Zycie Warszawy, marzec 1970 (XXVII/51-76)
1970-03-26 / nr. 72
P ż fc V r c r s i NE 72 26 MARCA 1970 R. (W) 2YCIE WARSZAWY Str. 3 — 1 ___________________________ ______ ______________________________ ____ ______ -...................—__________________________ D Po Redaktora ŻYCIA" Nie ma regały bez wyjątku dużym zainteresowaniem przeczytałam ■ artykuł. redaktor . Kaczyńskiej pt. ..Ojcowizna w kawałkach?” gdyż sprawa dziedziczenia gospodarstw rolnych to zagadnienie bardzo skomplikowane i. wymaga szerszej dyskusji. I nteresuje mnie ten problem, ponieważ pracuje w Gromadzkiej Radzie Narodowej w Jabłonnie i z użytkowaniem gospodarstw sukeesorskicłi spotykam sie fts co dzień i od podszewki. Z gadzam się jak najbardziej, że dla Państwa nie jest obojętne kto i w jaki sposób ziemię użytkuje i że ograniczenie działu ziemi jest z punktu widzenia polityki rolnej wskazane. Ale nie ma reguły bez wyjątku i nie zawsze przepisy prawne mogą być respektowane, gdyż praktyka mówi co innego. G romada w której pracuje, a która graniczy z t.zw. Wielką Warszawą liczy 8.5 tys mieszkańców, z tego ludności utrzymującej się z gospodarstw rolnych około 30% i 20% ludności, której Stałym źród<em utrzymania jesi produkcja upraw pod szkłem. S truktura gospodarstw indywidualnych przedstawia się następująco* T yle dane statystyczne. Na ogólną ilość gospodarstw od 2 ha wzwyż ponad 40% właścicieli nieruchomości rolnych nie posiada uregulowanego stosunku prawnego do użytkowanej przez siebie nieruchomości, a ’ w wielu przypadkach (ponad (50 gospodarstw) jedną posesję użytkuje kilku członków rodziny. I tu zaczyna się nrohlem. P onieważ Jabłonna specjalizuje się w uprawie warzyw pod szkłem i hodowli kwiatów, każdy kawałek ziemi jest wykorzystywany na ten cel. a podział nieruchomości dokonywany jest. między członków rodziny (spadkobierców) dobrowolnie bez żadnych formalnych dokumentów. N p. posesja o powierzchni 4.06 ha użytkowana jest przez 6 sukcesorów, z tym. że każdy ze spadkobierców prowadzi na tej ziemi uprawy specjalne pod szkłem, posiada odrębne zabudowania mieszkalne i gospodarcze oraz inwentarż żywy. P onieważ teren gromady nie jest objęty scaleniem, gospodarstwo to składa się z sześciu oddzielnych części, zagospodarowanych w'g uznania użytkowników. Wobec takiego stanu rzeczy nie stanowi ono faktycznie gospodarstwa o powierzchni 4.06 ha jak uimowane jest w danveh statystycznych. lecz 6 działek po 70 arów minus powierzchnie pod zabudowa. podwórzami itp. 7 uwagi na ustawę z 1063 r ogranicza iacą działy nieruehpańiości rolnej nie Wchodzi w grf postępowa nić soadkowó. bó gospodarstw dzielić ń!¥^bżoaV-(-yrn nie mniei żaden z sukcesorów z przypadającej mu części nie zrezygnuje. gdvż każdv kawałek ziem wykorzystuje pod uprawę warzyw i to stanowi di a nich główne źródło utrzymania. opisanym problemem wiąż? się jeszcze inne. Np. sprawa opodatkowania takiego gospodarstw? 1 realizacja wymiaru zobowiązać finansowych i obowiązkowych doct A by dokonać Wymiaru podatku gruntowego, łączy się ilość okien inspektowych każdego z użytkowników do ogólnej przychódowości ziemi (w tym przypadku 4.06 ha) plus przychodowość ze szklarni niektórych użytkowników (ten który posiada takowa) i od ogólnej przychodowości wylicza sie należność# (nie mówiąc już , P tym iż przy takim wyhczenlu wzrasta progresja podatkowa, obciążająca podatnika). W ystawiając nakaz płatniczy, zawierający jeszcze wymiar innych