Żołnierz Wolności, wrzesień 1968 (XIX/208-232)

1968-09-02 / nr. 208

Wrzesień wiecznie żywym przypomnieniem a zarazem ostrzeżeniem i nakazem czujności Przemówienie premiera JÓZEFA CYRANKIEWICZA na antywojennym wiecu w Warszawie SZANOWNI TOWARZYSZE, OBYWATELE! Przemawiam do Was w 29 rocznicę tragicznego września 1939 roku. 29 lat temu od stronv granicy hitlerow­skie! III Rzeszy z zachodu — od strony hitlerowskich Prus Wschodnich które by­ły bramą wypadową niemieckiego milita­­ryzmu na wschód i na oołudnie. w odle­głości stukilkudziesieciu kilometrów od naszej Stolicy — od Bałtyku w Gdańsku — i poprzez już przedtem ujarzmiona Czechosłowacje od południa — na osamot­niona Polskę runęła hitlerowska nawała. Jest to data. która wbiła sie w historyczną pamięć narodu na zawsze, której czas nie zaciera a przeciwnie uwypukla co roku. a w tym roku szczególnie, iei tragiczna wy­mowę — nie tvlko zresztą dla naszego na­rodu. Przeminą pokolenia, odeidziemy ostatni żywi świadkowie, a data 1 wrze­śnia 1939 r. pozostanie w świądmpości na­rodu polskiego gorejącym punktem jego dziejów, pozostanie wiecznie żywym przy­pomnieniem a zarazem ostrzeżeniem i na­kazem czujności warunkującej nasz naro­dowy byt i nasza państwowa niepodle­głość. Öw piątek sprzed 29 lat bvł dla Polaków nie tylko dniem agresji hitlerowskich Nie­miec. dniem który rozpoczął druga wojnę światową. Był to jednocześnie pierwszy dzień realizacil przemyślanego do naj­drobniejszych szczegółów olanu ekstermi­nacji narodu polskiego Celem napaści brunatnych hord — spadkobierców w pro­stej linii wiecznie antypolskiego milita­­ryzmu niemieckiego było nie tvlko pań­stwo polskie, był naród polski We współ­czesnych dziejach Europy lest to jedyny przykład podjęcia wojny ze świadomym ludobójczym zamysłem. Naród polski byl na początku tej ludobójczej kolejki. W swej 1000-letniej historii naród polski przeszedł przez wiele wojen. Ale przez taką, w które! chodziło o jego biologiczne przetrwanie, przeszedł przez tylko jedną - te ostatnia. Faszystowscy ludobójcy wymordowali dwadzieścia dwa procent ludności zamie­szkałej 1 września 1939 r. w ówczesnych granicach Polski. Takich strat nie poniósł żaden naród. O charakterze ekstermina­cyjnych planów realizowanych przez III Rzeszę świadczy fakt. że z nrzeszło 6 min. obywateli polskich, którzy stracili życie w toku drugiej wojny światowej, tylko dzie­siąta część zginęła w bezpośrednich dzia­łaniach wojennych. 90 proc. zostało przy pomocy wszystkich znanych i nie znanych dotychczas metod, od egzekucji, poprzez obozy koncentracyjne, komory gazowe, śmierć głodową, wycieńczenie biologiczne — świadomie, z pełną premedytacją wy­mordowanych. Pierwsi powiedzieliśmy faszyzmowi: nie! Świadomość tego co nadchodzi nie była przed Wrześniem dużej części narodu polskiego obca. Pierwsi powiedzieliśmy faszyzmowi do końca: nie! kładąc na sza­le dziejową nasze istnienie państwowe i narodowe. A wiedzieliśmy co to zna­czy. Ogromne było bohaterstwo polskiego żołnierza Osamotniony, w wyniku głupie! antynarodowej polityki rządów przedwo­jennych. pozbawiony obiecanei mu przez Zachód pomocy, odcięty i przeciwstawio­ny jedynemu potencjalnemu sojuszniko­wi. który przyniósł później Polsce wyzwo­lenie — Związkowi Radzieckiemu ofiar­nie walczył żołnierz polski, nieraz do ostatniego naboiu. Na Westerplatte, na Helu. w Modlinie pod Kutnem, w oblę­żone! Warszawie, wespół z cała ludnością Świadomość narodowa najszerszych warstw społeczeństwa polskiego okazała sie ukuta z najszlachetniejszego kruszcu. Z bezgranicznej ofiarności, z bezgranicz­nego oddania Ojczyźnie i narodowi Sym­bolem tego były bataliony robotnicze, symbolem pozostanie komunista Marian Buczek, wyłamujący kraty wiezienia i gi­nący na przedpolach Warszawy, świadom, że Ojczyzna to nie własność klas posiada­jących lecz własność ludu Dracujacego. Przyszły mroczne i krwawe lata hitle­rowskiej okupacji Wkład, iaki naród pol­ski-wniósł w rozgromienie niemieckiego faszyzmu jest olbrzymi. :Śama Polska, jej obszar, bvła przez długie lata okunacji jednym wielkim frontén! na którym to­czyła sie nieustaiąca