Trybuna Robotnicza, luty 1951 (VII/206-229)

1951-08-01 / nr. 206

-ff*’ Ł _______________ ________________________ ______________________ TRYBUNA ROBOTNTCZa __________________________________________ ______________________________ ________ Środa, f. 8. 1S5T r. Pierwszy dzień procesu bundy dywersyjno «szpiegowskie! przed Mujwyższym Sądem Wojskowym w ' To odczytaniu aktu oskarże­nia Sąd przystąpił do prze­słuchania osk. Stanisława Ta­tara, byłego szefa wydziału operacyjnego komendy głów­­nęj A. K., a później zastępcy gen. Kopańskiego — szefa or­ganizacji pod nazwą „Sztab Główny w Londynie“. Przewódniczący: Czy oskar­żony przyznaje się do winy? Osk..: Przyznaję się do ’wi­ry zgodnie z konkluzją aktu oskarżenia. • Przew.: Jakie wyjaśnienia ©skarżony chce złożyć sądowi? Osk.: Wysoki Sądzie. Po­czątki mojej przestępczej działalności skierowanej prze­ciwko władzy ludowej sięga­ją drugiej połowy 1943 r. Kiedy po zwycięstwie sta- Rngradzkim było widoczne, że kraj zostanie wyzwolony przez wojska radzieckie, a nie An­­glosasów — oskarżony przy­stąpił wraz z innymi członka­mi komendy głównej AK i delegatury rządu londyńskie­go do opracowywania pla­nów, które miały uniemożli­wić w przyszłości dojście do Władzy lewicy polskiej. „W tym właśnie tkwi moja początkowa wina — mówił oskarżony Tatar — iw tym tkwi źródło wszelkich dalszych win. Bowiem ten mój po­gląd automatycznie niemal włączył mnie do obozu prze­ciwników władzy ludowej, gdzie znalazłem się wraz z ca łą górą emigracyjną i podle­gły jej górą krajową, a co gorzej — znalazłem się w jed nym szeregu z grupą ludzi te go rodzaju, którzy od wielu lat jeszcze przed wojną pro­wadzili zaciekłą walkę z wszelkim ruchem postępo­wym“. Plany AK — przeciwko władzy ludowej i ZSRR Oskarżony zeznaje, że obóz ten dzielił się wyraźnie na dwie grupy, z których jedną stanowili t, zw. pogrobowcy ustroju sanacyjnego — z gen. Sosnkowskim na czele i repre zentującym go na terenie kra­ju gen. Pełczyńskim — szefem sztabu komendy głównej AK „Grzegorzem“ bądź „Roba­kiem1^— a druga grupę sta­nowili1 członkowie rządu emi­gracyjnego i jego zwolennicy z Mikołajczykiem, Popielem i Seydą na czele. Obie te gru­py zwalczały się wzajemnie. Powodem tego były różnice w taktyce, ale cel ostateczny o­­bydwóch tych grup był po­dobny: objęcie władzy w kra ju. Obie te grupy zwalczały obóz lewicy polskiej, af gdyby lewica doszła do władzy — zdecydowane były obalić tę władzę. Oskarżony zeznaje dalej, że brał udział w realizowaniu tych celów. Jesienią 1943 r. oskarżony wziął udział w ze­braniu komendy głównej AK w sprawie utworzenia organi zacji dywersyjnej pod na­zwą „Nie“. Zadaniem tej or­ganizacji miało być wystąpie­nie przeciwko wojskom ra­dzieckim i władzy ludowej. Na zebraniu tym „Grzegorz“ — Pełczyński wykonujący pole­cenia Sosnkowskiego, żądał niezwłocznego powołania de życia organizacji.—jak stwier­dza oskarżony — „ostrzem zwróconej przeciwko Związko wi Radzieckiemu i władzy lu dowej, mającej w ostatecznym efekcie przygotować zbrojne podziemie, które w sprzyja­jącym momencie wystąpi z bronią w ręku. Komenda głó­wna Armii Krajowej — mó­wił dalej Tatar — miała wy posażyć te organizacje w na­leżytą ilość środków finanso­wych i broni, bez względu na to, jak się odbije to na dal­szym ciągu prowadzenia wal­ki przeciwko okupantowi hi­tlerowskiemu“. Osk. Tatar wyraził — jak twierdzi — wówczas pogląd, że organizacja „Nie“ nie znaj dzie poparcia w społeczeń­stwie i że oddanie jej potrzeb nej ilości broni doprowadziło­by AK do ^postawy całkowite go stania z bronią u nogi wo bee okupanta, wbrew woli na rodu. Oskarżony oświadcza, że w wyniku zajętego przez niego stanowiska więcej nie był zapraszany na zebrania, poświęcone sprawom organi­zacji „Nie“. Oskarżony