należności podatkowych, miedzy innymi składkę PZU. która w zależności od posiadanego inwentarza martwego i żywego wymierzana jest w różnych kwotach na poszczególnych użytkowników — stanowi on sumę ogólną do realizacji. A teraz realizacia takiej pozycji. Przypisu dokonuje się na karcie kontowej w jednej pozycji. Zobowiązania finansowe nłatne ca w 4 ratach. Jeżeli gotówka nie wpływa terminowo. księgowość musi wystawić upomnienia na wszystkich sukcesorów. Za każdym razem musi wracać do wymiaru aby wiedzieć na ile i komu wystawić upomnieniS czy tytuły wykonawcze. ół hiedv jeżeli należność jest ściągana, a^e kłopoty rosną wtedy. jeżeli kilku z nich płaci, a pozostali nie. W takiej syfuarii po roku lub kilku latach trudno jest udowodnić. ktd*-v i iaką sumę zalega. Zaległości rosną. P odobna sytuaoia iest w obowiązkowych dostawach. I tu nasuwa się pytanie: C zv nie należałoby (przynajmniej w terens»r*h podwarszawskich) bardziej uelastycznić przepisów o podziale spadkowym gospodarstw. ■ tam gdzie keżćlv z sukensorćfw posiada odrębne gospodarstwo zabudowane. a prowadzenie upraw sn*ęiainvch nawet na małym greaie gruntu • stanowi lego główne źródło utrzymania? Komu 1 jakie korzyści (a chyba wręcz odwrotnie) przynęć moż,e fi key i n a ctatyStvka co do ilości i wielkości obszaru gospodarstw rotpvcb jeżeli te dane nie sa faktyczne? K omu potrzebna jest dodatkowa biurokracją 1 strata czasu nad wyliczaniem i laezepiem wymiaru zobowiązań finansowych. a następnie zbędnymi czynnościami z realizacją po.4 rs+1l-.AsTT O eżeli weźmie sie nod uwagę, że ylko w moiei gromadzie iest 40 b-zveii sukcesorskich. to ile może yć w całym województwie warzawskim. A wtedv nic dziwnego. ? w skali krajowej coś tam nie wchodzi, tak z założeniami r.la[Owania gospodarczego i realizaii tych planów jak i planowanymi efektami na podstawie danych taty stycznych. A wszystko rozbija się o to. że >rawo sobie, a życie sobie. JANINA SAWCZUK jabłonna — o d 0,10h a— ?9 — o d 0.10 .♦ do , 0,50h a— 186 — o d 0,50d o2 — 450 — o d 2.01 „ do5 ii— 259 — o d 5.01 .. do7 U — 61 — — d 7.01 .. do 10 ii— 89 d 10.01 i więcej— 18 Lenin i literatura Bogactwo myśli po dziś aktualne LEOPOLD LEWIN IEDY się przegląda" osiem'' setstronicową książkę, zatytułowaną „Lenin o literaturze i sztuce”, zdumiewa ogrom zainteresowań wodza Rewolucji Październil%owęj w rozmaitych dziedzinach kultury. Przecież Lenin to przede wszystkim polityk, sta, filozof, socjolog, ekonomiwielki działacz rewolucyjny, który wciela swoje idee w życie. Skąd brał czas w nawale spraw pierwszorzędnej wagi państwowej, w głodowych warunkach, wojny domowej na zagadnienia, związane Z literaturą i sztuką! Nie mówiąc iuż o takich sprawach, jak remont Wrót Włodzimierskich na Kremlu, ochrona biblioteki Struwego w Instytucie Politechnicznym, troska o groby Plechanowa i Wiery Zasulicz, aktorki wreszcie o mieszkanie Nikulińy czy materia! rzeźbiarski dla rzeźbiarza Gincburga. Troska o człowieka, troska o pracę indywidualnego twórcy — oto Co. charakteryzuje całą działalność Lenina w tej dziedzinie. Znamienny jest pod tym względem braterski stosunek Lenina do Gorkiego, nieustanna troska o zdrowie i warunki życia wielkiego pisarza. W pracach krytycznych, artykułach i listach Lenina przewijają się najwybitniejsze nazwiska literatury rosyjskiej i światowej Od Puszkina poprzez Niekrasowa do ulubionego Tiutczewa, od Dostojewskiego, Sałtykowa-Szczedrina, Tołstoja i Czechowa