ani na chwile wal­ka. Jei zasięg był tak powszechny że nie pozostawiał okupantowi nawet cienia złu­dzeń. co do szans wyłonienia polskiego Quislings Składając dziś hołd pamięci bohaterstwu wrześniowego żołnierza czcimy jednocze­­śnie pamięć bohaterstwa żołnierzy frontu podziemnego — Armii Ludowej. Armii Krajowej. Batalionów Chłopskich i dzie­siątków innych patriotycznych organiza­cji Krew przelana w walce z wrogiem ma jednakowa wagę. Różna była tylko jej polityczna cena. Walczyliśmy na wszystkich frontach. Najkrótsza droga do Ojczyzny i jedynie politycznie prawidłowy szło odrodzone Wojsko Polskie ze wschodu, walcząc u boku bohaterskiej Armii Czerwonej, która zadała decydujący cios niemieckiemu fa­szyzmowi. To oni, synowie ludu radziec­kiego. przeciwko któremu sanacia mobi­lizowała cały wysiłek swej propagandy i nie tylko propagandy, wyzwolili nasza Ojczyznę, nie dopuścili do pełnej realiza • cji hitlerowskich ludobójczych planów. Braterstwo wspólnie orzelanei krwi na szlaku od Lenino po Berlin stało sie nie­wzruszonym cementem przyjaźni naszych narodów. Walczyliśmy na wszystkich frontach. Walczyliśmy w Norwegii, walczyliśmy w Anglii, na Bliskim Wschodzie, we Wło­szech. we Francji, w Belgii, w Holandii i na obszarach zachodnich Niemiec. Znała bohaterstwo Polaków partyzantka radziec­ka, jugosłowiańska, słowacka, francuska, włoska. Ta polska krew, przelana od września 1939 r. po 9 maja 1945 r., jest naszym na­rodowym skarbem, historycznym kapita­łem Polski Ludowej, polskiego narodu, który zawierzył swe losy partii wyrosłej z najlepszych tradycji Dolskiej klasy ro­botniczej, polskiego ludu — partii, któ­ra w latach okupacji, wraz z lewicą so­cjalistyczną, wyciągnęła wszystkie wnio­ski z tragicznych doświadczeń historii i wskazała narodowi jedynie, słuszną dro­gę walki o wolność. Socjalizm stał się dla Polski, która po­wróciła na swe zachodnie granice nad Odrę i Nysę Łużycką, synonimem niepod­ległości. bezpieczeństwa i rozwoju. Rozgromienie faszyzmu stało się punk­tem zwrotnym dla całego naszego kon­tynentu. ukształtował się nowy ob’-az Europy, nowy w niej układ sił między światem socjalistycznym, a kapitalistycz­nym. Ustrój socjalistyczny zwyciężył nie tylko w szeregu państw Europy środko­we! i wschodniej, ale również na części terytorium niemieckiego, w sercu daw­nych Prus: I ten nowy układ sił, wyra­żający się w terytorialnym status quo, stał się i jest po dziś dzień gwarantem pokoju w Europie. Tego układu sił, tego istniejącego status quo nie pozwolimy też nigdy naruszyć. Utrzymując go, utrzymu­jemy pokój. Najazd hitlerowskich hord nie był gromem z jasnego nieba Naszym świętym obowiązkiem jest sta­le wyciągać wnioski z tragicznego wrze­śnia 1939 roku i prowadzić odpowiednią politykę realizującą narodowe zaklęcie i ślubowanie: „Nigdy więcej Września”. Naszym obowiązkiem jest stale pa­miętać, że 1 wrzesień, że najazd Hitlera, że hitlerowskie bomby na nasze miasta, to nie był grom z jasnego nieba. Prawda, że meteorologicznie niebo było wówczas jasne tak jak i tego lata. Pamięta to po­kolenie. które to bezpośrednio przeżywa­ło. Ale politycznie, gromadzenie się chmur nad Europą i nad Polską, staczanie się Europy ku drugiej wojnie, przygotowy­wanej nieuchronnie przez imperializm niemiecki, zaczęło się zaraz po zakończe­niu pierwszei wojny światowej. 1 to etapami, poprzez zmiany układu sił w Europie. Niechęć przeciwstawienia się tym zmianom zbliżała -nas ku przepaści. Dla zmartwychwstałej po 100 przeszło latach zaborów Polski widmo przyszłych nieszczęść tkwiło w niezmiennej od po­czątku polityce antyradzieckiej rządów burżuazyjnych. Zapoczątkowała ją, sza­leńcza z punktu widzenia polskie! racji stanu, wyprawa na Kijów, co oznaczało na przyszłość — przy kontynuowaniu antyradzieckiej polityki — zdanie się na łaskę i niełaskę mocarstw zachodnich, które długie lata snuły plany zduszenia Kraju Rad, naprzód przez swoją akcję bezpośrednio, potem gdy to nie wyszło, rękami Hitlera, a więc po trupie Polski czy z udziałem Polski, co wychodziło dla naszego narodu na to samo. Tak to interes klasowy międzynarodo­wego