charakteryzuje następnie różnicę stanowisk między nim i „Grzegorzem“ — Pełczyńskim. Ze stanowiskiem Tatara solidaryzowali się i in­ni członkowie kierownictwa AK, jak m. in. szef oddziału II — płk. Drobik, ps. „Dzię­cioł“, komendant okręgu kra­kowskiego AK — płk. Józef Spychalski, ps. „Luty“, inspek tor komendy głównej — gen. Roztworowski, ps. „Rola“, a spośród współoskarżonych — osk. Kirchmayer ps. „An­drzej“ oraz bliski współpra­cownik „Dzięcioła“ osk. Her­man, szef biura studiów w oddziale II AK. Uważali oni — jak twierdzi osk. Tatar — że walka prze­ciwko okupantowi musi być prowadzona, że należy dążyć do porozumienia z wojskowy­mi organizacjami lewicowy­mi, że musi dojść do nawią­zania dobrosąsiedzkich sto­sunków ze Związkiem Radziec kim. „Chodziło nam o to, ażeby przez zajęcie znacznej ilości placówek i stanowisk w apa­racie państwowym, we wszel­kiego rodzaju instytucjach tak cywilnych, jak i wojsko­wych, opanować te stanowi­ska i tym samym przeciwdzia łać wpływom lewicowym, aże­by stworzyć możliwości do nie dopuszczenia do ustroju lu­dowego, ażeby były szanse na to, że w Polsce powojennej będzie ustrój przez nas prze­widywany — to znaczy zbli­żony do wzorów typu zachod­niego“. Wydawali działaczy postępowych w ręce gestapo Pod koniec 1942 r. gestapo ujęło kilkunastu działaczy, głównie postępowych. Wiado­mości posiadane przez oskar­żonego wskazywały, że przy­czyną aresztowań było to, że podczas rewizji w jednym z lo kali aparatu „Grzegorza“ — Pełczyńskiego dostała się w ręce gestapo kartoteka z na­zwiskami aresztowanych dzia­łaczy. „Pozostawieni* kartotek z nazwiskami — mówi oskarżo­ny — uznaliśmy za zbrodni­cze“. Sprawę tę oskarżony wraz i „Dzięciołem“ — Drobikiem o­­mawiaii z „Grotem“ — Ro­weckim, przy czym „Dzięcioł“ ostrzegł go, aby więcej uwa­żał na s.ebie, gdyż rozpatru­jąc tego rodzaju sprawy rów­nież może znaleźć się w karto­tece „Grzegorza“. Po pewnym czasie „Grot“ został areszto­wany przez gestapo. „Wtedy w komendzie głównej — ze­znaje Tatar — były wersje, że jednym z tych, którzy się do tego przyczynili, był „Grze gorz“ — Pełczyński; stwier­dzić to może osk. Wacek“. Oskarżony Tatar mówi da­lej: „Wiosną 1843 r„ komen­dant okręgu krakowskiego AK płk. Józef Spychalski powie­dział mi, że upoważniony przez brata swego Mariana, który odgrywa znaczną rolę w Komendzie Głównej Gwar­dii Ludowej, złożył propozycję rozpoczęcia rozmów na temat nawiązania współpracy z AK — jeżeli chodzi o akcje prze­ciwko okupantowi“. Podczas omawiania tej sprawy „Grze­gorz“ sprzeciwił się tym pro­pozycjom argumentując mię­dzy innymi, że współpraca ta doprowadzić może do rozszy­frowania planów AK. Po pewnym czasie oskarżony otrzymał memoriał w sprawne współpracy. „Dotyczył on — mówił oskarżony — warun­ków, na których mogłoby dojść do porozumienia pomię­dzy GL i AK. jak również pomiędzy PPR a delegaturą rządu. Propozycja ta została odrzucona przez delegaturę“. „Były jeszcze i inne kon­takty z Gwardią Ludową. W grudniu 1943 r. płk. Józef Spy­chalski mówił mi, że miał pro pozycje od swego brata wej­ścia do Gwardii Ludowej, gdzie miał zająć jedno z kie­rowniczych stanowisk“. „Rząd" londyński gotował się do objęcia władzy W dalszym ciągu zeznań o­­skarżony omówił przygotowa­nia, czynione przez komendę główną AK do akcji, którą by­ła „Burza“. Pierwotny plan „Burzy“ przewidywał równo­czesne powstanie we wszyst­kich większych skupiskach. Plan ten został zmieniony po­nieważ okazało się, że armie hitlerowskie, nie naciskane od Zachodu wobec braku drugie­go frontu będą w stanie wy­cofać się, prowadząc walki o­­późniające na kilku kolejnych pozycjach w Polsce. W tych warunkach plan działania wi­nien być inny, powinno nastą pić szereg kolejnych wystą­pień na opuszczonych tere­nach, w miarę