do Erenburga, od Homera, Dantego, Szekspira, Goethego poprzez Dickensa i Wiktora Hugo do Anatola Frarice’ä, Romain Rollanda, Barbusse’a, Bernarda Shawa i wielu wybitnych twórców. Kiedy zdążył przeczytać i przemyśleć te arcytwory ludzkiego ducha? Jeszcze na syberyjskim zesłaniu i podczas wieloletnich podróży po Europie, kiedy prześladowany przez carska ochranę musiał uciekać z Rosji. Zapoznał się z dorobkiem postępowej myśli europejskiej w teatrach, galeriach sztuki i salach koncertowych Paryża i Berlina, w salach Biblioteki Brytyjskiej w Londynie, paryskiej Biblioteki Narodowej.' w.“ Snpiete de Lecture w GehteWjiej ..w bibliotekach' "Berlina, Zurichu, Monachium, Berna, w moskiewskim muzeum Rumiańcewa (Dziś Państwowa Biblioteka imienia Lenina), w leningradzkiej Bibliotece Publicznej im. Sałtykowa-Szczedrlna i w wielu innych archiwach i czytelniach. Poważne miejsce w wypowiedzi Lenina o literaturze zajmują jego prace, poświęcone twórczości Lwa Tołstoja, którego nazwał „zwierciadłem rosyjskiej rewolucji” „Tołstoj — odzwierciedlił pisze Lenin — wezbraną nienawiść, dojrzale dążenie do lepszego jutra, chęć uwolnienia się od przeszłości oraz niedojrzałość marzy cielstwa, niedojrzałość wynikającą braku politycznego wychowaz nia, z braku kośćca rewolucyjnego". Tołstoj nie widział drogi do wyzwolenia. Ale wielkie znaczenie miał fakt, że z Ogromną siłą biczował instytucje, które były podporą caratu: kościół, sądownictwo, militaryzm, obyczajowość „Przez jego usta — pisze Lenin — przemówiła ta cała wielomilionowa masa Vudu rosyjskiego, która już nienawidzi gospodarzy współczesnego życia, ale która jeszcze nie doszła do świadomej, konsekwentnej, na wszystko zdecydowanej, nieprzejednanej walki z nimi. Historia i wynik wielkiej rewolucji rosyjskiej dowiodły, że taką właśnie była ta masa, która znalazła się między świadomym proletariatem socjalistycznym a zdecydowanymi obrońcami starego reżymti”. Naukę Tołstoja uważał Lenin za utopijną i. reakcyjną, ale widział w niej elementy krytyki, które mogą być cennym materiałem kształtującym szeregi rewolucjonistów. „Lud rosyjski — uważał Lenin — dopieró wtedy wywalczy sobie wolność, kiedy zrozumie, że nie od Tołstoja powinien uczyć się walki o lepsze życie, lecz od klasy, której znaczenia Tołstij nie rozumiał, a która jedynie zdolna jest zburzyć znienawidzony przez Tołstoja stary świat — od proletariatu”. Lenin, jak widzimy, odróżnia reprezentowane przez autora idee od artystycznych walorów jego dzieła. Najdobitniejszym tego wyrazem jest artykuł o książce „rozwścieczonego'— jak pisze —»niemal do zaćmienia umysłu białogwardzisty” Arkadiusza Awerczenki pod tytułem „Tuzin noży w plecy rewolucji’’. Lenin podkreśla, że Awerczenko „ze zdumiewającym talentem oddaje przeżycia i nastroje przedstawiciela starej, ziemiańskiej, fabrykantUtief, bogatej, sytej * r-óirjadającej się Rosji. Właśnie tak, właśnie w ten sposób muszą wyobrażać sobie rewolucję przedstawiciele klasy rządzącej. Ziejąca ogniem nienawiść sprawia, że opowiadania Awerczenki są niekiedy zdumiewająco jaskrawe. Niektóre opowiadania są — powiedziałbym — doskonałe”. Zdaniem Lenina — niektóre z nich zasługują na przedruk, albowiem „talent — konkluduje Lenin — trzeba popierać”. ENIN widział klasowy *- charakter twórczości artystycznej i dlatego był za literaturą partyjną, głęboko zaangażowaną w sprawy człowieka pracy. „,W społeczeństwie, opartym na władzy pieniądza, w