imperializmu i naszej reakcji od początku polskiej państwowości krzyżo­wał się tragicznie z właściwie pojętym interesem narodowym i po-^odował sa­mobójcza politykę. A wię< zesień nie przyszedł niespodziewanie nie był to grom z jasnego nieba. Potem przyszło Locarno. Układy, w których przesycona zwycięstwem Fran­cja zagwarantowała tylko sobie — zresz­tą jak się okazało na papierze — swoje granice — a mimo że związana sojuszem wojskowym z Polską — pozostawiła o­­twartą sprawę wschodnich granic Nie­miec, czyli nasze granice. Pozwoliło to rozpętać w Niemczech, grubo przed Hit­lerem. rewizjonistyczną hecę, falę odwe­­towei propagandy zapoczątkowaną przez wszystkie burżuazyine nartie niemieckie łącznie z socjaldemokracją — falę. na której wyrósł hitleryzm, tak jak dziś, po remilitaryzacji zachodnich Niemiec 1 przy uprawianiu polityki nieuznawania skutków drugiej wojny i przy kwestiono­waniu status quo w Europie i naszych granic przez bońskie partie koalicji — wyrasta neohitlerowska NPD. Tak więc Locarno, a był to dopiero rok 1925, to był następny złowieszczy cień najazdu i wojny nad Polskę. Mimo, że współtwórca niemiecki tego układu mini­ster Streseman otrzymał nawet... poko­jową nagrodę Nobla. Tchórzliwe Locarno, naruszające sy­stem bezpieczeństwa — nie odsunęło od Francji ani wojny, ani najazdu, ani oku­pacji i okazji goszczenia w Paryżu w ro­ku 1940 hitlerowskiego Wehrmachtu, co nastąpiłoby bez względu na przystąpienie czy nieprzystąpienie Francji do wojny w 1939 roku. Bo przecież Hitlerowi szło nie o Gdańsk, tylko o rządzenie Europą, o zdobycie hegemonii w świecie. Tak więc 1 września to nie byl grom z jasne­go nieba. Potem przyszła stopniowa, naprzód cicha, a potem jawna i coraz szybsza re­­militaryzaćja Niemiec, tolerowana przez mocarstwa zachodnie. I to było coraz bardziej złowieszczym cieniem nad poko­jem w Europie. Niemcom nikt nie zagra­żał, Niemcy zagrażali wszystkim. Układ sił zmieniał się stopniowo, bez reakcji, z pełną tolerancją, a czasem i przyzwoleniem mocarstw zachodnich. Różne tu były rachuby. Główna — to antyradziecka. Jak bumerangiem ude­rzyły te rachuby w ich twórców. Potem przyszła Nadrenia. Marzec 1936 roku. Wkroczenie wojsk hitlerowskich do strefy, na mocy Traktatu Wersalskiego, zdemilitaryzowanej. Wtedy jeszcze przed przekroczeniem mostu na Renie, Hitlero­wi i niemieckim generałom trzęsły się portki. Jedna francuska dywizja by wystarczyła, by nie tylko odrzucić wkra­czające wojska, ale by skompromitować Hitlera jako awanturnika, wobec wła­snej burżuazji i własnych generałów, by obronić perspektywę pokoju. Nie ruszo­no palcem w bucie. Dodało to autorytetu Hitlerowi jako wodzowi skrajnie na­cjonalistycznych kohort. Politycznie zmie­niało dalej układ sił, bo ukazywało sła­bość państw zachodnich. Rozzuchwalało Hitlera; że można już sobie na wiele po­zwolić. Drugi partner osi — Włochy Mus­­soiiniego już w 1935 roku ruszyły na ohy­dny kolonialny podbój Abisynii, szukając tam laurów zwycięstwa nad bezbronnym ■ w sensie współczesnej sztuki wojennej ■ ale bohatersko się broniącym narodem. Przy kompletnej bierności Francji i Anglii, grających komedię rzekomej blokady Włoch, przy hańbiącym przytaki­waniu w Lidze Narodów ministra Becka zbrodni zaboru dokonanej na Abisynii — faszyzm zaczynał podpalać świat. Już było wiadome na co sobie można pozwo­lić w tym powojennym świecie. Z kolei — brutalna kontrrewolucja oparta o spisek faszystowskich genera­łów demokratycznej Hiszpanii, cyniczna interwencja oddziałów wojskowych i lot­nictwa Hitlera i Mussoliniego w Hiszpa­nii, a z drugiej strony równie cyniczny komitet nieinterwencji, z udziałem Fran­cji i Anglii, mimo że zwycięstwo sojusz­nika Hitlera groziło oskrzydleniem Francji. A więc następna tolerowana zmiana ukła­du sił w Europie. Przygrywka do wojny i poligon wojny. Można już sobie było pozwolić, przy wypróbowanym paraliżu mocarstw zachodnich, nasyconych zwy­cięstwem roku 1918 i chroniących przede wszystkim swoje imperialistyczne kolo­nialne interesy w Azji i Afryce, na kroki zmierzające do zmiany strategicznego układu sił w Europie. Bohaterstwo