tego, jak się będzie przesuwać front. Rzą­dowi londyńskiemu oraz ko­mendzie Armii Krajowej cho­dziło o to, aby wywołać wra­żenie, że wyzwolenia kraju nie zawdzięczamy Armii Ra­dzieckiej, ale tylko oddziałom AK oraz aby zajęte bez wal­ki tereny mogły być natych­miast obsadzone przez aparat delegatury. Rząd londyński nakazywał, aby na terenach wyzwolonych przez Armię Ra­dziecką rozwinąć działalność szpiegowską przeciwko Związ­kowi Radzieckiemu. Niezależnie od wskazówek rządu londyńskiego, nadeszła instrukcja osobista gen. Sosn­kowskiego, która nakazywała Borowi - Komorowskiemu u­­nikania walki z okupantem, aby „oszczędzać do maksimum Siły, które będą potrzebne do walki po wyzwoleniu, do wal­ki konspiracyjnej z władzą ludową“. Instrukcja ta naka­zywała jednocześnie opanowa­nie w odpowiednim czasie je­dnego, najwyżej dwóch wiel­kich skupisk ludzkich i wystą pienia tam „wobec wkracza­jącej Armii Radzieckiej z ca­łym aparatem, zarówno rzą­dowym jak administracyjnym i wojskowym“. „Do opracowywania planu tego przystąpiłem — stwierdza oskarżony — opracowałem go W9pólnie z Ren. Kirchmeye­­rem, lecz wziąłem pod uwagę jedynie wytyczne rządowe“* Plan ten przewidywał m. in. walki z tylnymi strażami niemieckimi w momencie o­­puszczania przez nie pozycji. Wobec Armii Radzieckiej mia ły się ujawniać jedynie od­działy bezpośrednio zaangażo­wane w walce. Zakonspirowa­ne pozostaną wszystkie inne ugrupowania. Przeciwko te­mu planowi wystąpił „Grze­gorz“ — Pełczyński i zgod­nie z zaleceniami Sosnkow­skiego plan ten nie był rea­lizowany. „Wypaczono całą tę rzecz, doprowadzając do walk w Warszawie, czemu nadano miano powstania“. Na początku 1944 r. Bor - Komorowski wysłał Tatara do Londynu dla przeprowadzę nia rozmów z emigracją pol­ską oraz dla zdobycia środ­ków materialnych, potrzeb­nych do realizacji akcji „Bu­rza“. Oskarżony podaje, że o­świadczył wówczas współo­­akarżonemu Kirchmeyerowi „będziemy dbać o to, by nasze poglądy były w dalszym cią­gu utrzymywane i realizowa­ne, w szczególności jeśli cho­dzi o okres po wyzwoleniu — że konieczne jest możliwie ma sowę wzięcie udziału w no­wej polskiej rzeczywistości, gdyż tylko w ten sposób bę­dzie można przeciwstawić się objęciu władzy przez obóz le­wicowy“. W tydzień po przybyciu do Londynu Mikołajczyk zapro­wadził go razem z kilkoma in nyrni przybyłymi z kraju tv­­sob a mi do Churchilla, które­mu powiedział, że są to przedstawiciele podziemnego Państwa Polskiego. Współpraca AK z Intelligence Service Tatar otrzymał nominację na zastępcę szefa sztabu głów nogo — gen. Kopańskiego. O- skarżonemu podlegał oodziai VI, który zajmował się wszelkimi sprawami, związa­nymi z krajem i obowiązkiem Tatara było referowanie spraw krajowych, dotyczą­cych organizacji wojskowej, dygnitarzom emigracji pol­skiej. Całe zaopatrzenie podle­­g|/ch Londynowi sił pod­ziemnych w Polsce szło przez instytucję podległą brytyj­skiemu ministerstwu blokady, które znowu utrzymywało jak mówił osk. Tatar — „zna czną ekipę przy oddziale VL na której czele stał płk. Per­kins. a wszyscy pracownicy tej ekipy byli pracownikami „Intelligence Service“. Mieli oni wgląd w prace oddziału VI i to zarówno w prace ca­łego sztabu, jak i poszczegól­nych jednostek. Nie tylko że oddział VI byl nimi oblepiony — mówi dalej osk. Tatar — ale mieli oni jeszcze swych ih formatorów wśród personelu polskiego“. Tatar zeznał, że zmuszony był usunąć z VI oddziału sze fa bazy, mjr. Jaźwińskiego, który nie był w stanie powie­dzieć, „gdzie się podziała su­ma 700.000 dolarów, które on miał wysłać do kraju, a któ­rych kraj nigdy nie otrzymał. W sprzeniewierzenie to zresz­tą zamieszany był sam Per­kins“. Szefem VI oddziału osk. Tatar mianował współoskarżo nego Utnika, którego charak­teryzuje jako