Zycie Warszawy, czerwiec 1970 (XXVII/129-154)
1970-06-03 / nr. 131
zagranicT^z^granTc^z^^ranic^^^granic^^^granica^acranicaI „Sojuzy" ruszyły do pracy (P) Po „Wostokach” 1 „Woschodach” ciężar lotów i badan w przestrzeni okołoziemskiej przejęły „Sojuzy”. Są to najlepsze z istniejących dziś statków' pilotowanych wokół Ziemi. „Sojuzy” mają znaczny promień działania (oddalają się do 1300 km od powierzchni Ziemi). Poprzednie misje „Sojuzów” pokazały, że statki te potrafią z dużą precyzją zrealizować manewry na orbicie. Niemała jest również przestrzeń robocza w „Sojuzach” — 9 m sześć., przy czym dzieli się ona na dwa autonomiczne pomieszczenia — kabinę pilotażową i kabinę orbitalną. „Sojuz-9” jest dzieckim statkiem pierwszym rakosmicznym, który znalazł się na orbicie po „kosmicznej trójce”, czyli formacyjnym locie trzech „Sojuzów”. Mówiono w październiku ubiegłego roku, że jest to pierwszy, decydujący krok na drodze do zbudowania orbitujących laboratoriów. Witając na Kremlu siódemkę kosmonautów z trzech „Sojuzów”, L. I. Breżniew powiedział, że „nasza nauka jest już bliska możliwości konstruowania stacji orbitalnych i laboratoriów, które będą mogły krążyć przez dłuższe okresy. Jest to decydujący środek opanowania przestrzeni kosmicznej”. Stacje takio będą zmieniały załogę, staną się też bazami startowymi dla lotów na inne planety. Prof. Borys Pietrow w majowym numerze miesięcznika *9A- wiacja i Kosmonawtika” pisze: „Wraz z przeniesieniem badań i eksperymentów naukowych w unikalne warunki okołcziemskiej przestrzeni kosmicznej, otworzą się nowe możliwości dla rozwoju geofizyki, astrofizyki, astronomii, biologii, medycyny, technologii kosmicznej”. W Związku Radzieckim mówi się również wiele o możliwościach praktycznego wykorzystania orbitujących laboratoriów dla dokładniejszych prognoz meteorologicznych, poszukiwań bogactw naturalnych na lądzie I na morzu, łączności i żeglugi. Stacje te staną się również miejscem treningu kosmonautów. Będą oni mogli na orbicie przyzwyczaić się do warunków lotu kosmicznego, brać udział w naprawie łub ntażu statków. Człowiek s./zarza sobie poligon oddalony od Ziemi, a jednak z nią związany. Jest to cel, do którego radziecka kosmonautyka dąży z podziwu godną konsekwencją od dziewięciu blisko lat. O- brano drogę, która zapewnia maksymalne efekty naukowe, techniczne i gospodarcze przy zachowaniu wydatków' na program kosmiczny w rozsądnych granicach. Ta właśnie konsekwencja w realizacji planów zaczyna teraz przynosić owoce. Widać to było pół roku temu w czasie formacyjnego lotu „trójki”. Sądzić można, że start „Sojuza-9” Jest próbą przesunięcia granic tego co możliwe. Tak było w przypadku każdego kolejnego lotu radzieckich statków kosmicznych. Pierwsze „Sojuzy” doprowadziły do opanowania techniki spotkań statków na orbicie. Doszło do wymiany załogi, podjęto próby kolektywnej realizacji prac naukowych i techuicznych. ,,Sojuz-S” A. Nikołajewa i W. Sewastjanowa jest więc chyba zwiastunem rzeczy nowych w radzieckim programie badań kosmicznych. Związek Radziecki traktuje bowiem opanowanie kosmosu jako jedno z podstawowych zadań w dalszym poznawaniu i praktycznym wykorzystaniu natury. Decydujące znaczenie maja w tym programie zadania pokojowe, służące dobru człowieka. „Sojuzj'” ruszyły do pracy. Startów będzie coraz więcej, coraz też więcej