narodu nieudolność klas rządzących Przyszedł rok 1938 — marzec. Wkrocze­nie Hitlera do Austrii i przymusowy Anschluss, a więc okrążenie Czechosło­wacji. Zagrożenie kraju, który niezależnie od krótkowzrocznych tarć powinien był być, choćby z powodów geograficznych, naszym sojusznikiem j którego my powin­niśmy byli być sojusznikiem. Ślepota polskiej burżuazji, a w szcze­gólności rządów sanacyjnych była bezgra­niczna. Odpowiadała temu też zarozumia­łość Benesza, który naśladując Niemców nazywał nawet Polskę „państwem sezo­nowym”, Tak to rozeszły się już od roku 1919 drogi dwóch krajów, które potem kolejno osobno połykane były przez impe­rializm niemiecki. To jest także jakaś lekcja. Hitler, po zajęciu Austrii, oczywiście naprzód uroczyście oświadczył, że niczego już nie chce po spełnieniu marzenia 0 zjednoczeniu Niemiec i Austrii, a potem, widząc kiwanie palcem w bucie przez Francję i Anglię, wszczął natychmiast wściekłą kampanię o Sudety. I już w tym samym roku, z końcem września dopro­wadził do haniebnego Monachium, do roz­bioru Czechosłowacji, wydanej na pastwę losu przez Anglię oraz Francję, która była przecież politycznym i wojskowym sojusz­nikiem Czechosłowacji, jak i całej tzw. malej ententy, to jest jeszcze Jugosławii 1 Rumunii. Skończyła się perspektywa stworzenia jakiegokolwiek systemu kolektywnej ob­rony przed agresorem. Układ sił zmienił się w sposób nieodwracalny. Odwrócić go mogło tylko porozumienie ze Związkiem Radzieckim. A tymczasem kapitulanci z Paryża i Londynu cieszyli się, że w Mo­nachium wyeliminowali Związek Radziec­ki z polityki europejskiej i doprowadzili do jego izolacji. Oto był ich „sukces” przy trumnie Czechosłowacji. Cieszył się z tego i Beck — głosząc, że jest dla nas rzeczą zasadniczą nie mieć żadnej umowy ze Związkiem Radzieckim. Rzeczywiście stało się to zasadniczą przyczyną Wrześ­nia. Z rumieńcem wstydu i poczuciem głę­bokiego oburzenia patrzył naród polski na poparcie jakiego udzielił Hitlerowi sa­telicki Beck w fatalnych dniach Mona­chium. Historyczną kpiną z nas była zgoda Hitlera na zagarnięcie przez Polskę sana­cyjną skrawków terytoriów Czechosłowa­cji. Rząd sanacyjny wbijał w ten sposób gwoździe już do następnej trumny — do trumny Polski. Polska stanęła wówczas już sama oko w oko z Hitlerem. Wszystkie systemy bez­pieczeństwa europejskiego były kolejno, przez całe lata, gruchotane. Nowy, jedyny, z udziałem Związku Radzieckiego, czemu się Polska opierała przez wszystkie lata trzydzieste — nie został stworzony. Tak to zbliżał się Wrzesień: w latach dwudziestych — niedostrzegalnie, w pierwszej połowie lat trzydziestych — szybciej, teraz — już błyskawicznie, nie­uchronnie. Jeszcze tylko wkroczenie do Pragi czyli złamanie nawet Układów Monachijskich. Jeszcze tylko bezkarny napad Włoch na Albanię, co stwarzało flankę ataku na Jugosławię i Grecję. I już Wrzesień, już agresja na Polskę i wojna światowa. Nie z jasnego więc nieba spadały bomby hitlerowskie. Wrzesień narastał, zbliżał się — a ślepota klas rządzących pozwa­lała latami tej sytuacji dojrzewać, a często i pomagała. Tak to państwa zachodnie, przy satelickim współudziale klas rzą­dzących Polską, doprowadziły nasz kraj do katastrofy. Nikt się nie znalazł, kto by tę narastającą katastrofę przeciął. Nie pozwalała na to klasowa samobójcza śle­pota. Drogo przyszło za to zapłacić pol­skiemu narodowi. Bohaterstwo narodu, zaledwie 21 lat zespolonego w niepodległe państwo, boha­terstwo żołnierza polskiego — osiągnęło wtedy swój szczyt. Nieudolność luds od­powiedzialnych za kraj osiągnęła dno. Dlatego przyszło Polsce zmagać się z okrutnym i potężnym wrogiem, z hitle­rowskimi Niemcami w najbardziej nie­sprzyjających warunkach. W całkowitym osamotnieniu byliśmy zupełnie izolowani. Sojusznicze państwa — Francja i Anglia były faktycznie bierne. Gdy z zajadłością i z zaciekłością żołnierz nasz bronił każ­dego skrawka ziemi, gdy lotnik polski rzucał się, nieraz w pojedynkę, na eskadry Luftwaffe, gdy oblężona Stolica Polski stawiała bohaterski opór przez, tyzy , ty­godnie, gdy to wszystko działo się w Pol­sce — na Zachodzie