doskonale zo­rientowanego w całości spraw tego oddziału i odznaczające­go się wybitną pamięcią i sprytem. W czerwcu 1944 r. osk. Ta­tar towarzyszył Mikołajczy­kowi na polecenie Sosnkow­skiego w jego podróży oficjal­nej do Waszyngtonu, gdzie — jak powiedział Tatarowi Sosn­kowski — Mikołajczyk miał się starać o pożyczkę, a poza tym, aby szulipć poparcia An­­glosasów w tym kierunku, by dostać się możliwie najszyb­ciej do kraju dla objęcia wła­dzy. Oskarżony podkreśla, że podczas \yielokrotnych roz­mów z Sosnkowskim, zapo­znał się z jego poglądami po­litycznymi. Sosnkowski miano wicie uważał, że wrogiem nu­mer jeden jest Związek Ra­dziecki i z nim, a nie z oku­pantem niemieckim, należy prowadzić bezwzględną walkę. Zgodnie ze swym stanowi­skiem, Sosnkowski wysyłał do kraju zalecenia, by oszczędzać sił i unikać walk z okupan­tem. Amerykański« dolary i angielskie funty dla celów dywersji Podczas pertraktacji w Wa­szyngtonie oskarżony odbył sze reg konferencji z czynnikami wojskowymi Stanów Zjedno­czonych, a m. in. z przedsta­wicielami wywiadu USA. Ze­znaje dalej, że przedstawicie­le wywiadu amerykańskiego „usiłowali uzyskać nie tyle wiadomości o armii hitlerow­skiej, ile o armii radzieckiej. Wypytywano, jaka jest siła tej armii obecnie i jaka będzie po pczejściu przez Polskę, we­dług oceny AK“. W ostateczności rozmowy w Waszyngtonie doprowadziły do u^skania nie tyle pożyczki, ile „pewnego rodzaju subsy­dium“. Zamiast 100 milionów dolarów, o które starał się Mi­kołajczyk, uzyskano od USA przekaz do Banku Anglii na 10 milionów dolarów. Pienią­dze te, jak zresztą wszystkie, które szły do kraju, admini­strowane były przez od­dział VL Po powrocie do Londynu oskarżony podjął pieniądze, które poszły w większości na administrację VI oddziału. „W lipcu nadeszły wiadomo ści — zeznaje oskarżony — że ruszyła ofensywa radziec­ka, która w szybkim tempie przeszła przez Bug, kierując się ku Wiśle. Wówczas zupeł­nie nieoczekiwanie gen. Sosn kowski po 20 lipca zdecydo­wał się na wyjazd do Włoch do II korpusu. 26 względnie 27 lipca rano odjechał do Moskwy przez Teheran Miko łajezyk. Wiadomości, jakie w tym czasie napływały z kra­ju, wskazywały na duże tem­po ofensywy radzieckiej. Tulisy powstania 27 lipca — jak zeznaje o­­skarżony — otrzymał spowo­dowaną tym stanem rzeczy depeszę, wktórej Bór prosił o przekazanie mu uprawnie­nia do realizowania planu „Burza“ na zachód od . Wi­sły. „Zwróciłem się do gen. Ko­pańskiego, następnie do Kwa­­pińskiego, który zastępował Mikołajczyka — zeznaje osk. Tatar — żeby oni dali te u­­prawnienia Borowi, ze wzglę­du na to, że ofensvwa radziec ka zbliża się do Wisły“. Na posiedzeniu t. zw. „kra jowej rady ministrów“ 28 lip­­ca Banaczyk — min. spraw wewnętrznych — niespodzie­wanie oświadczył, że upraw­nienia takie zostały już prze­kazane do delegatury rządu i wyjął przy tym z teki depe­szę, o której powiedział, że Mikołajczyk wyjeżdżając do Moskwy 26 lipca polecił mu ją wysłać. Treść tej depeszy mówiła o tym, „że rząd zgodnie uchwa­lił upoważnić delegata do o­­głoszenia powstania w momen cie, który uzna za stosowny“. Oskarżony utrzymuje, że wybuch powstania zaskoczył go, ponieważ wg planu „Bu­rza“, żadne większe skupisko nie powinno było być tere­nem walki. W sztabie Bora ,pierwsze skrzypce grał „Grze gorz“ — Pełczyński, który kie rował się intencjami Sosnkow skiego, swego szefa“. Obłędna myśl — mówi Ta­tar — by stworzyć fakt doko­nany w dużych rozmiarach wobec którego chciano posta­wić wkraczające dowództwo radzieckie, popchnęła ich do wywołania walk. „W momencie — kontynuu je oskarżony — gdy zdawało się, że Armia Radziecka posu­wając się ku Wiśle, może u­­chwycić wyjścia Wisły w kil­ku miejscach, m. in. w Warsza wie, gdy czołgi zbliżyły się do Pragi, wtedy