społeczeństwie, w którym masy pracujące żyją w nędzy, a garstka bogaczy prowadzi życie pasożytnicze” — rzeczywistej, wszelkie słowa o absolutnej wolności pisarza są czystą obłudą i deklamacją, Dopiero w socjalistycznym bezklasowym społeczeństwie, wolnym od ucisku społecznego i narodowościowego, można będzie mówić o prawdziwej wolności pisarza. Dopiero wtedy powstanie „literatura wolna, zapładniając.a ostatnie • słowo rewolucyjnej myśli ludzkości doświadczeniem i tętniącą życiem pracą socjalistycznego proletariatu”. Dlatego też literatura winna być częścią składową szeroko pomyślanej działalności partyjnej. Lenin wysoko cenił literaturę realistyczną, a więc Tołstoja, Niekrasowa, Gogola, Turgeniewa, Sałtykowa-Szczedrina, Gorkiego, za jej prawdziwość, za to, że jej obrazy artystyczne odpowiadają historycznej rzeczywistości. Odnosi się to zrćsztą i do innych dziedzin sztuki. Klara Zetkin w swoim wspomnieniu o Leninie przytacza następujące jego słowa, dotyczące tej dziedziny życia: „.Sztuka należy do narodu Sztuka powinna swoimi korzeniami docierać do najgłębszych pokładów. mas pracujących. Powinna być dla nas zrozumiała i przez nie kochana. Powinna zespalać uczucia, myśli i wolę tych mas i podnosić je na wyższy poziom. Powinna w nich budzić zdolności artystyczne i rozwijać je”. L£nin uważał, że twórczość literacka czy artystyczna W rewolucyjnej Rosji nie powinna zaczynać się od punktu zerowego, że powinna wchłonąć w siebie wszystkie elementy wartościowe i postępowe. jakie niesie tradycja. Stąd wywodzi się także Stosunek Lenina . da, nnwa'or.su-va- w literaturze i sztuce. Lenin , wypowiadał się na nowatorstwem prawdziwym, 'MbGjjćśt; “takim, które wzbogaca skarbnicę kultury,, ale występował przeciwko nowatorstwu fałszywemu, to jest takiemu, którego celem jest gmatwanie rzeczywistości lub, uprawianie kuelarskich sztuczek. D ARDZO interesujące jest stanowisko, jakie Lenin zajął wobec „Próletkultu”, który w oczach wielu uchodził Za najbardziej mia-rodajny kierunek w radzieckiej literaturze" i sztuce. Lenin silnie "-krytykował fałszywe założenia ideowe * głosicieli kultury proletariackiej. Ironiczne i ostre uwagi na marginesie zamieszczanego w „Prawdzie” artykułu Pletniewa o „Proletkulcie świadczą o nad wyraz głębokim podejściu do poruszanych w nim spraw. Dla przykładu przytoczę dwie uwagi. Obok zdania, głoszącego, że „zadanie zbudowania proletariackiej kultuyy może być rozwiązane tylko przez sam. proletariat, przez uczonych, artystów, inżynierów itp., którzy wyszli z jego środowiska” — Lenin napisał słowo - ..arcyfałsz”. A obok zdania, głoszącego, że artysta proletariacki będzie zarazem artystą i robotnikiem — dopisał słowo „bzdurą”. Stanowisko Lenina uratowało wtedy wielu wybitnych pisarzy i artystów, których proletkultowcy chcieli spisać na straty Lenin pochwalał wszystko, co było w kulturze rosyjskiej światłe i postępowe. Charakterystyczne jest , wzięcie w obrorię Aleksandra Hercena przed nikczemnymi napaściami rosyjskich liberałów, którzy odsunęli się od Hercena ze jego obronę Polski. Rzuca to również światło na stosunek Lenina do , polskich powstań narodowowyzwoleńczych w XIX wieku. Lenin podkreśla w artykule, poświęconym pamięci Hercena, że ten bronił wolności Polski i chłostał siepaczy i katów Aleksandra II. Hercen ocalił honor demokracji rosyjskiej. „Uratowaliśmy honor imienia rosyjskiego — pisał on do Turgeniewa — i ucierpieliśmy za to od niewolniczej