Zycie Warszawy, czerwiec 1970 (XXVII/129-154)

1970-06-01 / nr. 129

Str. 2 ZA GRANICA ® ZA GRANICA ® ZA GRANICĄ % ZA GRANICA # ZA GRANICA# ZA GRANICA J. Kadar zwiedził polski pawilon na targach w Budapeszcie BUDAPESZT (PAP). 30 V o godz. 12 polską eks­pozycję na Międzynarodowych Targach w Budapeszcie od­wiedził I sekretarz KC WSPR — J. Kadar, w towarzystwie przewodniczącego Rady Pre­zydialnej WRL — P. Loson­­czego. członka Biura Politycz­nego, sekretarza KC WSPR — B. Biszku, wicepremiera A. Apro oraz ministrów: handlu zagr. dr J. Biro i Obrony Na­rodowej gen. L. Czinege. Gości powitali: ambasador PRL na Węgrzech — T. Hanuszek, raci­ca handlowy — T. Grzybowski oraz dyrektor ekspozycji — T. Walczykiewicz. Polska ekspozycja spotkała się z zainteresowaniem oraz pozyty­wną i serdeczną oceną gości. sekretarz KC WSPR — J. Kadar 1 interesował się zwłaszcza polskim sprzętem motoryzacyjnym, ekspo­zycją kompletnych urządzeń cu­krowniczych, maszyną matematy­czną „Odra-1204”, urządzeniem do cięcia plazmy oraz wyposażeniem studyjnym dla telewizji. (P) Program ograniczeń inwestycji w CSRS Apel L. Sztrougala do członków Zgromadzenia Federalnego PRAGA (PAP). W toku dy­skusji na Sesji Zgromadzenia Federalnego na temat spra­wozdania rządu zabrał m. in. głos poseł T. Travniczek i za­poznał członków parlamentu z wnioskami wysuniętymi przez komisję kultury obu izb Zgromadzenia. Stwierdził on, że zdaniem ko­misji środki masowego przekazu a więc CTK, prasa, radio i tele­wizja w bardzo trudnych warun­kach politycznych, kadrowych i technicznych zaczynają spełniać zadania ważnych instrumentów władzy politycznej i realizują po­litykę kulturalną partii i pań­stwa. Szczególnie pozytywne wy­niki osiągnęło w tej dziedzinie czechosłowackie radio. Pewne trudności natomiast wyłoniły sit w telewizji, której pracę komisja do spraw kultury Izby Ludowej będzie omawiać raz jeszcze, zwłaszcza z punktu widzenia wpły­wu telewizji na wychowanie mło­dzieży. Dającym się dostrzec nie­dostatkiem w zakresie kierowania środkami masowego przekazu jest brak koncepcji i brak koordyna­cji ich działalności. Poważne za­niepokojenie wzbudza również niedosta»,*czne wyposażenie tech­niczne prasy, radia i telewizji. Na zakończenie sesji pre­mier rządu federalnego L. Sztrougal odpowiadał na py­tania 1 ustosunkował się do wniosków wysuniętych w dy­skusji. Za najważniejszą sprawę w dzie­dzinie gospodarki uznał on ko­nieczność szybkiej likwidacji roz­proszenia środków w budowni­ctwie inwestycyjnym. Na rok 197( opracowano rygorystyczny pro­gram ograniczenia nowych inwe­stycji, także i tych, które począt­kowo w planie figurowały. Chociaż jest to metoda admini­stracyjna rząd nie waha się jed­nak sięgnąć po nią, poniewaś wszystkie wykorzystywane po­przednio sposoby nie zdały egza­minu. L. Sztrougal zaapelował dc posłów o udzielenie pełnego po­parcia temu programowi ograni­czeń, w przeciwnym bowiem razit nie uda się zlikwidować tenden­cji inflacyjnych. Premier Sztrou­gal kategorycznie odrzucił przy puszczenia dotyczące obniżenie standardu życiowego i zniesienia 5-dnt owego tygodnia pracy. „Rude Pravo” opublikowało artykuł, który stwierdza, że prezydium KC KPCz przygo­towuje obecnie program no­wego plenum KC KPCz. Ten sam dziennik opublikował artykuł swojego redaktora naczel­nego M. Mocą, polemizujący poglądem jakoby wszystkie ujem­z ne zjawiska w dziedzinie poli­tycznej i ekonomicznej wywodziły się z uchwał plenum styczniowego 1%8 r. Moc uważa, że przyczyn zjawisk ujemnych należy szukać w latach poprzednich, w bezkon­­cepcyjnej, pozbawionej zasad nie opartej o podstawy naukowe polityce A. Novotriego. Dlatego też przy rozmowach związanych z wymianą legitymacji partyjnych nie można zapominać o odpowie­dzialności me tylko za błędy po­pełnione po styczniu 1968 r., lec-» również nie wolno zapominać r odpowiedzialności za politykę praktykę przed styczniem 196R r (P) Zapanował spokój w Dzielnicy Łacińskiej Uczestnicy demonstracji stanęli przed sądem PARYŻ (PAP). Korespondent PAP, red. P. Wasieiewski