jest możliwości twórczego działania człowieka w przestrzeni oko’oziemskiej. Każdy taki lot rozszerza granice ludzkiego poznania, zwiększając zarazem ambicje nowych, jeszcze śmielszych dokonań. KAROL SZYNDZIELORZ t®mewy polityczne ZSRR - Francja A. Gromyko u G. Pompidou PARYŻ (PAP). Korespondent PAP, red. P. Wasielewski pisze: Drugi dzień oficjalnej wizyty min. spraw zagr. ZSRR A. Gromyfci we Francji poświęcony był całkowicie rozmowom politycznym z francuskimi mężami stanu. W godzinach południowych min. Gromyko podejmowany był śniadaniem w Pałacu Elizejskim przez prezydenta Francji G. Pompidou. Po przyjęciu Gromyko i Pompidou odbyli rozmowę w cztery oczy. Wypowiedź G. Pompidou AFP w relacji ze śniadania wydanego w Pałacu Elizejskim na cześć radzieckiego min. spraw zagr. Gromy ki przytacza w streszczeniu toast wygłoszony z tej okazji przez prezydenta Francji Pompidou. Współpraca irancusko-radziecka «■» stwierdza prezydent Pompidou to istotny element stabilizacji 1 pokoju w Europie oraz poważny Czynnik utrzymania pokoju światowego. Prezydent Francji podkreślił, że jego rząd dochowuje Wierności akcji podjętej w swoim czasie przez gen. de Gaulle’a pragnie rozwinąć jeszcze bardziej i i współpracę gospodarczą, naukową techniczna nawiązaną między Moskwą a Paryżem. Zw. Radziecki i Francja — dodał mówca — mają też niemało powodów do przeprowadzania konsultacji w głównych sprawach międzynarodowych. Prezydent Francji zwrócił zwłaszcza uwagę na wspólne ważne zadania obu krajów' w działalności na rzecz pogłębienia zrozumienia wzajemnego między krajami europejskimi i odprężenia między Wschodem i Zachodem Europy. Opuszczając Pałac Elizejski minister Gromyko oświadczył przedstawicielom prasy, że rozmowa z prezydentem Pompidou odbyła się w bardzo przyjaznej atmosferze i była, jego zdaniem, bardzo interesująca. Omówiliśmy —* stwierdził minister Gromyko — zagadnienla dotyczące dwustronnych stosunków między Związkiem Radzieckim a Francją oraz niektóre problemy międzynarodowe interesujące oba kraje. Rozmowa była wielce pożyteczna. Premier francuski Chaban-D,elmas przyjął we wtorek min. spraw zagr. ZSRR A. Gromykę. Radziecki min. spraw zagr. spotkał się też z min. spraw żagr. Francji M. Schumannem. Poranne spotkanie ministrów spraw zagranicznych obu krajów trwało niepełną godzinę. Wzięli w nim udział wyżsi urzędnicy francuskiego i radzieckiego MSZ, m. in. sekretarz stanu we francuskim MSZ J. de Łipkowski. Na w t ork ow ym przedpołudni owym sp o fck an i u francusko -radzi e ck im dokonano wstępnej wymiany poglądów na temat Bliskiego Wschodu. Sytuacja na Bliskim Wschodzie oraz szereg innych problemów były tematem drugiego spotkania, które odbyło się w godzinach popołudniowych na Quai d* Orsay. Wychodząc z Pałacu Matignon A. Gromyko oświadczył oczekującym dziennikarzom: „Moje rozmowy z premierem Francji, jak również min. spraw zagr. przeprowadzone w godzinach porannych na Ouai d’Orsay przebiegały w miłej atmosferze. Były interesujące i — moim zdaniem —pożyteczne dla rozwoju przyszłych stosunków między Zw, Radzieckim a Francją”. W godzinach wieczornych francuski min. spraw zagr. M. Schumann wydał orzyjęcie na cześć gościa radzieckiego. W środę kontynuowane będą ro zm ow y f ran cusko -radziecki e. Min. Gromyko spotka się także z francuskim min. gospodarki i finansów