większoś ci2’ Z artykułów, notatek i listów Lenina promieniuje niesłychane bogactwo myśli, które pó dziś dzień nie utraciły swojej aktualności i wagi. A z kart wspomnień Krupskiej, Gorkiego, ’ Lunaczarskiego, Serafimowicza, Kaczałowa, Klary Zetkin, Boncz-Brujewicza, Inessy Armanał i innych wyłania się piękna i mądra postać wodza Rewoliicji Październikowej. itatisS. ..rafy' arsenał umysTO11 sztukę, literaturę, naukę — mobilizuje on do działania” — pisał o Leninie Romain Rolland. I tak jest naprawdę. Ale trzeba z całym naciskiem podkreślić, że Lenin nie naginał twórczości artystycznej do potrzeb aktualnych, że rozumiał, na czym polega1 odrębność sztuki, literatury i nauki — to właśnie świadczy o jego wielkości także i w tej dziedzinie. Dzień ucznia podróżnika składa się głównie z drogi. Z domu do szkoły i ze szkoły do domu. W środku jest sama szkoła. I jeszcze długie czekanie. Nieraz ‘jak przyjeżdżam wcześniejszym pociągiem, to szkoła gdy przyjedziemy jest zamknięta i musimy czekać przed szkolą az ktoś z woźnych przyjdzie”*) Zajeżdżam na 6.20. Klasy pozamykane. Czeka się na korytarzu do godz. 7.45, w nim nie ma gdzie siąść sobie, tylko cale półtorej godziny stoi się.” Dojeżdżający są zahartowani. Mają krzepkie nogi, a w tych nogach najczęściej już od rana kilka kilometrów przemaszerowanych do przystanku plus jazda na jednej nodze w pociągu lub autobusie. Siedzą podczas lekcji. Po lekcjach? Do szczęśliwców należą ci, którzy ledwie zdążą dobiec do stacji i już łapią połączenie. Reszta czeka. Niestety, nie wszystkie szkoły mają świetlice. Co gorsza, nie wszystkie uwzględniają istnienie dojeżdżająrwch. ..Przeciętnie ze szkoły wychodzę o 13.30. autobus mam o 16.30. w mojej szkole nie ma świetlicy. Czekam przeważnie na korytarzu, a tylko czasami wolno nam wejść do sali”. ..W szkole* po lekelach nie można zostać, aby zaczekać na pociąg, gdyż woźne mówią, że też chcą pójść do domu i wszystko zamykają”. Czy naprawdę trzeba koniecznie wyrzucać dojeżdżających za drzwi? Czy nie można przeznaczyć dla nich choć jednej klasy albo mniej w korytarzu przynajustawić stoliki i krzesła do odrabiania lekcji? Oczywiście, można. Bardzo wiele szkół w ten właśnie sposób łata brak świetlicy. Tylko że móc a chcieć, to dwie różne rzeczy. Można np. mieć w szkole ładna, dobrze wyposażoną świetlice i nie chcieć w niej dojeżdżających. „ Świetlica wykorzystywana jest do lekcji śpiewu lub do oglądania programu telewizyjnego dla szkól. Po lekcjach jest zamknięta”. „ Nalwiecei czasu i miejsca w tym klubie (szkolnym — ppzvD. J. H.) zajmują Dróby róźnveh zespołów i kółek artystycznych. Nieraz musimy z tcc:o pomieszczenia wychodzić”. ..Ze świetlicy szkolnej nie korzvstam, ponieważ jest czynna od godz. 16 do 20”. Gdzie się podziać? się No, to gdzie czekają?. Jeśli tyłka da, w świetlicy dworcowej dla młodzieży, bo tu przynajmniej mogą znaleźć ciszę, spokój i miejsce do nauki. Trudniej natomiast znaleźć samą świetlicę — w całym kraju działa ich niewiele ponad sto. 