tkwiły tymczasem w bezruchu sojusznicze armie francuskie w fortach linii Maginota, tocząc tzw. dziwną wojnę, a brytyjskie samoloty zrzu­cały na Niemcy ulotki propagandowe. Związek Radziecki nadzieją tych którzy podjęli waikę o wyzwolenie Padliśmy ofiarą brutalnej agresji ze strony hitlerowskiego najeźdźcy. Ale pad­liśmy też ofiarą nieudolności i ślepej na rzeczywistość polityki ówczesnych rzą­dów Polski. Nie tylko one były, rzecz prosta, odpowiedzialne za sytuację w Eu­ropie, jak o tym już poprzednio mówi­łem. Wbrew frazeologii mocarstwowej — Polska nie była mocarstwem, lecz słabym gospodarczo i militarnie krajem, położo­nym na szlaku hitlerowskiego marszu do panowania nad Europą. I właśnie dlatego obowiązkiem polityki polskiej powinno było być dążenie do jednego celu: do po­pierania wszystkich wysiłków zmierzają­cych do stworzenia systemu zbiorowego bezpieczeństwa, zdolnego zagrodzić drogę agresji. Tylko taki system mógł nas ura­tować. Ale właśnie polskie czynniki rzą­dzące czyniły wszystko, by taki system torpedować, gdy tylko pojawiały się na horyzoncie jakieś nadzieje. Powód był oczywisty. Trzonem takiego systemu mu­siał być sojusz anglo-francusko-radziecki. A tymczasem kanonem zasadniczym ów­czesnej polityki zagranicznej — nie tylko polskiej — było dążenie do wyłączenia Związku Radzieckiego z polityki europej­skiej. * Otrzeźwienie przyszło dopiero po klęsce Polski, Norwegii, Belgii, Holandii i Fran­cji, po klęskach na Bałkanach. Wtedy do­piero pojęto, że bez udziału Związku Ra­dzieckiego nie ma żadnych nadziei na pokonanie Hitlera, który zawładnął już całym kontynentem. ZSRR stał się jedyną nadzieją i ostoją tych wszystkich, którzy zeszli w podziemie, by podjąć walkę o wy­zwolenie swych krajów z jarzma naj­okrutniejszej niewoli. Dla narodu polskiego stało się to kwestią nie tylko odzyskania utraconej we wrześ­niu 1939 r. niepodległości. Dla narodu pol­skiego stało się to kwestią uratowania od biologicznej zagłady. Każdy dzień okupa­cji oznaczał 3000 ofiar. Taka była dzienna średnia wydajność hitlerowskiej machiny mordu na okupowanej ziemi polskiej. Trzeba nam było szybko i skutecznie wy­ciągnąć wnioski. Zarówno z przeszłości, z przyczyn katastrofy wrześniowej i nie­mocy międzywojennej Polski, jak i wnio­ski z aktualnej sytuacji wojennej. Te wnioski klasowe i narodowe wyciągnęli pierwsi polscy komuniści. Za nimi poszła lewica socjalistyczna i chłopska i demokra­tyczna;. obóz polskiej demokracji, wy­rosły z tradycji hasła „za Waszą wolność i naszą” i z haseł internacjonalistycznych. Owoćem tej myśli politycznej, która stopiła narodowe hasła niepodległości i klasowe hasła wyzwolenia społecznego w syntezę: niepodległość i socjalizm to jedno — stała się Polska Ludowa. Z tej myśli politycznej zrodził si? nierozerwalny i braterski sojusz ze Związkiem Radziec­kim. Ten sojusz niósł narodowi polskiemu w wianie nowe, sprawiedliwe i słuszne granice na Odrze, Nysie i Bałtyku. Cały głęboki sens tych wielkich prze­mian społecznych i politycznych, które do­konały się w wyniku zwycięstwa radziec­kiego nad hitlerowską III Rzeszą, jest dziś oczywisty dla każdego z nas. Lecz nie był tak oczywisty dla wielu na samym po­czątku naszej drogi, gdy rodziła się w tru­dzie i w wysiłku, wśród przeciwności i walki z wrogiem klasowym — Polska Ludowa. Ale trzeba sens wydarzeń politycznych umieć oceniać z dnia na dzień, nieustan­nie. Żyjemy w świecie podzielonym. W świecie ostrej walki klasowej i politycz­nej na skalę międzynarodową, a nie na skalę poszczególnych tylko krajów. W ob­liczu nieustającej groźby imperializmu. W dalekim na pozór Wietnamie impe­rializm amerykański stara się zdławić walczący o swą wolność naród. Na Blis­kim Wschodzie trwa i zaostrza się kon­flikt wyrosły z zeszłorocznej agresji izra­elskiej. W Niemczech zachodnich coraz donośniej rozbrzmiewa głos neohitleryzmu. Wzmaga się ustawicznie natężenie rewi­zjonistycznych i odwetowych dążeń, zwró­conych przeciwko całemu powojennemu układowi sił. Przede wszystkim zaś prze­ciwko polskim granicom na Odrze i Ny­sie; przeciwko Czeskim Sudetom, których zagarnięcie 