pisze: W piątek w paryskiej Dzielnicy Łacińskiej zapanował spokój. Na­tychmiast przystąpiono do usu­wania śladów środowo - czwart­kowych zaburzeń i naprawy szkód, które są bardzo znaczne. Spośród przeszło 530 osób za­trzymanych w czwartek i w nocy z czwartku na piątek, prze­szło trzydzieści znajduje się w dyspozycji prokuratora. Kilku u­­czestników środowych ~ demon­stracji i zaburzeń stanęło przed sądem I zostało skazanych na kilkutygodniowe kary aresztu, przeważnie z zawieszeniem i na kary grzywny. (B) Francja dokonała kolejnej próby nuklearnej na Pacyfiku PARYŻ (PAP). Ministerstwo O- brony podało do wiadomości, że 30 bm. o godz. 18.00 GM W na ato­lu Fanganaufa na Pacyfiku do­konano próbnej eksplozji atomo­wej „o znacznej sile”. Jak wiadomo, francuskie władze wojskowe rozpoczęły 15 ma.ia se­rie próbnych eksplozji nuklear­nych na Wyspach Polinezyjskich. Eksplozja doświadczalna z 30 ma­ja była trzecią z kolei. Po kil­ku dalśzych doświadczeniach fran­cuskie władze wojskowe zamierza­ją dokonać w dniu 3 lipca br. próbnej eksplozji bomby wodoro­wej. (W) Samolot wylądował na wiadukcie 6 zabitych i 31 rannych WASZYNGTON (PAP). 6 osób zginęło, a co najmniej 31 odniosło rany w wypadku samolotowym, jaki wydarzył się w sobotę rano w pobliżu miejscowości Atlanta w amerykańskim stanie Georgia. Samolot typu „Martin !04” wy­najęty dla przewozu turystów na Florydę, z powodu defektu silni­ków musiał przymusowo ładować na wiadukcie. Podczas przymuso­wego lądowania samolot wpadł na dwa samochody osobowe. W wy­niku kolizji pięciu pasażerów sa­mochodów poniosło śmierć na miejscu. Na pokładzie samolotu znajdowało się 14 pasażerów ra­zem z członkami załogi. Jak przypuszcza się, z powodu gęstej mgły i deszczu pilot wziął autostradę za pas startowy lotni­ska, znajdującego się w pobliżu szosy. (P) Uprowadzenie samolotu na trasie Genewa-Rzym RZYM (PAP). W sobotę po po­łudniu nieznany osobnik zmusił pilota włoskiego samolotu, lecące­go na trasie Genua—Rzym do zmiany kursu. Jest to pierwszy wypadek uprowadzenia samolotu Włoskich Linii Lotniczych. Na pokładzie maszyny znajdo­wało się 31 pasażerćw i 4 człon­ków załogi. Dwuraołorowy samo­lot typu ,,DC-9” wylądował na kilka chwil w Neapolu, by zatan­kować dodatkowe paliwo. Pory­wacz zaniepokoi! się jednak ma­newrami policji i zmusił pilota do dalszego lotu, mimo iż ten ostrzegł go, że paliwo jest na wyczerpa­niu. W Neapolu pozostała tylko stewardessa z uprowadzonej ma­­ßzyny. Jak donosi agencja MENA, u­­prowadzony samolot włoski wy­lądował o godz. 19.20 czasu war­szawskiego na lotnisku w Kairze. Porywacz, którego nazwiska dalszym ciągu nie ujawniono, zo­w stał aresztowany „ przez egipską policję. Władze lotniska zaomeko­­waly się pasażerami i członkami załogi włoskiej maszyny. (P) 0 pokój dla Indodłin Poiiidzerie Prezydium ŚRP HELSINKI (PAP). W sobotę roz­poczęły się w Helsinkach obrady prezydium Światowej Rady Po­koju. Omawiana iest sprawa ko­­ordynacii poczynań wszystkich sil pokojowych walczących o położe­nie kresu agresji amerykańskie; w Indochinach Sekretarz generalny ŚRP R. Chandra poinformował dziennika­rzy na konferencji prasowej, że głównym zadaniem ŚRP jest roz­szerzenie masowych akcji postę­powych i pokojowych sił w wal­ce o bezwarunkowe i natychmia­stowe wycofanie wojsk amervkań, skich z Wietnamu południowego i z Kambodży. (W) Włochy znów bez prasy RZYM (PAP). Już po raz drugi w ciągu ostatnich 2 tygodni Wło­chy pozostaną bez P'asy co­dziennej. W sobotę bowiem tele­typiści i operatorzy radiowi pro­klamowali nagle dwudniowy strajk powszechny. l.okalne agencje prasowe prze­stały działać od wczesnych go­dzin porannych. Do strajku przy­łączą się również inni pracowni­cy prasy. Uniemożliwi to wydru­kowanie niedzielnych t ponie­działkowych gazet i dzienników. ŻYCIE WÄRSZAWV Dalsze zacieśnienie solidarności i współpracy Polska - KRL D Toasty Z. Kliszki i Kim Kwang Hiopa podczas przyjęcia w ambasadzie PUL w Phenianie PHENIAN (PAP). Specjalny wysłannik PAP, red. B. Troń­ski telefonuje: W