bojąc się, aby się nie spóźnić, dali syg­nał do walki. Było to zgodne z inicjatywą i zaleceniami gen. Sosnkowskiego“. Niespodziewany i raptow­­ny wyjazd Sosnkowskiego do Włoch wywołany był chęcią przebywania w bazie, z któ­rej — gdyby się okazało, że istotnie Warszawa jest uchwy eona — można było samolo­tem przedostać się do Warsza wy i tam stworzyć już fakt dokonany, a więc stanąć na czele rządu. Osk. Tatar doda­je, że Sosnkowski miał rzeko mo wrócić w ciągu dwóch dni na każde wezwanie „prezydia ta“, ale kiedy ostatecznie zo­stał wezwany, nie chciał wró­cić, tłumacząc, że oczekuje audiencji u papieża i wrócił dopiero wtedy, gdy się prze­konał, że „nie ma mowy • uchwyceniu Warszawy“. „Po pewnym czasie, we wrześniu — zeznaje oskarżony — pod naciskiem rządu Mi­kołajczyka, któremu obecność Sosnkowskiego przeszkadzała w dużej mierze w działaniu, doprowadzono do zwolnienia gen. Sosnkowskiego ze stano­wiska“. „W momencie, kiedy Sosn­kowski opuszczał wkrótce po­tem Anglię i udawał się d» Kanady — jego przyjaciel, Wierusz-Kowalski udał się do „prezydenta“ i w jego gabi­necie spoliczkował go, mówiąc: „oto za zwolnienie gen. Sosn­kowskiego“, Wracając w swych zezno­­niach do sprawy powstania warszawskiego, osk. Tatar mó wi: „po dwóch miesiącach walk zamilkła Warszawa. Sto­lica zapłaciła drogo za żądzę obydwóch grup dojścia do władzy, za chęć uprzedzenia PKWN w marszu do Stolicy. Nie tylko Sosnkowskiemu na tym zależało, zależało także Mikołajczykowi, który w tym czasie wyjechał do Moskwy. Zeznania trwają. Vfyiilaá zdradly naiosfowo} Z EZNANIE oskarżonego Tatara złożone w pierwszym dniu procesu sanacyjno - faszystowskich generałów i oficerów, agentów angio - amerykańskiego wywiadu można bezbłędnie nazwać wykładem zdrady narodowej. Spo­kojnie, niemal beznamiętnie, z dokładnością charakterystycz­ną dla fachowców Tatar podaje i szereguje fakty, składające się na ten odrażający obraz zaprzedawania imperialistom swego kraju, udziału w zbrodniczym dziele wj stawiania go na sztych nowej wojny światowej, ba, spekulacja na wojnę która ma tej całej bandzie przynieść powrót „dawnych, do­brych, sanacyjnych czasów“. Już w drugiej połowie 1943 r. Tatar 1 jego kompani nie mieli wątpliwości, że Polsce p> jj niesie wyzwolenie Związek Radziecki. Stalingrad przekreślił wszelkie rachuby na wypie szezoné przez reakcję marzenie, że to wojska hitlerowskie będą trzymać t. zw. front bolszewicki, a Anglesasi z Sosn­kowskim, Andersem i całym londyńskim bagażem zjadą do Warszawy. Zwycięstwa Armii Radzieckiej nad hitlerowskim na­jeźdźcą pokrzyżowały te plany. I wówczas zostaje opraco­wany nowy plan pod nazwą „Burza“. Ten nowy plan ma na oelu tworzenie faktów dokonanych, przejmowanie w »dzy przez londyńczyków przed posuwającą się ofensywą Armii Radzieckiej, tworzenie administracji sanacyjnej na terenach wyzwalanych, a równocześnie pozostawianie na tyłach Ar­mii Radzieckiej oddziałów wywiadowczo - dywersyjnych« które będą stale informowały Londyn co się dzieje na za­pleczu frontu. Wszelkie inne akcje przeciwko hitlerowskie­mu okupantowi należy zastopować, aby nie ułatwiać ofen­sywy Armii Radzieckiej. 25 lutego 1944 r. zbiera się rząd londyński, aby ustalić termin realizacji planu „Burza“ w jakimś centralnym punk­cie Polski. Zapada postanowienie, że dokładny termin będzie ustalony specjalną uchwalą rządu. Sosnkowski postanawia zaskoczyć swych londyńskich kompanów. Wysyła Borowi swoją prywatną instrukcję oszczędzania sił na okres po wy­zwoleniu „na trzecią wojnę światową“. A’e wypadki rozwijają się z błyskawiczną szybkością. W połowie lipca rusza nowa ofensywa radziecka. Armia Ra­dziecka zbliża się do Wisły. Powstaje Polski Komitet Wy­zwolenia Narodowego. „Strateg“ Sosnkowski Uczy, że ofensywa radziecka mo­te doprowadzić do zajęcia Warszawy. Trzeba to uprzedzić. Sosnkowski wyjeżdża do bazy przerzutowej we Włoszech i stamtąd daje rozkaz Borowi rozpoczęcia powstania. W od­powiedniej chwili przyleci do Warszawy, obejmie władzę i „rozpocznie rokowania“ z władzami radzieckimi. Ale i cywilni „londyńczycy“ nie zasypiali gruszek w po­piele, tym bardziej, że Bor alarmuje o udzielenie mu peł­nomocnictw do wyznaczenia terminu powstania. I oni chcą uprzedzić Armię Radziecką. 