłości nie będzie stanowi­ła zasadniczego problemu. Do giosu dochodzą nato­miast inne zjawiska. W miarę bowiem zmian zachodzących w naszym społeczeństwie, wzrostu liczby osób objętych ubezpieczeniem społecznym, s także wzrostu emerytur i rent wzrasta również — wraz przedłużaniem się życia ludz­2 kiego, a co za tym idzie i wzrostem liczby ludzi starych — zapotrzebowanie na pomoc społeczną w formie usług. Zą-tem usługi oraz domy pomocy społecznej będą w przyszłości decydowały o profilu i kierun­kach rozwojowych pomocy społecznej. W tych warunkach podsta­wowym problemem w dzie­dzinie pomocy społecznej juz dziś staje się w coraz szerszej mierze problem organizacji tycia człowieka starego, nie­zdolnego do zorganizowania sobie samodzielnej egzysten­cji. Zadecydowały o tym prze­de wszystkim dwie przesłan­ki: demograficzna — charak­teryzująca się szczególnie szybko rosnącą liczbą ludzi starych, oraz socjologiczna, którą znamionuje równie szyb­ko zmieniający się układ sto­sunków społecznych Jui od połowy 1966 r. między­narodowa klasyfikacja demogra­ficzna zalicza nas do grupy kra­jów o „starej“ strukturze ludno­ści, co jest konsekwencją cywili­zacyjnego zaawansowania. Wtedy bowiem właśnie grupa ludności w wieku 65 lal i powyżej przekro­czyła granicę 7 proc. ogółu lud­ności, która to granica jest pod­stawą tej klasyfikacji. Ostrość tego problemu staje ślę tym bardziej widoczna, Jeżeli się zważy, że w Polsce, przy wzro­ście ludności ogółem o 25,5 proc. na przestrzeni lat 1966—,1385 — lud­ność w wieku 60 I więcej lat wzrośnie o 17,5 proc., a więc pra­wie dwa razy szybciej. W dal­szych przedziałach wieku (70 i więcej lat) nawet 4 razy szybciej. Niekorzystne z kolei zmia­ny w układzie stosunków spo­łecznych, obserwowane w ca­łym cywilizowanym świecie zwiększają systematycznie grupę osób niedostosowanych do współczesnych warunków życia, niesamodzielnych, osób wymagających pomocy. Zmia­ny te, spowodowane szybko postępującym uprzemysłowie­niem kraju i urbanizacją, po­wodują duże migracje ludno­ści, co osłabiło spoistość ro­dzin, zlikwidowało prawie zu­pełnie tradycyjne rodziny wielopokoleniowe, zmniejszyło poczucie odpowiedzialności za niesamodzielnych członków rodziny, szczególni« starych rodziców Obi« te jwrasłankl potwier­dzają zatem tezę, że obecnie podstawowym typem „klien­ta“ pomocy społecznej jest człowiek niesamodzielny, głów­nie stary. W tej sytuacji zaistniała konieczność szukania takich rozwiązań, które by pozwoliły przyjść staremu człowiekowi z pomocą w miejscu jego za­mieszkania. Właściwa organi­zacja opieki geriatrycznej ma tu decydujące znaczenie. Za­decydowana już organizacja lecznictwa geriatrycznego, w pierwszej fazie na szczeblu wojewódzkim oraz powołanie w niedalekiej przyszłości do życia Zakładu Gerontologii i Geriatrii, odegrają w tym względzie główną rolę. Obec­nie najskuteczniej — potrzeby w zakresie organizacji życia człowieka starego może za­spokoić system pomocy w usługach, a z ich szerokiego wachlarza dwie przede wszyst­kim jego formy; — opieka nad chorym w domu i pomoc w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Opieka nad Chorym w do­mu, sprawowana na zlecenie Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej przez Polski Czer­wony Krzyż, zapoczątkowana została w 1961 r. Z rozeznania potrzeb w tym zakresie wyni­ka, że ok. 17 proc. ludzi sta­rych, tj. ok. 600 tys. osób, z reguły samotnych, nie może obejść się bez pomocy osoby drugiej. Dlatego też dobrze zorganizowana opieka nad chorym w domu, dodajmy — chorym, któremu często me­dycyna przy dzisiejszym sta­nie jej wiedzy nie może przy­wrócić zdrowia — umożliwia­­iąc utrzymani« ©hore-öo miejscu zamieszkania/)» łagodzi deficyt domach miejsc w szpitalach i pomocy społecznej. Jest przy tym znacznie tańsza od świadczeń szpitalnych czy domów pomocy społecznej i chętnie widziana przez zain­teresowanych, W 1965 r. na terenie kraju Ist­niały zaledwie 23 punkty opiek: nad chorym w domu PCK, świad­czące usługi dla ok. 3 tys. osób W roku 1970 Ilość Ich wzrosła dr 165 i objęła swą działalnością ok 12 tys. osób. Przewiduje się, żc do końca 1975 r. punkty opiek: nad chorym w domu zostaną zor­ganizowane wszędzie tam. gdzir Istniejące w tym zakresie potrze­by uzasadniać będą konieczność zorganizowania takich punktów. Zasadniczą przeszkodą w szybszym rozwoju tej formy pomocy jest brak