30 lat temu przez III Rzeszę stało się kresem czechosłowackie! niepod­ległości; przeciwko Niemieckiej Republice Demokratycznej, która konsekwentnie i wiernie wprowadziła w życie postano­wienia Poczdamu, układu mającego na zawsze zapobiec odradzaniu się hydry im­perializmu niemieckiego. W tej sytuacji jedność obozu socjalisty­cznego jest najwyższym nakazem socjali­stycznego internacjonalizmu i narodowej racji stanu Polski. I nie tylko Polski. Sta­nowimy dziś człon wielkiego systemu zbiorowego bezpieczeństwa, którego fila­rem jest Związek Radziecki, a ujęciem formalnym — Układ Warszawski i dwu­stronne układy z krajami socjalistyczny­mi. Brak takiego systemu zdecydował 0 naszej wrześniowej kiesce. Lecz nasz system sojuszniczy góruje nad każdym in­nym, który mógłby wówczas powstać, bo oprócz wspólnego Interesu, wspólnego 1 narodowego — łączy nas i spaja idea socjalizmu, której wszyscy służymy, w imię której wszyscy działamy i działać nie przestaniemy. „Nigdy więcej Września" - to znaczy umacniać i rozwijać Polskę Ludową Co roku czcimy pamięć bohaterskich żołnierzy Września, żołnierzy partyzantki i ruchu oporu, żołnierzy I i II Armii, któ­re walczyły u boku Armii Radzieckiej i wszystkich żołnierzy polskich, gdziekol­wiek walczyli z hitlerowskimi Niemcami, i mówimy: „Nigdy więcej Września”. Co roku też. sumując ogromny dorobek Polski Ludowej, który składa sie na na­szą siłę, na rozwój naszego nowoczes­nego dziś państwa, który potwierdza słu­szność naszej polityki nierozerwalnego so­juszu ze Związkiem Radzieckim i jedno­ści państw socjalistycznych Układu War­szawskiego i czujności wobec narastają­cych odwetowych dążeń niemieckięh mili­­tarystów — mówimy: „Nigdy więcej Września”. Wróćmy, towarzysze, do tej wyliczonej przedtem przeze mnie tragicznej drogi Polski i etapów tej drogi do tamtego Września. Drogi kształtowanej ówczesną sytuacją europejską i polityką Polski bur. żuazyjnej, drogi, na którą złożyło się tyle błędów — i skonfrontujmy to z naszą drogą, z drogą, którą kroczy Polska Lu­dowa i sprawdźmy, czy i jak realizujemy to hasło, to nasze Wrześniowe Ślubowa­nie. Czy jest ono pustym frazesem, czy też twardym nakazem wszystkich naszych poczynań — także trudnych i dramatycz­nych. ale koniecznych i gdy trzeba, to profilaktycznych — tym razem zapobie­gawczych. Sprawdźmy, czy nasza polityka, polityka naszego pokolenia jest wypełnia­niem zobowiązań narodu wobec milionów, wobec tych wszystkich, którzy oddali ży­cie za Polskę i wobec przyszłych pokoleń, które przychodzą po nas — aby uchronić ich od tragedii, których tyle przeżył nasz naród w swojej przeszłości. Gdy mówimy „Nigdy więcej Września”, to trzeba przede wszystkim budować — stale i konsekwentnie — nowoczesne, silne gospodarczo i politycznie państwo robotni­ków, chłopów i inteligencji, trzeba umac­niać, rozwijać Polskę Ludową; umacniać socjalistyczny porządek; umacniać kie­rowniczą rolę klasy robotniczej i jej par­tii; umacniać jedność narodu wokół pa­triotycznych zadań budownictwa socjali­stycznego, stale i systematycznie popra­wiać i ulepszać metody pracy wszystkich kadr i ogniw — przyspieszać przez to bu­downictwo silnej Ludowej Polski, opierać go na świadomej pracy najszerszych mas. Czy to robimy? Ogromny historyczny dystans, dzielący nasze nowoczesne państwo od Polski bur­­żuazyjnej. od jej zacofania i zastoju, świadczy o tym, że to robimy, że pokole­nia, które idą — odziedziczą Polskę silną, rozwiniętą i będą dalej rozwijać i umac­niać ludowe, socjalistyczne państwo, jako formę zorganizowanego bytu narodowego. Ale to nie wystarczy. Nawet gdybyśmy byli narodem znacznie liczniejszym i pań­stwem znacznie potężniejszym. A jesteśmy narodem średnim. „Nigdy więcej Września” — to oznacza także i przede wszystkim nigdy nie być skazanym przez historię, ani tym bardziej przez własne błędy, tak jak to było w 1939 roku, na osamotnienie. A to znaczy strzec jak źrenicy oka sojuszu ze Związkiem Ra­dzieckim, podwaliny naszego bezpieczeń­stwa i niepodległości, to znaczy umacniać nierozerwalną przyjaźń z Krajem Rad — umacniać sojusze z krajami