'W ogólnych świetlicach dworcowych jest po prostu za ciasno, za głośno, huczy radio lub telewizor. Z bufetów i barów obsługa ich przepędza, bo zajmują miejsca „dla osób konsumujących”. W niach bywa zimno, poczekalbrudno, pełno dymu. ,.W Łukowie w poczekalń? PKS brak krzeseł, a młodzieś czekająca na autobus godzinami must" stać pod brudnymi ścianami”. „ Czas spędzam w domu kultury, ale nie zawsze, bo można się rozchorować. Naschodzi się takich łazików, co w ogóle się nie uczą, rozrabiają, palą huk, nie można wytrzymać”. ..Klub jest, ale chodzą dc niego sami chuligani, palą i piją, a mnie nie odpowiada takie pomieszczenie”. Chronią się w bibliotece publicznej, w aptece, barze mlecznym, na korytarzu domu towarowego, w sklepie. Byle pod dachem. A jeśli nie ma nawet dachu, drepczą po rynku, snują się ulicami i liczą. Knajpy, gospody, winiarnie... „ W Rykach nie ma żadnej świetlicy, nawet szkoły jej nie posiadają. Iest natomiast .pełno lokali z alkoholem”. ..Na przystanku, gdzie mam przesiadkę, czekam od 40 min. do godziny. Pod gołym niebem. Nie ma żadnej poczekalni. gdzie można by się schronić przynajmniej przed deszczem. Za to koło same*ro przystanku stoi „Winiarnia”, srdzie pijacy mała dobrą rozrywkę”. „ W pobliżu wybudowano nowy pawilon eastronomiczpv — prawdziwą świetlicę i dobry przystanek dla mężczyzn, którzy wchodzą tam «na jednego». A my, młodzież, czekamy pod drzewem, przepłacając czasami i zdrowiem”. Ze wszystkich przystanków PKS — krytych jest zaledwie ok. 20 procent Obowiązki i... Ich dzień jest długi. Rozdęty pustymi godzinami czakania albo wypełniony po brzegi obowiązkami domowymi. Albo i jedno, i drugie. „ Poza nauką pomagam w domu, w porze zimowej to raczej mniej niż w lecie, ale i tak muszę pozmywać naczynia, umyć podłogę, krowom usiekać, sieczki urżnąć, bratu pomóc w odrabianiu lekcji itp.”. „ Do domu wracam po godzinie 17. Zjem i do lekcji siadam gdzieś o godz. 18—18.30. Lekcje kończę ok. 22, to zależy, nieraz i o 24, gdy mam się dużo uczyć. A nieraz, gdy wykonuję rysunek w tuszu na brystolu lub kalce, to prawie wcale nie śpię. Pomagam w domu, gdyż mam chorą, mamusię, sprzątam, piorę, pomagam w obrządku, latem w polu i w ogóle wszystko robię. Dużo mam w domu do roboty, gdyż z rodzicami jest nas siedmioro”. „ Ojciec jest chory. Moim obowiązkiem jest utrzymanie gospodarstwa, gdyż jestem najstarszy z rodzeństwa”. (Chłopak wstaje o godz. 5, wraca ze szkoły o 17.20. Spać chodzi zależnie od pory roku, w zimie o 22, w lecie o 24.). Żadne z tych trojga nie korzysta w szkole z dożywiania. Nie oni jedni zresztą. Wśród uczestników ankiety niepokojąco dużo było takich, którzy w szkole nie dostają nawęt szklanki czegoś gorącego do picia. N i c. Przy czym — podobnie jak w przypadku zapewnienia dojeżdżającym. uczniom dachu nad głową na czas między ostatnią lekcją a odjazdem do domu — decydującą rolę odgrywają wcale n i e warunki lokalowe. Przy dobrych chęciach znajdą *się dziesiątki pomysłowych rozwiązań. Jeśli nie można przygotować całego obiadu, wydaje się przynajmniej zupy albo kanapki ze sżklańką mleka, kawy lub herbaty, organizuje się uczniowskie sklepiki, bufety, kioski, wreszcie zawiera się umowę z pobliską restauracją, w której uczniowie mający zajęcia po przerwie obiadowej dostają posiłki w pierwszej kolejności. ltd. itd. Tam, gdzie dobrych chęci zabraknie, nie pomoże i najlepsza stołówka. Dzieją się wtedy rzeczy dziwne. Nie starcza np. obiadów dla 16- letniego chłopca, który poza domem jest ponad 10 godzin. Wydaje się obiady w porze zupełnie nieuzasadnionej rozkładem lekcji ani niemożliwej do pogodzenia z rozkładem ia rrl v „Ze stołówki szkolnej nie korzystam. Obiady są o godz. 15, a autobus mam o 15.20”). Jeśli się już gotuje dla dojeżdżających herbatę, to tyle, ,,1 tam rrasam dla wszystkich jej nie wystarczy”. Dlaczego? Stwierdzenie „nasi profesorowie