28 lipca zbiera się „gabinet“, aby udzielić Borowi odpowiednich pełnomocnictw. I oto wstaje minister spraw wewnętrznych i komunikuje zebranym, że odpowiednia depesza do Bora już jest wysłana... Tak dochodzi do tragicznego powstania warszawskiego które poniewczasie Tatar kwituje słowami.: „W ten sposób za żądzę władzy dwu konkurencyjnych grup naród polski zapłacił morzem krwi i śnr.ercią stolicy“. Powstanie było dywersją przeciwko Armii Radzieckiej która niosła Po’sce wyzwolenie z jarzma hitlerowskiego i przeciwko narodowi polskiemu, który na wyzwolonych tere­nach budował zręby państwowości polskiej, zręby Państwa Ludowego. Powstanie było równocześnie cyniczną grą dwu konkurencyjnych grupek reakcyjnych, które chciały zeń stworzyć sobie atut w wyścigu o władzę. Dla tego celu cy­nicznie, zbrodniczo rzucają na szale życie setek tysięcy lu­dzi i życie miasta. Naród polski nigdy nie zapomni tej zbrodni ani Jej re­żyserom — Sosnkowski emu. Mikołajczykowi i innym, ani jej wykonawcom — Borowi, Pełczyńskiemu i tym, którzy jak Tatar i jego kompani zasiedli już na ławie oskarżonych. Przed Zlotem w Berlinie Wielka manslesiaela młodzieży polskiej i niemieckiej w Słubicach SŁUBICE, wtorek Dnia SI bm. na granicy Polski 1 Niemieckiej Republiki Demokratycznej w Słubicach odbyła się wielka młodzieżo­wa manifestacja pokoju i przyjaźni. Sztafeta ZMP przeka­zała młodzieży NRD dumny i radosny meldunek młodzie­ży polskiej na III Światowy Zlot Młodych Bojowników o Pokój. Z kraju UCZNIOWIE SZKÓŁ ZAWODOWYCH KORZY ST AJ \ Z PRAKTYK WAKACYJNYCH LUBLIN. — W »kresie ferii let­■tick 3.500 uczniów swtkóí z*w<w.V©~ wych woj. h&bołsktego korzysta z miesięcznych praktyk w zakładach pracy i instytucjach. M. ta. mło­dzież szkół handlowych 1 admini­stracyjnych skierowana została de powiatowych zarządów gminnych spółdzielni i spółdzielni produk­cyjnych. Znaczna licrba młodzie­ży wyjechała na praktyką do in­nych województw. NOWI GATUNKI SRODKÖW ODŻYWCZYCH WARSZAWA. — Ostatnie uka­zał się na rynku szereg nowych gatunków zup w kostkach i in­nych zastępczych środków odżyw­czych. M. in. wyprodukowano ma­karon „Wigor** z dodatkiem droż­dży. Posiada on wartości odżyw­cze znacznie przewyższające war­tość makaronu zwykłego, ponie­waż zawiera witaminę „BH 1 sole mineralne. Nowe gatunki zup w kostkach to: flaki, rosół z drobin I jarzynowa z mięsem. Znpy te posiadają pełną wartość odżyw­czą, przy czym czas Ich przygo­towywania trwa bardzo krótko. Poza tym w najbliższym czasie nkażą się w sprzedaży kostki zup: rakowej, wiśniowej, jagodowej, fasolowej. Przemyśl spożywczy wyprodukuje również po raz pier* wszy t. zw. sriche dania z kaszy jęczmiennej i gryczanej, z dodat­kiem "tłuszczu. NOWE ZAKŁADY MAtERIAŁOW BUDOWLANYCH SZCZECIN. — Szczeciński« Za­kłady Terenowego Przemyślu Ma­teriałów Budowlanych uruchomiły ostatnio na przedmieścia Szczeci­na w Podjuchach żwirownię. W najbliższym czasie żwirownia ta zostanie całkowicie zmechanizo­wana. W Myślfborzn uruchomio­na zostanie beton'arnla 1 kaflar­­nia. Ponadto zakłady prowadzę re­mont cegielni w Niebu**«wio. O godz. 18 na stadion Woj­ska Dolskiego w Słubicach, gdzie zebrały się tłumy lud­ności, wjechały owacyjnie wi tane 4 motorowe sztafety z Wrocławia, Poznania, Zielonej Góry i Szczecina. W godzinach