sobotę w ostatnim dniu pobytu w KRL-D delegacji Sejmu PRL z wicemarszałkiem Sejmu Z. Kliszko na czele, amba­sador Polski w Phenianie J. Dryglas wydal w godzinach po­południowych przyjęcie. Wzięli w nim udział przedstawiciele najwyższych koreańskich władz partyjnych i państwowych z członkiem Stałego Komitetu Biura Politycznego KC PPK, prze­wodniczącym Prezydium Najwyższego Zgromadzenia Ludowego KRL-D Coj Jen Genem na czele. Podczas przyj'ęcia, które u­­płynęło w bardzo przyjazne; atmosferze, Z. Kliszko wzniósł toast, przyjęty gorącymi okla­skami • Szanowny Towarzyszu Coj Jen Gen, Drodzy Towarzysze i Przyjaciele! Wizyta delegacji Sejmu Rzeczypospolitej Ludowej do­biegła końca. Dni, które spę­dziliśmy wśród was pozosta­ną niezapomnianymi. Liczne spotkania i rozmowy przebie­gały w atmosferze wzajemne­go zrozumienia, cego ze wspólnoty wypływają­celów, z proletariackiego internacjona­lizmu, z głębokich uczuć przy­jaźni, jakie łączą nasze naro­dy budujące socjalizm pod przewodnictwem marksistow­sko-leninowskich partii. Szcze­gólnie ważnym i pożytecznym spotkaniem była rozmowa z przywódcą narodu koreań­skiego, sekretarzem general­nym KC Partii Pracy Korei towarzyszem Kim Ir Senem. W wielogodzinnej przyja­cielskiej, bezpośredniej i pryn­cypialnej rozmowie wymieni­liśmy wzajemne informacje o problemach budownictwa so­cjalistycznego w naszych kra­jach oraz o dalszej współpra­cy między nimi. Poruszyliś­my węziowe zagadnienia ak­tualnej sytuacji politycznej i ideowej w świecie. stwierdzić, z głębokim Możemy prze­konaniem, że między Partią Pracy Korei a Polską Zjedno­czoną Partią Robotniczą, mię­dzy Koreańską Republiką Lu­dowo-Demokratyczną a Pol­ską Rzecząpospolitą Ludową istnieje pełna zgodność poglą­dów w omawianych proble­mach. Jeśli w jednej czy dru­giej sprawie akcenty były róż­nie rozstawione, wynikało to ze specyfiki sytuacji naszych krajów. Wyraziliśmy wspólne dążenie do przywrócenia jedności i mię­dzynarodowej solidarności wszyst­kich sił postępowych, zwłaszcza ich głównego trzonu — socjalistycznych. Jesteśmy państw głębo­ko przekonani, że rozmowy te i spotkania przyczynią się nie tyl­ko do rozwoju i pogłębienia na­szych wzajemnych stosunków po­litycznych, gospodarczych, do za­cieśnienia więzów braterskiej so­lidarności i współpracy, lecz są obopólnym wkładem naszych partii i krajów w święte dzieło umacniania jedności państw so­cjalistycznych, ruchu komuni­stycznego i całego potężnego dziś frontu walki z imperializmem. Wróg jest bowiem jeden — świa­towy imperializm. Kto uważa inaczej, nie wzmac­nia sil szerokiego frontu antyim­­perialistycznego w walce prze­ciwko wspólnemu wrogowi, któ­rego agresywność rośnie w Azji Południowo-Wschodniej i na in­nych kontynentach. To, co nas łączy jest silniejsze od tego, co nas dzieli. Temu celowi dobrze służyły wszystkie inne nasze roz­mowy i wizyty, a zwłaszcza spotkanie z przewodniczącym Prezydium Najwyższego Zgroma­dzenia Ludowego Koreańskiej Repubilki Ludowo-Demokratycz­nej, towarzyszem Coj Jen Ge­nem, jak i z wybitnymi przed­stawicielami kierownictwa Partii Pracy Korei i KRL-D, towarzy­szami Kim Kwang Hiopem, Pak Song Czholem, Han Ik Sunem, z deputowanymi do Najwyższego Zgromadzenia Ludowego, Kierów-nictwem Zjednoczonych Związ­ków Zawodowych. Podczas naszego pobytu w wa­szym kraju odczuwaliśmy doty­kalnie naprzód niezłomną wolę kroczenia droga socjalistycznego budownictwa; umacniania i obro­ny jego zdobyczy. Podziwialiśmy wielką pracowitość waszego na­rodu, który pod przewodem par­tii, realizując generalną linię jej Komitetu Centralnego z towarzy­szem Kim Ir Senem na czele, potrafił w krótkim czasie wy­­dźwignąć kraj z ruin i zniszczeń, które przyniosła mu barbarzyń­ska agresja imperializmu amery­kańskiego w latach 1950—1953 Rozwinąć przemysł i rolnictwo, przezwyciężyć zacofanie. Korzystam z okazji, by wyrazić nasze uznanie dla po­stępów industrializacji, która przeobraziła wasz kraj 1 two­rzy fundamenty dla jego dal­szego rozkwitu. Podróżując po waszej ziemi wi­dzieliśmy pełen znoju