nas nie rozumieją” przyjmowane jest zwykle jako uczniowski wykręt. W wypowiedziach wielu uczniów podróżników brzmi jednak:, niestety,' wiarygodnie. Niektórzy nauczyciele chyba rzeczywiście nie maja pojęcia o życiu swoich uczniów. W egzekwowaniu obowiązków szkolnych są rygorystyczni. Odmawiają zwolnienia przed końcem lekcji. nawet jeśli od darowanych 10—15 minut zależy wcześniejszy o 2 godziny powrót do domu. Wymagają udziału w zajęciach pozalekcyjnych (w pewnej szkole każdy uczeń musi należeć przynajmniej do dwóch kółek). Żądają twardo punktualności każąc woźnym zamykać szatnię (nieszczęśni pasażerowie spóźnionego autobusu wchodzą wtedy do klasy z płaszczem i butami w garści i słyszą: gdybyś chcial(a)...). Życzą sobie usprawiedliwień potwierdzonych przez PKS! Jeśli natomiast chodzi o realizację uczniowskich’ praw — tych najbardziej elementarnych: do pozostania w klasie czy bodaj tylko pod dachem, do szklanki ciepłego napoju czy talerza zupy — umywają ręce albo zgłaszają całkowite • dósinteressement. DLACZEGO? * Zdobywcy wiedzy dojeżdżają 3 do 5 lat. Twarde warunki codziennych wojaży znoszą bez szemrania, świadomi, że cena, jaką muszą za wiedzę zapłacić, jest nieporównanie wyższa od tej, którą płacą ich rówieśnicy z miasta. Nie roztkliwiają sie nad sobą, nie proszą o współczucie, nie przybierają tonów: nam się należy, dajcie, zróbcie, załatwcie. I choćby tylko dlatego zasługują na pomoc i odrobinę życzliwości. *1 Wszystkie cytaty'z odpowiedzi na osloszoną przez dwutygodnik ..Filipinka” ankietę ..Droga do szkoły”. Porównaj „Życić” | dnia 22 marca br.. Zdobywcy wiedzy (2) 0 długim czekaniu JOANNA HORODECKA lYItfja Warszawa Trakt . n ZIS ulica Leszno ciągnie Się od Alei Świerczewskiego do Górczewskiej. W początkach XVII wieku był to szeroki piaszczysty trakt, zaczynający się od przejazdu w wałach obronnych otaczających Warszawę w okolicach dzisiejśzego Placu Dzierżyńskiego i ciągnący się z miasta na zachód. Trakt przebiegał przez należące dc Leszczyńskich pola i wieś zwane Lesznem i kończył się karczmą, od której przechodził w polną drogę biegnącą przez wieś Górce W 1654 r. na mocy przywileju Jana Kazimierza właściciel majątku podpisujący się: Jan na Lesznie hr. Leszczyński, założył na swoich gruntach jurydykę, trakt poszerzy! i połączył go z Drogą Sochaczewską prowadzącą do Wielkopolski. -Natychmiast też grunty leżące po obu stronach traktu podzielono na działki, które prowizorycznie zabudowano. Wykończono też fundowany w 1650 r. pod późniejszym nr. 72 kościół Bonifratrów, a po stronie południowej założono bazar dla kupców ormiańskich. W czasie wojen szwedzkich zarówno zabudowania mieszkalne jak kościół i bazar zostały zniszczone do gruntu, a ludność,, która nie zdołała umknąć do pobliskich borów, wymordowana. Trakt, który tuż przed wojną okopany został rowami ściekowymi i przemianowany na ulicę Leszno, w wielu miejscach Szwedzi zaorali, lub poprzecinali rowami. Paroletnia wytężona praca włożona w budowę miasteczka poszła w niwecz. Trzeba przyznać, że po ustąpieniu Szwedów jurydyka zaczęła budować się od nowa szybciej niż odbudowywała się niejedna dzielnica starej Warszawy. Ulicę żl powrotem wyrównano i okopano rowami, od Karmelickiej w stronę Długiej przeprowadzono drewniany rurociąg, w pobliżu Solnej postawiono ratusz, a w 1682 r. za zezwoleniem biskupa poznańskiego Stefana Wierzbowskiego (mówiąc nawiasem rezydował on wówczas w Górze Kalwarii), karmelici