G. d’Estaingiem. (P) fi. Kosygin ptrzyjął na Kremlu N. Armstronga MOSKWA (PAP). Przewodniczący Rady Ministrów ZSRR A. Kosygin przyjął we wtorek na Kremlu kosmonautę amerykańskiego N. Armstronga i ambasadora USA w Moskwie J. Beama, którzy przekazali jako dar narodowi radzieckiemu w imieniu prezydenta USA próbki gruntu księżycowego, dostarczone przez załogę pojazdu „Apolło-11”. Premier Kosygin podziękował za przekazany mu dar. Podkreślił on wielkie męstwo wszystkich kosmonautów oraz ich wkład w dzieło opanowania Kosmosu. Stwierdził, że przestrzeń kosmiczna powinna być wykorzystywana do celów pokojowych w interesie dalszego postępu naukowotechnicznego i rozwoju współpracy międzynarodowej. (P) Wizyta J. Iwaszkiewicza w Danii KOPENHAGA (PAP). Od 25 do 31 maja br. przebywali w Danii, jako goście duńskiego ministerstwa kultury, prezes Z w. Literatów Polskich J. Iwaszkiewicz i przewodniczący Komisji Zagranicznej ZLP, L. Lewin. Delegacja literatów polskich spotkała sic z duńskimi pisarzami i przedstawicielami duńskich środowisk kulturalnych oraz przeprowadziła rozmowy na temal współpracy literatów Polski Danii. (B) Manewry powietrzne NATO BONN (PAP). W ba^e lotniczej NATO w Spandahlem (Nadrenia— Falatynat) rozpoczęły się we wtorek manewry drugiej i czwartej taktycznej floty powietrznej NATO, Współpraca naukowo-techniczna ZSRR — Rumunia MOSKWA (PAP). 2 bm. został podpisany w Moskwie protokół o współpracy naukowo-technicznej między Państwowym Komitetem ZSRR do Spraw Nauki i Techniki a Krajową Radą do Spraw Badań Naukowych Rumunii. Protokół przewiduje współpracę obu instytucji w dziedzinie usprawniania metod planowania oraz w dziedzinie organizacji badań naukowo-technicznych i w innych zagadnieniach stanowiących przedmiot zainteresowania obu krajów. <B) Wojna w indochinach rozszerza się Decyzja Syjamu o udzieleniu pomocy reżimowi Lon Noia Oddziały amerykańskie pacyfikują zajęte tereny NOWY JORK (PAP). Z doniesień amerykańskich agencji prasowych wynika, że wojska USA i reżimu sajgońskiego, które wtargnęły do Kambodży, prowadzą obecnie „operacje oczyszczające”, czyli innymi słowy operacje pacyfikacyjne na zajętych przez nie obszarach. W doniesieniach tych nie przytacza się danych na temat ofiar wśród cywilnej ludności kambodżańskiej, jednakże z doświadczeń wojny w Wietnamie południowym wiadomo, że tego rodzaju działaniom agresorów towarzyszy krwawy terror. LONDYN (PAP). Gabinel syjamski postanowił we wtorek udzielić szerokiej pomocy wojskowej kambodżańskiemu reżimowi Lon Nola. Pomoc ta będzie obejmować szkolenie kambodżańskich żołnierzy, dostarczenie 50 tys. sztuk kompletnego umundurowania oraz wysłanie do Kambodży jednostki sanitarnej. Ponadto Syjam dostarczy reżimowi Lon Nola 20 łodzi patrolowych, które będą zakotwiczone na rzece Mekong. Syjamczycy chcą również zorganizować „formację ochotniczą” do walki ze zwolennikami księcia Sihanouka. Prasa stwierdza, że syjamscy „ochotnicy”, przybędą do Kambodży przed wycofaniem się oddziałów amerykańskich, do którego to wycofania Waszyngton zobowiązał się wobec Kongresu. Twierdzi się, że liczebność „kontyngentu syjamskiego” będzie przybliżeniu taka, jaka Jest obecw na liczebność wojsk USA. okupujących szereg rejonów Kambodży. Nie wyklucza się możliwości, że za tym posunięciem Bangkok* nastąpi wysłanie regularnych wojsk syjamskich do