socjalistycz­nymi, strzec wspólnie zdobyczy socjalizmu każdego kraju. „Nigdy więcej Września” — to oznacza nie pozwalać wspólnié, na pozornie nawet niedostrzegalne zmiany układu sił w Euro­pie. tak jak to działo sie w Europie mię­dzywojennej. Nie pozwolić na rozzuchwa­lenie się sił odwetowych militaryzmu za­­chodnioniemieckiego. I wszelkim jego zakusom kłaść na czas kres i doprowa­dzać do bankructwa każdy jego wariant polityki, zmierzającej do przekreślenia skutków II wojny światowej — skutków klęski III Rzeszy, polityki zmierzającej do zmiany układu sit. Kłaść kres zawczasu — nigdy za poźno. „Nigdy więcej Września” — to ozna­cza nigdy broni atomowej w ręce Bundes­wehry. „Nigdy więcej września” — to oznacza nigdy Anschluss Austrii, która ma status państwa neutralnego (chociaż dokonuje się tam niebezpieczny wzrost dominacji kapitału zachodnioniemieckiego, co jest też narzędziem penetracji, ale to jest inna sprawa). „Nigdy więcej Września” — to oznacza strzec wspólnej granicy państw socjali­stycznych na Łabie. To znaczy umacniać pierwsze pokojowe niemieckie państwo, Niemiecką Republikę Demokratyczną i nie pozwolić w żadnym wypadku na realiza­cję naczelnego celu bońskich militarystów, jakim byłoby wchłonięcie NRD i przybli­żenie się do granic na Odrze i Nysie. Na granicy tej mamy dziś sojusznika, dzielnie walczącego o socjalistyczny charak ter swego państwa i jego pokojowy roz­wój, a przeciw wspólnemu zagrożeniu, bronionego także wspólnie przez obecność dywizji radzieckich i przez układy o przy­jaźni i wzajemnej pomocy z innymi pań­stwami socjalistycznymi, w tej liczbie i z Polską. Taki oto jest stworzony po II wojnie światowej układ sił. I patrzcie, Towarzysze i Obywatele! Już 23 lata minęły od zakończenia II woj­ny światowej. Nie ma .dotychczas traktatu pokojowego. Ale nie traktaty, nawet gdy się nazywają pokojowe, decydują o po­koju — decyduje układ sił. Gdy zmienia się układ sił, to papier traktatów wiotcze­­je i staje się świstkiem, tak iak to robił z traktatami i umowami Hitler, gdy uda­wało mu się zmieniać układ sił. A gdy nie zmienia się układ sił to i bez trakta­tu, jak sie okazuje przez 23 lata może być pokój. Z tego nie wynika, że nie jesteśmy zwo­lennikami traktatu pokojowego i konfe­rencji w sprawie bezpieczeństwa Europy. Ale musiałoby to być umocnienie istnie­jących dziś gwarancji nokoju. a nie za­stąpienie ich lub osłabienie. Tak więc „Nigdy więcej Września” ozna­cza obecnie nie dopuścić do zmiany ukła­du sił w Europie. Tym samym oznStza to także ..nigdy więcej nowego Monachium”. Nowe Mo­nachium — to znaczy dzisiaj wyłuskanie Czechosłowacji z systemu obronnego państw socjalistycznych. To nie jest spra­wa samej tylko Czechosłowacji. To jest sprawa obowiązujących na dziś i na ju­tro układów wzajemnych także z Polską, to jest sprawa bezpieczeństwa wszystkich państw socjalistycznych. Dla nas to jest sprawa odsłonięcia południowej flanki. Spójrzcie na mapę. Byłoby to również za­grożeniem NRD, a także Węgier, a w dal­szych skutkach Buigarii, byłoby zagroże­niem całego naszego systemu bezpieczeń­stwa. Oczywiście byłoby to także zagro­żeniem samej Czechosłowacji. A więc za­grażała zmiana układu sił w Europie. Złowieszcza zmiana, powiew tamtych lat sprzed Września. Zmiana wymarzona przez bońskich militarystów i odwetow­ców, czyhających także na Sudety, zmia­na wypracowywana w sztabach cichych kontrrewolucji i „rozmiękczania” socja­lizmu. Nie dopuściliśmy do zmiany układu sił w Europie Nasi przyjaciele czescy i słowaccy nie wszystko widzieli, nie wszystko na czas czuli w rozgorączkowaniu zapoczątkowa­nej w styczniu słusznej odnowy, zapo­czątkowanej z opóźnieniem wielu lat, nie kontrolowanej przez kierownictwo partii i wykorzystanej % miejsca przez siły anty­socjalistyczne. Siły te. siły antysocjalisty­czne. siły kontrrewolucji z miesiąca na miesiąc wyrywały ster z ręki Komunisty­cznej Partii Czechosłowacji i rządu CSRS, nie napotykając na opór. na przeciwdzia­łanie. na próbę opanowania sytuacji. Dzia­ło się to aż do ostatniego porozumienia moskiewskiego, przy czym sytuacja dalej jeszcze nie jest. klarowna, mimo