dostatecznej liczby sióstr pogotowia PCK, wykonujących te usługi. Brak sióstr wynika z faktu, że tyl­ko pewien procent kobiet, przeszkolonych na kursach PCK, podejmuje pracę w punktach. Drugą z kolei formą pomo­cy, stosowaną wobec samot­nych i niedołężnych starych ludzi, są usługi w zakresie prowadzenia gospodarstwa do­mowego. Usługi te świadczy głównie Polski Komitet Po­mocy Społecznej. Organizacja opieki domowej opiera się na pomocy opiekunek domowych, angażowanych na podstawie umowy o pracę. Również i w tym zakresie występują ciągle jaszcze spore trudności, hamu­jące rozwój tej tak bardzo pożytecznej i poszukiwanei formy pomocy. W obecnej i rysującej się na przyszłość sy­tuacji, zorganizowanie w kra­ju pełnej sieci opieki, domo­wej zaliczyć więc trzeba dc pilnych problemów społecz­nych. Przed kilkoma laty Mini­sterstwo Zdrowia i Opieki Społecznej podjęło próbę wprowadzenia nowej formy usług w postaci domów dzien­nego pobytu dla ludzi starych Tylko na' terenie m. st. War­szawy powstało już 5 takich domów. Przeznaczone są one dla osób starych jako miejsce dziennego pobytu w czasie, gdy członkowie ich rodzin lub opiekunowie z uwagi na pracę zawodową nie są w stanie za­pewnić im dostatecznej opieki, lub też dla ludzi samotnych. teczna — w stosunku do po­trzeb — liczba miejsc. Syste­matyczne niewykonywanie od lat planów spowodowało, inwestycyjnych że możliwości zaspokajania szybko rosną­cych potrzeb są poważnie ograniczone. Na obecną trud­ną sytuację w tym zakresie miało decydujący wpływ czę­ściowe tylko zrealizowanie za­dań inwestycyjnych w latach 1961—1965 oraz w latach ubie­głej 5-latki. Spowodowało to, że liczba osób zakwalifikowa­nych do tej formy pomocy i oczekujących na miejsca bar­dzo poważnie wzrosła. Ponadto obecnie zaledwie ok. 20 proc. miejsc w domach pomocy społecznej mieści się w obiektach specjalnie na ton cel zbudowanych, właściwie zlokalizowanych i dostosowa­nych do potrzeb i wymogów pensjonariuszy Niezależnie ód wysiłków pań­stwa zmierzających do zwiększe­nia liczby miejsc w domach po­mocy społecznej, czynione są wy­siłki ze strony poszczególnych związków zawodowych, podejmu­jących decyzje o budowie tzw. branżowych domów rencistów, jak np. zasłużonego nauczyciela, naftowca, pracownika służby zdrowia, górnika. Min. Zdrowia i Opieki Społecznej pobudza rów­nież l popiera inicjatywy społecz­ne budowy domów tzw. spokoj­nej starości (np. w budowę spółdzielczych Krakowie), mieszkań dla ludzi starych oraz budowę do­mów rencistów z funduszów bu­downictwa mieszkaniowego. Ta formy budowy należałoby uspraw­nić i rozszerzyć. 1 ACZELNYM zadaniem, jakie stanęło przed . Min, Zdrowia i Opieki Spo­łecznej jest kwestia jak naj­bardziej racjonalnego, celowe­go i skutecznego wykorzysta­nia środków przeznaczonych na cele pomocy społecznej, jakie znajdują się w dyspozy­cji, państwa i organizacji spo­łecznych wodowych. oraz związków za­Stało się to tym bardziej konieczne, iż mimo olbrzymiego wysiłku państwa i przeznacza/iia na te cele co­raz większych kwot, potrzeby ciągle wyprzedzają możliwości ich zaspokojenia ze środków państwowych. Nowe wytyczne zdrowia porządkujące resortu pewne sprawy, a przede wszystkim decyzje Rady Ministrów przyznaniu na rozwój pomo­o cy społecznej tylko w 1971 r. dodatkowej kwoty ponad 150 min zł, stwarzają sytuację, w której sprawy pomocy dla określonych grup ludności znajdują właściwe warunki, P.S. z uwagi na ograniczone ra­my artykułu świadomie pominięto wiele istotnych zagadnień, m. in. zagadnienie opieki społecznej nad dziećmi 1 młodzieżą niedorozwi­nięta umysłowo oraz współdziała­nia pomocy społecznej z leczni­ctwem i rehabilitacja. Domów tych jednak jest rów­nież za mato. Pomoc w formie świadczeń pieniężnych oraz w naturze tworzy wraz z wszelkiego ro­dzaju usługami jednolity, co­raz sprawniej działający, sy­stem pomocy. Ostatnie decyzje rządowe, zwiększające środki na pomoc społeczną pozaza­­kładową w rb. o 120 min zł, pozwolą na podniesienie wy­sokości zasiłków stałych w ca­łym kraju do 770 zł oraz na podniesienie wysokości zasił­ków okresowych do 960 zł. Ważnym uzupełnieniem sy­stemów świadczeń pienięż­nych, w naturze, a zwłaszcza w usługach, są domy pomocy społecznej. W tym zakresie problemem nr 1 jest niedosta­V Nowe zfawiska 3 nowe formy dr med. RYSZARD BRZOZOWSKI wiceminister Zdrowia,.! Opieki Społecznej

Next