rozpoczęli budowę kościoła i klasztoru. Z tego właśnie klasztoru, przylegającego do nie wykończonego jeszcze kościoła, wyruszyło w 1704 r. w dwudziestu karetach, otoczone asystą honorową i ciżby biegnących obok gapiów, poselstwo szwedzkie, które przybyło do Warszawy, by powitać nowo obranego króla Stanisława Leszczyńskiego Sam kościół ergowany został dopiero w 1732 r. i otrzymał tytuł Narodzenia N.M.P W drugiej połowie XVIII w. Leszno, jak wynika z planu wykonanego przez Tirregaille’a i ofiarowanego Augustowi III, jest po obu stronach podzielone na działkę o rozmiarach 16x20 m i dość zwarcie zabudowane. Na tyłach kościoła Karmelitów znajduje się wielki ogród owocowy, obok rozciąga się cmentarz, a naprzeciw mieści się strzelnica i plac zabaw, gdzie występują kuglarze, linoskoczkowie, siłacze i wędrowni pieśniarze. Dalej wzdłuż ulicy stoi sześć pałacyków, 30 piętrowych kamieniczek, 19 położonych w ogrodach dworków murowanych, około 50 domków drewnianych, 2 browary, cegielnia, wiatrak oraz karczma i dom zajezdny. W owym okresie ulica jest już wybrukowana. Pod koniec XVIII w., gdy Leszno tak jak i większość jurydyk stają się integralną częścią miasta, pałacyki zmieniają właścicieli i stają się domami czynszowymi, gdzie poszczególne pomieszczenia zajmują na warsztaty rzemieślnic y. Większość z nich stanowią gdańszczanie. Oni też wykupują od poprzednich właścicieli dworki, gdzie w ogrodach za domami budują często małe wytwórnie zatrudniające po paru czeladników. Na budowę wytwórni czy warsztatów zaciągają pożyczki w domach bankierskich, szczególnie u Prota Potockiego. w W okresie przejściowym i czasach Księstwa Warszawskiego, Leszno, w przeciwieństwie do starej Warszawy, a przede wszystkim Pragi, stosunkowo mało ucierpiało na skutek walk w mieście, czy też kwaterowania wojsk pruskich, rosyjskich i francuskich, a jak wiemy, kwaterunek obcych wojsk pociągał wówczas — jakie by one nie były — niedolę mieszkańców i często kompletne niszczenie mienia. W tych warunkach w okresie Królestwa Kongresowego ulica Leszno staje się jedną z najruchliwszych, a także najzamożniejszych arterii w Warszawie. ak wynika z planu sporządzonego przez Coriota w 1829 r., ulira prawie w całości obramowana .iest murowanymi domami, za którymi w oficynach chylą się do upadku drewniane warsztaty i dworki. Wynika to stąd, że na polecenie Rady Budowniczej. Komisji Spraw Wewnętrznych i Duchownych. władze miejskie wydały w owym okresie zakaz remontowania budynków drewnianych, nie mówiąc już o budowie nowych domów drewnianych czy z pruskiego muru. Zarządzenie to miało na eelu zmuszenie mieszczan do budowy domów z cegły. Stoją więc w owym okresie przy ulicy zaledwie cztery drewniane na kamiennych podwórkaeh dworki XVIII wieku, budowane z bali dębowych, które ostały sie działaniu czasu. Reszta — to budynki murowane, kryte blachą. O- grody rozparcelowane na działki budowlane, odgrodzone są od ulicy parkanami. Jedyny Istnieiący jeszcze ogród leży za kościołem Karmelitów7. Jeśli chodzi o przylegający doń klasztor, to został on w czasach Królestwa Kongresowego przejęty przez watadze Królestwa i zamieniony na więzienie. W 1824 r. osadzony w nim został m. in. Walery Łukasiński. Na więzienie został wówczas również przerobiony ratusz na Lesznie, Ulica Leszno ma charakter wielkomiejski nie tylko ze względu na otaczające ia mu(DOKOŃCZENIE NA STR. i) JACEK WOŁOWSKI przez Leszno rys. M. Stępień