Kambodży. „New York Times” podkreśla że bombardowania terytorimr Kambodży przez lotnictwo amerykańskie będą kontynuowane i pc 30 czerwca pod pretekstem „za pewnlenia bezpieczeństwa amerykańskim wojskom w Wietnamit południowym”. (B) Komentarz „Prawdy" MOSKWA (PAP) Koła rządzące w Bangkoku, pozostające na żołdzie amerykańskiego imperializmu, coraz głębiej wciągając swój kraj w niebezpieczną awanturę rozpętaną przez Waszyngton w Indochinach — pisze we wtór-kowej „Prawdzie” Iwan Szczedrow. Komentując decyzje rządu Syjamu, o skierowaniu do Kambodży oddziału „ochotników” autor podkreśla, że syjamscy generałowie planują przeprowadzenie operacji wojskowych w tych samych prowincjach, które w początkach lat czterdziestych były okupowane przez syjamskie wojska przy współudziale Japonii. Po krachu faszystowskiej Japonii, ziemie te zwrócono znów Kambodży, ale do tej pory — czytamy wt komentarzu *— w Syjamie ten i ów marzy o odzyskaniu „utraconych pozycji”. Komentując stwierdzenie władz Syjamu, iż udział jamskich w zbrojnej jednostek syinterwencji w Indochinach jest jakoby krokiem mającym uchronić ten rejon przed „pożarem rozprzestrzeniającej się wojny”. Śzczedrow pisze, iż wzmaganie działań wojennych na terytoriach sąsiednich krajów w imię „obrony pokoju” jest gaszeniem ognia benzyną. „Niezależnie od tego, w jaki mundur odziani są interwenci — sajgóński, czy syjamski — nie są oni niczym innym, jak tylko narzędziem w rękach imperialistów amerykańskich realizujących w Azji południowo-wschodniej swe imperiaBistyczne cele”. (A) Ofensywa sfi patriotycznych PARYŻ (PAP). AFP donosi, że kambodźańskie siły patriotyczne rozpoczęły we wtorek rano potężną ofensywę w odległości 50 km od Phnom Penh. Atak zwolenników Sihanouka prowadzony jest wzdłuż szosy nr 3 w kierunku miasta Prey Nhek. Wojska reżimowe musiały wycofać się ponosząc przy tym znaczne straty w ludziach. Dc walki z siłami patriotycznym: skierowano dwa bataliony trzynastej brygadv piechoty pod dowództwem ppłk Norodom Chantaraingsev, który iest wujem księcia Sihanouka. (P) Podróż inspekcyjna z USÄ do Kambodża WASZYNGTON (PAP). Jak informuje Associated Press, prezydent Nixon wysyła do Kambodży l Wietnamu południowego w podróż inspekcyjną trzech gubernatorów 1 ośmiu członków Kongresu. Mają oni udać się ta.m już ^ środę i wrócić 9 czerwca, afoj złożyć raport Nixonowi. (P) Walki v/ Wietnamie LONDYN (PAP). Partyzanci poludniowowietnamscy zaatakowali we wtorek pozycje wojsk sajgońskicli około 40 km na południe od strefy zdemilitaryzowanej. Brak jeszcze relacji z przebiegu walk, jednakże wiadomo, że wojska $aj* gońskie poniosły znaczne straty. Przeciwko partyzantom wysiane amerykańskie bombowce B-52 każdy z ładunkiem 30 ton materiałów wybuchowych. We wtorek zakończył się >8-godzinny strajk głodowy mnichów buddyjskich na rzecz szybkiegc zakończenia wojny. Z kolei na środę zapowiedziało jednodniowy strajk 40 dzienników ukazujących się w Sajgonie, które mają w tor sposób zaprotestować przeciwkx przekształceniu Wietnamu polu dniowego w państwo policyjne. Wydawcy postanowili, iż dzienniki te nie ukażą się w środę. (W) Wypowiedź algiarskiego ministra sprawiedliwości o pobycie w Polsce (Od korespondenta PA Interpress) '■ (P) . W końcu maja br. do Algieru powrócił z Warszawy, na czele trzyosobowej delegacji, algierski min. sprawiedliwości