trud rol­ników i całego społeczeństwa, ponoszony dla uzyskania jak najwyższych zbiorów ryżu. Rol­nicza spółdzielnia Czhonsanri, w której byliśmy, ofiarnie realizu­je hasła wysunięte przez towa­rzysza Kim Ir Sena — przywód­cę 40-milionowego narodu ko­reańskiego, by poprzez nawodnie­nie, nawozy sztuczne i mechani­zację dążyć do wysokich plonów, a poprzez wysokie plony do so­cjalizmu. Wzruszyła nas troska, jaką państwo i społeczeństwo o­­tacza młode pokolenie, stwarza­jąc mu jak najlepsze warunki dla nauki, i jak wiele uwagi poświę­ca sprawie jego wychowania w duchu wierności dla idei socja­lizmu, gotowości poniesienia tru­du i poświęceń dla swojej oj­czyzny. Wasza klasa robotnicza i wasza młodzież są wspaniałe, przy icb pomocy możecie przenieść góry, — Jesteśmy głęboko przekonani, że jedność państw socjalistycz­nych i wszystkich sił rewolucyj­nych ma decydujące znaczenie dla okiełznania agresywnych po­czynań imperializmu, dla poko­jowego zjednoczenia waszej oj­czyzny, dla zwycięstwa sprawy pokoju i postępu. Państwa so­cjalistyczne, a zwłaszcza Zw. Ra­dziecki, stanowią dziś główną ostoję dla antyimperialistycznej walki narodów, wywierają decy­dujący wpływ na układ sil kla­sowych w świecie. Są siłą napę­dową procesów rewolucyjnych. Drodzy Towarzysze i Przy­jaciele! Wczorajsze spotkanie z lud­nością bohaterskiej stolicy — Phenianu było manifestacja gorących uczuć braterstwa i przyjaźni naszyrh narodow. W narodzie polskim i w na­szej partii macie prawdziwe­go sojusznika i serdecznego przyjaciela. Wynika to nie tylko z łnternacjo­­nalistycznego obowiązku, lecz jest wyrazem podziwu dla waszej bo­haterskiej walki i pracy, jest potrzebą serc milionów Polaków których histpria, tak zbliżona di dziejów waszego kraju i narodu nauczyła cenić wolność, strzec godności narodowej, umacniać własną siłę i przezwyciężać sła­bości Wyjeżdżamy z waszego kraju a głębokim przekonaniem, że wi­zyta delegacji Sejmu PRL przy­czyni się do umocnienia pomyśl­nie rozwijających się wzajem­nych stosunków politycznych gospodarczych, naukowo-technicz­nych i kulturalnych, że jest ona poważnym wkładem w dziele wzmocnienia naszych sił we wspólnej walce — przeciwko im­perializmowi, kolonializmowi i neokoloniałizmowi, że przyczyni się do umocnienia jedności w walce o socjalizm. Przekażemy społeczeństwu polskiemu wszyst* kie te braterskie uczucia przy­jaźni ze strony narodu koreań­skiego, z jakimi spotkaliśmy sic wszędzie, przekażemy trwałą pa­mięć o polskich lekarzach, tak ciągle żywą w Hymhynie, i wiele innych, licznych przejawów głę­bokiego szacunku i sympatii dla polskicb specjalistów. Pragnę przekazać wam, drodzy towarzysze, a za wa szym pośrednictwem bohater­skiemu narodowi koreańskie­mu, wspanialej klasie roSot­­mczej, chłopom, inteligencji pracującej, bohaterskim żoł­nierzom. którzy czujnie stoją na straży zdobyczy socjaliz­mu i narodowej niezawisłości KRL-D, dzielnym i pełnym poświęcenia kobietom, mło­dzieży, która dokumentuje swój patriotyzm w codziennej pracy i walce o realizację za­dań partii, gorące życzenia wielu dalszych sukcesów, rea­lizacji ambitnych planów spo­­•eezno-gospoderczych zjedno­czenia waszej ojczyzny, peł­nego zwycięstwa sprawy so­cjalizmu! Z kolei, na cześć delegacji Sejmu PRL z Z. Kliszko na czele wzniósł toast członek Sta­łego Komitetu Biura Poli­tycznego, sekretarz KC PPK. wicepremier Kim Kwang Hiop Podkreślił on między innymi, że wizyta polskiej delegacji była wielkim wkładem na rzecz wzajemnego zrozumienia się i pogłębienia przyjaźni, bra­terstwa i współpracy między narodem polskim i koreań­skim. (P) Nr 129 Sl MAJA — 1 CZERWCA 1970 R. (XV) Przesiedleńcy i Strauss wzywają do oporu przeciw rządowi Brandta (Od stałego korespondenta) Bonn, 30 maja (B) 40 do 50 tys. funkcjo­nariuszy i aktywistów ruchu przesiedleńczego jak również prawicowych ekstremistów różnej maści zebrało się w sobotę na bońskim rynku na wiecu, pomyślanym jako cen­tralna impreza protestacyjna przeciwko polityce wschodniej rządu Brandta. Wiec zorganizowany byl