rzetel­nych wysiłków ze strony niektórych kie­rowników życia państwowego i politycz­nego Czechosłowacji. Polskie społeczeństwo zna przebieg wy­darzeń w Czechosłowacji z prasy, zna oświetlenie sprawy z Deklaracji Warszaw­skiej, z Deklaracji Bratysławskiej, z Oświadczenia Rządu PRL z 21 sierpnia i z Odezwy 5 rządów państw socjalistycznych do obywateli Czechosłowacji z 26 sierpnia i z komunikatu o rozmowach radziecko­­czechosłowackich w Moskwie, a także z komunikatu o naradzie i konsultacjach partyjno-rządowych delegacji Polski, Buł­garii, NRD i Węgier z partyjno-rządową delegacja Związku Radzieckiego. Członkowie partii i liczni bezpartyjni znają też oświetlenie sprawy z listów Komitetu Centralnego PZPR. Resztę pokaże przyszłość. Nie chcemy mieszać sie w wewnętrzne sprawy Cze­chosłowacji. Życzymy towarzyszom cze­chosłowackim i narodom Czechosłowacji, żeby rozwiązywali jak najlepiej — w in­teresie umocnienia budowy socjalizmu w Czechosłowacji, umocnienia kierowni­czej roli partii — swoje wewnętrzne spra­wa Naszym wspólnym z komunistami Cze­chosłowacji zadaniem było przerwać na­rastający proces „pokojowej” wpółzakon­­spirowancj, a potem już coraz jawniej działającej kontrrewolucji, wymierzonej zarówno przeciw Czechosłowacji, jak I przeciw wszystkim państwom socjali­stycznym, bo zmierzającej faktycznie do oderwania Czechosłowacji od obozu so­cjalistycznego, od Układu Warszawskiego, do zmiany układu sił w Europie, do tej swoistej nowej wersji Monachium, do za­grożenia naszego bezpieczeństwa, do od­słonięcia naszej południowej flanki. Nie trzeba dodawać, że była to również wielka groźba dla samej Czechosłowacji, dla zdobyczy socjalizmu w tym kraju. Na pewno przyjdzie czas, kiedy lepiej i na chłodno zrozumieją to także te krę­gi _ społeczeństwa Czechosłowacji, które dziś jeszcze, niepomne doświadczeń histo­rii — uległy wściekłej, cynicznej, wyuzda­nej i oszczerczej kampanii i propagandzie sił antysocjalistycznych, kosmopolitycz­nych i kontrrewolucyjnych, która zamą­ciła wielu ludziom w głowach i chwilowo utrudnia im odróżniać, kto przyjaciel i to prawdziwy przyjaciel, na złe i dobre, a kto wróg podstępny, w przymilnych ma­skach demokratów, liberałów, odnowi­cieli „socjalizmu”, za którymi to maskami kryje się oblicze spadkobierców Hitlera i Heydricha. czy Henleina. Tak więc, Towarzysze i Obywatele, nie dopuściliśmy do zmiany układu sił w Eu­ropie, do czego tak uparcie dążą Niemcy zachodnie, nie dopuściliśmy do perspek­tywy tej zmiany. Zmiana układu sił by­łaby groźna dla naszej przyszłości, dla pokoju w Europie, tak jak i przed wrześ­niem przez lata narastały kolejne etapy zmiany układu sił prowadzące do Wrześ­nia. Nie wolno nam było na to czekać, tego uczy nas Wrzesień, tego nas uczą te lata, w których przed Wrześniem groma­dziły sie chmury. Obowiązkiem naszym było i jest widzieć konsekwencje niebezpiecznych procesów, które zachodzą, i w pore te procesy prze­rwać, Drogo kiedyś płaciłyby nasze naro­dy, w tym i naród polski, gdvby dotych­czasowa linia rozwoju wydarzeń w Cze­chosłowacji nie została przecięta. Odpowiedzialna służba naszych żołnierzy w imię wspólnych interesów Polski i CSRS TOWARZYSZE! OBYWATELE! Tam. na części terytorium Czechosło­wacji znajdują się obok wojsk radziec­kich i sojuszniczych także oddziały Woj­ska Polskiego — nasi chłopcy, synowie, a czasem może i wnukowie żołnierzy Wrze­śnia. Może synowie tych, którzy z dywi­zjami Wojska Polskiego w roku 1945 wyzwalali Czechosłowację spod hitlerow­skiej okupacji. Po 29 latach od Września 1939 r. przyszło im swoją obecnością bro­nić naszej południowej flanki. Tak to, towarzysze, hasło „Nigdy więcej Wrze­śnia”, aby je konsekwentnie realizować, wymaga jak się okazuje nieraz trudnych decyzji i twardego działania. Nie zawsze wystarcza apel poległych we Wrześniu 1939 r. i wymordowanych podczas hitlerowskiej okupacji. Nie zaw­sze wystarcza polityczna mobilizacja spo­łeczeństwa wokół wniosków z tamtych lat. Czcić pamięć bohaterów Września, to znaczy działać — oczywiście możliwie jak najbardziej umiejętnie, na czas, aby DOKOŃCZENIE NA STR. ?

Next