wieczornych na moście łączącym brzegi Odry odbyło się uroczyste prze kazanie meldunku młodzieży polskiej przedstawicielom FDJ. Melduntk ten młodzież niemiecka zaniesie w wielkiej sztafecie do Berlina. Tekst meldunku odczytał sekretarz Zarządu Głównego ZMP, Wie sław Ociepka. (Tekst meldun­ku podajemy na str. 1). W czasie odczytywania mel dunku zebrana młodzież wzno siła okrzyki na cześć Świato­wej Demokratycznej Federa­cji Młodzieży, na cześć poko­ju, na cześć Prezydenta Bieruta, Prezydenta Piecka i największego przyjaciela młodzieży — Józefa Stalina. Przyjmując meldunek w imieniu młodzieży niemiec­kiej, sekretarz Centralnej Ra dy FDJ oświadczył m. in.: „Wasz meldunek jest dowo­dem siły i gotowości młodzie ży polskiej do obrony poko­ju, zagrożonego przez amery­kańskich imperialistów. Bę­dziemy go dumnie nieśli przez setki niemieckich miast i wsi“. Po uroczystości na moście odbyły się radosne zabawy młodzieży polskiej i niemiec­kiej. WjjchodztiDo polskie podkreśla sme przpiniązaoie do Ludouiej Ojczyzny Delegacja Polaków z zagranicy u Premiera WARSZAWA, wtorek W dniu 31 lipca br. Prezes Rady Ministrów w towa­rzystwie ministra spraw zagranicznych przyjął w Pre­zydium Rady Ministrów delegację Polaków z zagranicy, W delegacji reprezentowa­ni byli Polacy z Belgii, Danii, Francji, Kanady, Niemiec za­chodnich i Stanów Zjednoczo nych, którzy przybyli na uro­czystości Święta Odrodzenia. Podczas pełnego serdeczno­ści przyjęcia, delegaci, którzy zwiedzili ważniejsze ośrodki gospodarcze i kulturalne kra­ju, podzielili się z obywatelem Premierem swoimi wrażenia­mi z odbytej podróży. Delega­ci podkreślili wspaniałe osią­gnięcia Polski Ludowej, wia­rę w przyszłość i entuzjazm w pokojowej pracy całego pol­skiego narodu. Delegaci dali wyraz głębo­kiemu przywiązaniu wychodź stwa polskiego do swojej lu­dowej ojczyzny i woli walki szerokich mas polskiej emigra cji o pokój i szczęście swoje­go narodu. W rozmowie z delegatami obywatel Premier podkreślił, że szybka odbudowa Polski stała się możliwa dzięki obję­ciu władzy przez lud. Dziś Po­lacy nie muszą wyjeżdżać z kraju na tułaczkę, szukać pra cy i chleba w innych pań­stwach. „Zwiedzając nasz kraj, mó­wił obywatel Premier, widzie­liście wielki rozmach naszego pokojowego budownictwa. Szerzenie prawdy o nowej Polsce, o jej pokojowym bu­downictwie będzie niewątpli­wie Waszym wkładem w o­­gółnoludzkie dzieło walki o pokój“. Amerykanie budują nowe lotniska w Anglii LONDYN, wtorek Dziennik „Reynolds News“ donosi, że Amerykanie w przy spieszonym tempie budują w Anglii olbrzymie lotniska, któ­re służyć będą jako bazy dla ciężkich bombowców amery­kańskich. W hrabstwach Ber­­kis i Oxford buduje się czte­ry wielkie bazy dla bombow­ców typu „Latające twierdze“ i „V-50“. Na tych czterech ba­zach, których budowa zakoń­czona zostanie jeszcze w roku bieżącym, rozlokowanych zo­stanie 15 tys. żołnierzy ame­rykańskich dla obsługi 500 bombowców amerykańskich. Dziennik podkreśla, że pod koniec roku bieżącego Amery kanie dysponować będą w Anglii 12 lotniskami o łącznej powierzchni 40 mil kwadr. „Reynolds News“ stwier­dza, że rozbudowa amerykań­skich baz wojennych w An­glii, zwiększania stanu liczeb­nego wojsk amerykańskich w tym kraju oraz zachowanie się żołnierzy amerykańskich budzą coraz większe oburze­nie wśród ludności okręgów, w których bazy te się znaj­dują. Wzrasta sieć gromadzkich TFPR-ów BIAŁYSTOK. — Na terest« we). białostockiego czynnych jest 2.900 kół Towarzystwa Przyjaźni Polsko- Radzieckiej. Znacznie wzmogła się ostatnio działalność aktywistów wiejskich TPPR. W ostatnim kwartale br. zorganizowali oni w gromadach tego województwa 300 nowych kół Towarzystwa. Koła te urządzają liczne odczyty I po­gadanki, popularyzując osiągnię­cia