formal­nie przez Związek Przesiedleńców (ßDV) lecz organizacyjna przy­należność uczestników, a częścio­wo i dobór mówców, każą trak­tować go jako kolejny wyra? formowania się szerokiego fron­tu wojującej reakcji, obejmującego neohitlerowską NPD, ruch prze­siedleńczy, drobniejsze organiza­cje skrajnej prawicy („WTspólnota wscbodnioniemieckiełi posiada­czy ziemskich’, „Akcja Odra- Nysa” i inne) oraz — straussow­­ską CSU. Merytoryczne akcenty wieci ilustrowały liczne transparenty Obok widywanych już od lat an­typolskich haseł vv rodzaju „Odra — Nysa nigdy granicą” lub „Nie oddamy Polsce ani ka­wałka ziemi” pojawiły się nowe „Ani jednego głosu dla SPD FDP”, „SPD plus FDP równs się zdrada”, „Boże chroń nie­miecki wschód przed Duckwit­­zem, Bahrem, Brandtem i We­­hnereni”. Świadectwem definitywnego rozbratu między odwetowcami a partią socjaldemokratyczną byłe przemówienie przewodniczącego BDV Czai. Zapowiedział on pod­jęcie szerokiej „akcji oporu’ przeciwko rządowi Brandta jakr niegodnemu zaufania przesiedleń­ców. Czaja potęnił w czambu rokowania NRF z krajami wscho­dnioeuropejskimi oraz zapowie­dział, że przesiedleńcy nie prze­staną kwestionować granicy na Odrze i Nysie nawet wówczas, gdyby rząd zdecydował się tę granicę uznać. Główną gwiazdą wiecu był jed­nak — witany entuzjastycznym wyciem — przywódca CSU Franj J. Strauss. Zaatakował on gwał-townie politykę wschodnią Brand­ta jako zbyt „mało narodową”« W pełni solidaryzował się Strauss z polityczną postawą przesiedleń­ców. Przywódca CSU kilkakro­tnie i w obelżywej formie dy­skwalifikował zdolności Brandta do piastowania urzędu kancler skiego, i apelował do sił prawi cowych w SPD i FDP aby przy­łączyły się? do „wspólnego fron tu” przeciwko „modnie pojmo^ wanemu odprężeniu”. Jego podżegające przemówienie wymierzone w równej mierze przeciwko wszelkim możliwo­ściom normalizacji stosunków eu­ropejskich jak i przeciw istnie­niu rządu . SPD—FDP znalazła wdzięczne echo u słuchaczy. „Brandt musi odejść”, „Precz 2 rządem Brandta—Scheela” — skan­dowali odwetowcy. Najbardziej jednak charakte­rystycznym w przemówieniu Strau ssa byl sam fakt, że na przesie­dleńczym wiecu wygłosi! on nie­­krótką „grzecznościówkę” — jak czynili to zwykle w przeszłość) przedstawiciele partii parlamen­tarnej przy podobnych okazjach — lecz godzinną zasadniczą mo­wę polityczną. Oznacza to, że chadecka opo­zycja, a przynajmniej jej prawe, przez Straussa reprezentowane skrzydło, traktuje obecnie ruch zawodowych odwetowców jako poważnego politycznego partnera i sojusznika. Stanowi to pośre­dnie przyznanie, iż znalezienie poparcia dla nacjonalistycznej, antypokojowej polityki w pod­stawowych masach społe­czeństwa za eh od ni o niemieckiego staje się coraz trudniejsze. RYSZARD DRECKI Wielka ankieta SPD BONN (PAP). Socjaldemokraci zachodnioniemieccy chcą zoriento­wać się w jakim stopniu reali­zowana przez nich polityka cieszy się popularnością oraz poparciem społeczeństwa. W związku z tym postanowili przeprowadzić wielką ankietę. Ma to być najbardziej re­prezentatywne badanie opinii pu­blicznej w NRF i obejmie 2,3 miliona osób. Taka bowiem liczba ankiet ma być rozprowadzona juz w najbliż­szym czasie wśród mieszkańców reprezentujących różne warstwy, środowiska { opinie polityczne. Jak wynika z zapowiedzi SPD, na czoło zostały wysunięte pyta­nia dotyczące polityki wschodniej nowego rządu bońskiego. Zanvtuje się czy polityka ta ogólnie biorąc znajduje ich akceptację, czy nie. Dalsze pytania w tej materii są bardziej szczegółowe 1 żądają od ankietowanych wypowiedzenia się na temat rozmów Brandta w Er­­furcie i Kassel, rozmów sekreta­rza stanu Duckwitza w Warszawie i Bahra w Moskwie oraz przedsta­wienia ich postawy wobec mo­żliwości uregulowania problemu Odry-Nysy. (P) Audiencja u papieża Wokół pobytu 218 polskich księży w Rzymie (Od stałego korespondenta) Rzym, 30 maja 218 - osobowa grupa ool­­skich księży — byłych więź­niów hitlerowskich obozów koncentracyjnych, która gości z pielgrzymką w Rzymie, zo­stała dn. 30 maja