gospodarcza 1 kulturalne Związku Radzieckiego. W czerw­cu br. w zakładach pracy, groma­dach, spółdzielniach produkcyj­nych 1 RGR lego województwa wygłoszono ok. 1.000 prelekcji. Amerykanie rabują skarby narodowe Korei Prasa amerykańska donosi, te niejaka Hiltner, mieszka­jąca w mieście Puebla (stan Colorado) otrzymała ostatnio z Korei od swego syna. sier­żanta E. Hiltnera dywan zro­biony z 48 dobranych według koloru — skór lamparcich. Podkreśla się, te dywan lamparci jest skarbem naro­dowym i stu żył jako ozdoby dworu królowej Nin. zamor­dowanej bezpośrednio przed aneksją Korei przez Japoń­czyków. Jak podaje dziennik „New York Times“ — Hiltner, prze tyłając swej matce dywan napisał, że „zabrany został z pałacu Czaa Huk w Seulu" Ochotnicze brygady ZMP pomagają w żniwach pracownikom PGR W woj. katowickim pracuje w tegorocznej akcji żniwno­­omłotowej w Państwowych Gospodarstwach Rolnych 18 ochotniczych ZMP - owskich brygad młodzieżowych. Ochot nicze brygady ZMP-owskie składają się w większości z młodzieży szkolnej, która w czasie wakacji zadeklarowała pomoc przy żniwach pracowni kom PGR-ów. Najlepiej pracującymi są brygady w PGR Paniowy ze­społu Pszczyna oraz w PGR Dzimierz i Bełk (pow. rybnic­ki). (b.) Cenne usprawnienie racjonalizatorskie BYDGOSZCZ. — Klub techniki 1 racjonalizacji Zjednoczenia Bu­downictwa Przemysłowego w Byd­goszczy rozpatrzył w br. 24 wnios­ki racjonalizatorskie zgłoszone przez pracowników z poszczegól­nych budów w woj. bydgoskim. M. In. cennego usprawnienia do­konał majster Władysław Glażew­­ski z Bydgoszczy, który zracjona­lizował urządzenie wykorzystywa­ne przy montażu konstrukcji da­chu. Dzięki zastosowaniu tego u­­sprawnienia m. in. w nowobudu­­jącej się cukrowni w Brześciu Ku­jawskim założono konstrukcję że­lazną dachu w ciągu 5 dni, za­miast planowanych 28 dni. Fakły mów!ą Umarli szybko jadą. • 41 U marli szybfc-» jadą — powiada siarę przy­słowie. Nikt chyba jednak nie jcd?ie — a ra­czej stacza się — szybciej niż bani and z Belgradu, »de maskowany agent imperial istyeznego wywiadu — Ti­to. Teraz już żadne udawa­nie nie jest mu potrzebne — Tito z odchyloną przyłbicą prezentuje całemu światu podłe oblicze zdrajcy. Nigdy joitzese Tito nie wypocił z siebie za jednym zamachem takiej ilości kłamstw, oszczerstw anty­radzieckich i czołobitnych pokłonów pod adresem USA, co w ostatnim swym przemówieniu w Knezieach (Bośnia zachodnia). Roz­wścieczony wygłoszonymi w Warszawie sławami praw­dy wicepremiera Mołotowa, Tito wziął w obronę wszyst kich zdrajców i koratrrewo» lucjoni»tów. jacy kiedykol­wiek działali i zostali wy­kryci w Związku Radziec­kim — nic wyłączając fi­nansowanych prze* Angli­ków i Turków band Cze­czeńców na Kaukazie i po­zostających na usługach ge stapo nadbałtyckich szowi­nistów. Oczywiście to du­chowe pokrewieństwo mię­dzy titowską zgrają a mę­tami antyradzieckiej inter­wencji nie dziwi nikogo, ale żeby tym sie chwalić— Wychwalając Swych im­perialistycznych opieku­nów, Tito dogadał się do stwierdzenia że Stany Zje­dnoczone i ich satelici „tro szcza s}ę tylko byśmy byli silnie zorganizowanym kra­jem. o takim poziomie ży­cia. który by zapokoil po­trzeby naszego narodu“. Ta wzruszająca dobroczynność imperialistycznych morder­ców. promieniuje na titow­ską Jugosławie, mimo że jest ona „krajem ko­munistyczne - socjalistycz­nym“ (??!) f te oczywiście „bez żadnych warunków'“. Odbudowa kapitalizmu w Jugosławii — co Tito skroni nie nazywa „demokratyza­cją“ nie ma — Boże broń! — z tą pomocą nic wspólnego. Za takte przemówienie słusznie należała się po­chwała. Tito otrzymał ją w samej rzeczy — i to nie od byle kogo. bo od samego Adenauera w postaci wstęp nego artykułu w „Frankfur ter Allgemeine Zeitung“. ’ Umarli szybko jndą.. (es-zefl

Next