przyjęta przez papieża Pawia VI. Au­diencja była końcowym ak­centem wizyty największej grupy polskiego duchowień­stwa, jaka przebywała we Włoszech od 1938 r., kiedy odbywały się uroczystości w związku z kanonizacją św Andrzeja Boboli. le Wizyta wywołała tu bardzo wie­zainteresowania i komentarzy i to z dwóch co najmniej wzglę­dów. Po pierwsze, nie zdarzyło się jeszcze nigdy, aby gościła w Rzy­mie tak liczna i reprezentatyw­na, bo kierowana przez kardyna­ła i obejmująca prócz niego sześ­ciu biskupów grupa duchowień­stwa z kraju socjalistycznego. Po drugie, przybyli duchowni są wszyscy bez wyjątku byłymi więźniami hitlerowskich obozów koncentracyjnych, a przede wszy­stkim Dachau, co w jakiś sposób po-nownie stawia na porządku dnia problem pozostałości drugiej wojny światowej w życiu kościo­ła, a przede wszystkim wciąż nie załatwionej sprawy stant: prawnego administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich. Optymiści wśród polskiego du­chowieństwa, studiującego łub za­trudnionego w Watykanie, wyra­żali nadzieję, że obecność tak du­żej grupy ofiar hitlerowskich obo­zów stanie się okazją do uczynie­nia przez Watykan choćby jakie­goś gestu, wskazującego na pol­skość Ziem Zachodnich czy kwi­tującego obecność polskiego koś­cioła na tych ziemiach. Oczeki­wano na taki gest tym bardziej w związku z niedawną oburzającą historią rewizjonistycznych u­­chodźców z Piły i Warmii, któ­rych „Osservatore Romano” przed stawił jako katolików z tych tery-toriów, uznając Je w dodatku ja­ko niemieckie. Optymiści zawiedli się i tym ra­zem. Księża i biskupi polscy pod przewodnictwem kardynała Woj­tyły nie usłyszeli ani od papie­ża, ani od innych swoich rozmów­ców reprezentujących najwyższą hierarchię watykańską ani jedne­go słowa, które można by trakto­wać choćby jako życzliwą aluzję do znanych postulatów wysuwa­nych przez polski kościół, a rów­­nież katolicką opinię publiczną naszego kraju. W pierwszych dniach pobytu grupy polskich duchownych na włoskiej ziemi, doniesienia „Osser­vatore Romano” mówiły głucho o tym, że „większość przybyłych stanowią uratowani w czasie dru­giej wojny światowej z obozów”, nie podając, o jakie to obozy cho­dziło, lub w ogóle nie wspomina­jąc, kim są uczestnicy grupy. Później to milczenie zostało szczęśliwie przełamane. Zarówno w „Osservatore Romano” jak l w prasie włoskiej pojawiły się in­formacje o poprzedzających przy­bycie wycieczki do Wioch obcho­dach w Dachau, o losie polskich o księży więzionych w tym obozie, liczbie zamordowanych tam duchownych itd. Podając dn. 30 maja relacje z au­diencji polskich księży u papie­ża, „Osservatore Romano” nie zauważył wprawdzie faktu, że Pa­weł VI otrzymał od przybyłych kielich mszalny wykonany w cza­sie wojny przez księży więzionych w obozie oświęcimskim i używany tam do odprawiania potajemnie mszy oraz „mszał” oświęcimski czyli kartkę papieru, na której wypisano teksty mszalne umożli­wiające odprawianie nabożeństwa. ,W sumie jednak wycieczka sta­ła się bez wątpienia okazją dla przypomnienia na zachodzie Eu­ropy tych aspektów drugiej wojny światowej, o których niekiedy chciałoby się zapomnieć, szcze­gólnie w środowiskach owych „pielgrzymów” 7 zachodnich Nie­miec, podszywających się z żoł­dacką bezczelnością pod katoli­ków z Piły i Warmii. (P) ZDZISŁAW MORAWSKI Powrót pani Bandaranaike ANNA PIASECKA (P) Dotychczasowy premier Cejlonu, Dudley Sananayke, wierzył widać niezachwianie w swoje zwycięstwo wybor­cze; jeszcze niedawno przyjąi zaproszenie na wystawę świa­tową w Osaka, gdzie 19 czerw­ca miał wystąpić w charakte­rze głównego gościa z okazji Narodowego Pn.a Cejlonu... Obserwatorzy polityczni byli bardziej ostrożni: ich zdaniem szanse obu ugrupowań poli­tycznych wstępujących szranki wyborcze — konser­w watywnej Zjednoczonej Par­tii Narodowej, na czele któ­rej stoi Srnanayke, i kiero wanego przez panią Banda­ranaike Zjednoczonego Fron­tu, w skład którego wchodzi Partia Wolności, Komuni­styczna Partia Cejlonu i Par­tia Równości Społecznej — z były wyrównane. Toteż nikt wyjątkiem może bardzo wziętych na Cejlonie astrolo­gów nie pokusił się o przepo­­wiedzenie wyniku wyborów Przewidywano jedynie, że ktokolwiek zwycięży, osiągnie to minimalną przewagą gło­sów. Wynik wyborów parlamen­tarnych na Cejlonie, przepro­wadzonych 27 maja br., by] więc prawdziwym zaskocze­niem. Lewicowa koalicja od­niosła bezprecedensowe, druz­gocące zwycięstwo nad prawi­cą cejlońską, a pani Sirima­­vo Bandaranaike, jako prze­wodnicząca Partii Wolności i lider Zjednoczonego Frontu, po pięcioletniej przerwie znów obejmuje tekę premiera. Po raz pierwszy w gabine­cie cejlońskim reprezentowa­ni będą przedstawiciele par­tii komunistycznej. Otrzymali oni dwa miejsca. KALEJDOSKOP POLITYCZNI W słynnym cejlońskim ogrodzi* botanicznym w Peradeniya rośnie drzewo tamaryszkowe, rówieśnik niepodległego Cejlonu, zasadzone tu 4 lutego 1948 roku, w dniu kiedy po 430 latach niewoli kolo­nialnej nad Kolombo zalopotała flaga narodowa z wizerunkiem złotego lwa. Lanka, czyli „błogo­sławiona” — bo tak nazywają swoją położoną na Oceanie indyj­skim wyspę Cejlończycy — oku­powana była kolejno przez Por­tugalczyków, Holendrów i Angli-Irńw go Pierwsze osiem lat niepodległe­bytu państwowego, kiedy u władzy pozostawała prawicowa Zjednoczona Partia Narodowa stanowiło w praktyce przedłuże­nie zależności kolonialnej Cejlo­nu, zarówno pod względem go­spodarczym jak 1 politycznym. W 1956 r. premierem został So­lomon Bandaranaike, przywódca Cejlońskiej Partii Wolności, re­prezentującej głównie chłopstwo syngaleskie i drobną burżuazję narodową. Jego rządy przyniosły zasadnicze zmiany w polityce Cej­lonu. W dziedzinie międzynarodo­wej doszło do zerwania więzów wojskowych z Zachodem prze2 wypowiedzenie baz militarnych Wielkiej Brytanii oraz do zdecy­dowanego przejścia Cejlonu do grupy krajów niezaangażowanych. W dziedzinie wewnętrznej Ban­daranaike próbował, co prawda nieśmiało, ograniczyć swobodę kapitału i działać na rzecz go­spodarki planowej. Napotkał jed­nak na zażarty opór prawicy cej­lońskiej, nie brakowało również oponentów wywodzących się i prawego skrzydła jego własnej partii. We wrześniu 1959 r. kula zamachowca pozbawiła premiera życia. Zdawało się, że reakcja osią gnęla swój cćl. Jednakże po krót­kim interregnum wybory rozpi­sane w lipcu 1960 r. znów przy­niosły zwycięstwo postępowej Partii Wolności, a tekę premiera po raz pierwszy w historii świa­ta objęła kobieta — wdowa po zamordowanym, pani Sirimavo Bandaranaike. W czasie swoich blisko pię­cioletnich rządów pani Ban­daranaike kontynuowała po­litykę zmarłego męża. Jej rząd przeprowadził śmiałe po­sunięcia, m. in. znacjonalizo­­wał towarzystwa ubezpiecze­niowe i dystrybucję wyrobów naftowych oraz ogłosił pro­gram zahamowania działal­ności obcych przedsiębiorstw 1 ograniczenia nadmiernych zysków osiąganych przez ro­dzimych kapitalistów. W dzie­dzinie polityki zagranicznej rząd pani Bandaranaike kon­tynuował politykę neutral­ności i zacieśni! przyjazno stosunki z krajami socjali­stycznymi. „ZIELONA REWOLUCJA*' Zażarta kampania prasowa prawicy, nacisk gospodarczy Zachodu, wyrażający się m. in. wstrzymaniem pomo­cy USA dla Cejlonu, napię­cia między Syngalezami mniejszością tamilską i wresz­a cie rozłam w Partii Wolności — wszystkie te czynniki zło­żyły się na uoadek rządu pa­ni Bandaranaike. W marcu 1965 r. Zjednoczona Partia Narodowa uzyskała niewielką przewagę wyborczą i powró­ciła do •władzy. Pięcioletnie rządy Dudleya Se­­nanayke przyniosły Cejlonowi pewną stabilizację gospodarczą. Ten wychowanek Cambridge i znawca buddyzmu postawił wszystko na „zieloną rewolucję”. Dzięki wprowadzeniu do uprawy wysokopiennych odmian ryżu, poprawie nawadniania i nawoże­nia, a zwłaszcza podwyżce cen skupu, zbiory życiodajnego ziar­na wzrosły w ciągu 4 lat blisko dwukrotnie, pozwalając na znacz­ne obniżenie importu. „Zielona rewolucja” nie zdołała jednak zapewnić Senanayke spo­dziewanego zwycięstwa. Do klęski wyborczej Zjednoczonej Partii Narodowej przyczynił się głównie wzrost cen i rekordowe bezrobo­cie — na 12 min mieszkańców Cejlon posiada 630 tys. bezrobot­nych, z czego połowę stanowią absolwenci szkól średnich i wyż­szych. W ogniu krytyki znalazła się również polityka gospodarcza dotychczasowego rządu: ulgi dla inwestorów zagranicznych i ule: ganię nakazom Banku Światowe­go, m.in. zredukowanie o połowę bezpłatnych racji ryżu. Program zwycięskiej koalicji le­wicowej przewiduje dla Cejlonu niekapitalistyczną drogę rozwoju: upaństwowienie banków i handlu zagranicznego, rozwój sektora państwowego, „cejlonizację” sek­tora prywatnego, rewizję poro­zumień 7 Bankiem Światowym, reformę administracji oraz walkę z bezrobociem i podwojenie bez­płatnej racji ryżu. Godny odnotowania jes* fakt, że prawicowy rząd Se­nanayke nigdy nie cofnął sie z drogi neutralności i nie związał wojskowymi bądź po­litycznymi sojuszami z Zacho­dem; taki krok natychmiasi pogrzebałby wszelkie jegc szanse. Ale neutral izm Sena­nayke był neutralizmern bier­nym, o zabarwieniu proza­chodnim. Natomiast pani Ban­daranaike jest rzecznikierr aktywnej polityki niezaanga­­żowania, polityki antyimpe­­rialistycznej i antykolonial­­nej. Przed nowym rządem Cej­lonu niewątpliwie stoi wiele trudnych problemów. Ale po­zycja pani Bandaranaike — bogatszej o doświadczenia przeszłości i cieszącej się ogromnym poparciem społe­czeństwa — jest dzisiaj nie­porównanie silniejsza niż 10 lat temu. Udany atak żdaierzy ZM na pozycje Izraela KAIR (PAP). Egipski rzecznik wojskowy poinformował, że w so­botę po południu oddział żołnie­rzy sil zbrojnych ZRA przedostał się na drugi brzeg Kanału Sues­­kiego w jego północnej części i uprowadził ze sobą Izraelskiego jeńca. Rzecznik dodał, że Jednostka e­­gipska zaatakowała w rejonie Ras El Einh kolumnę czołgów iz­raelskich. Cztery pojazdy opance­rzone zniszczono a uprowadzony jeniec izraelski był Jedynym, któ­ry uszedł z nich z życiem. Cala pozostała załoga pojazdów zginę­ła W rezultacie operacji przepro­wadzonej przez żołnierzy ZRA, siły izraelskie zmuszone były wprowadzić do walki artylerię, rezerwowe jednostki czołgów jak również lotnictwo. Gwałtowne walki trwały do go­dziny 17.30 czasu miejscowego. Po siedmiu godzinach walki jed­nostka egipska powróciła do swo­ich baz nie ponosząc strat. (P) Trwają poszukiwania uprowadzonego gen. Aramburu MEKSYK (PAP). Jak 1uż dono­siliśmy, w Buenos Aires uprowa­dzony został przez nieznanych sprawców b. prezydent Argentyny gen. Aramburu. Jak pisze AFP, obecny szef państwa argentyń­skiego, gen. Carlos Ongania oso­biście kieruje olbrzymią akcją która ma na celu odnalezienie generała i porywaczy. Ongania spotkał się w piątek wieczorem z dowódcami trzech rodzajów broni armii argentyń­skiej oraz dowódcami polidi żandarmerii. Policjanci, żandarmi i i żołnierze w liczbie kilkunastu tysięcy starała się bezskutecznie natrafić na ślad uprowadzonego prezydenta Na szosach wylotowych z Bu­enos Aires ustawiono zapory, kon­trolując wszystkie przejeżdżające tamtędy samochody. Równocześ­nie agenci służby bezpieczeństwa dokonują rewizji w „podejrza­nych” domach. W 24 godziny po uprowadzeniu Aramburu nie zdo­łano jednak ustalić lego dalszych losów. (P) wKRÓTKIEJ _ - Opięcia Butelka wina (P) Kanada Jako byle dominium brytyjskie wykazuje szczególne zanteresowanie dla wydarzeń Republice Afryki Południowej, któ­w ra kiedyś również wchodziła w skład imperium brytyjskiego. Za­równo rząd kanadyjski jak i opi­nia publiczna w tym kraju wystę­pują stanowczo przeciw teoriom i praktykom rasistowskim w Afry­ce Południowej. W tych dniach kanadyjski mi­nister spraw zagranicznych Mit­chell Sharp zaprosił czterdziestu polityków j działaczy gospodar­czych na oficjalne „śniadanie” w Ottawie. Tematem spotkania mia­ło być omówienie sankcji gospo­darczych przeciw rządowi Afryki Południowej w związku z jego po­lityką dyskryminacji Murzynów'. Gdy kelnerzy zaczęli gościom nalewać wino, jeden z nich zau­ważył, że jest to wino... impor­towane z Afryki Południowej. JVS- nister Sharp przeprosił swycli gości i polecił wymienić wino. GAMMA

Next