Mo* named Badaouji. Na zaproszenie polskiego min. S. Walczaka spędził on kilka dni w Polsce oraz odb5rł rozmowy w Ministerstwie Sprawiedliwości i Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zwiedzi! też Warszawę i Kraków. Na lotnisku algierskim Dar El z Beida min. Badaouji podzielił się korespondentem Interpressu wrażeniami z Polski. — Podska wzruszyła mnie — powiedział min. algierski. Wasze dzieje przypominają mi bowiem nasze losy. Wiele uznania należy się Polakom — narodowi, który tyle ofiar musiał ponieść 1 tyle wysiłków włożyć przez ostatnie wieki historii, by nie dać się zetrzeć z mapy świata. Wiele uznania narodowi, który wykazał, że mimo tak wielkiego zagrożenia ze strony sąsiednich potęg, potrafił przetrwać, na przekór silom, które się przeciwko niemu sprzysięgły. Bardzo zdumiała mnie Warszawa. Miasto zniszczone doszczętnie, już nie tylko przez wojnę, ale przez bestialską determinację wrogiej potęgi nazizmu. I nie tylko jej odbudowa, ale fakt, źc w epoce współczesnej odbudowywano budowle XVIT—X VIII—XIX- wieczne, to wspaniały dowód woli, siły tradycji, troski o to hf przywrócić narodowi pomniki historii Nietknięte wojną pomniki historii i tradycje spotkałem natomiast w Krakowie, mieście, które wraz a Warszawą tworzy całość dziejów waszego niękneeo. dumnego i bohaterskiego kraju”. ANNA JACKOWSKA W niedzieli wybory komunalne we Włoszech Ostra walka ugrupowań politycznych RZYM (PAP). Korespondent PAP red. Z. Morawski cisze: Włochy wkraczają w ostatnia fazę kampanii politycznej poprzedzającej wybory do rad komunalnych, prowincjonalnych i regionalnych wyznaczone na najbliższą niedziele 7 czerwca Wybory te będą miały dla wstrząsanych kryzysem politycznym i społecznym Włoch podstawowe znaczenie i zadecydują nie tylko o przyszłości aktualnego rządu, lecz również całej koalicji rządowej centrolewicy, na której istnieniu opierają się kolejne gabinety w Italii od wielu lat. Ostatnie dni kampanii przedwyborczej przebiegają pod znakiem nasilającego się ataku wszystkich ugrupowań włoskiej prawicy i centrum, włącznie z socjalistami — na Wioską Partię Komunistyczną. Oskarża się komunistów o odpowiedzialność za wszystkie nieszczęścia i kłopoty, jakie spotkały Włochy w okresie ubiegłych lat. Próbuje się obarczyć ich nawet odpowiedzialnością za wzrósł cen postępujący ostatnio bardzo szybko, czy za opóźnienia w realizacji tych reform społecznych, których wioska lewica domaga się od lat natrafiając na zajadły sprzeciw kó! rządzących. Huraganowy atak na komunistów uważany jest przez obserwatorów we Włoszech za kolejny dowód niepewności 1 lęku panujących w kołach tradycyjnie sprawujących władzę w Italii. Nie ustające od ubiegłej jesieni fale strajków paraliżujących najpierw gospodarkę, a ostatnio życie publiczne kraju, narastające sprzeczności między modernizującą się ekonomią a skostniałą strukturą instytucji państwowych i służb publicznych, bezrobocie i dysproporcje między rozwojem północy i południa Włoch, wszystko to budzi nastroje opozycyjne i pragnienie zmiany dotychczasowej polityki i całego kierunku, w którym zmierza dotychczasowy rozwój Włoch. Lęk przed zwrotem na lewo, przed możliwością umocnienia słę sił rzeczywistej lewicy od komunistów poczynając spowodował zawarcie nie pisanego porozumienia nawet między partiami na co dzień zwalczającymi się zdecydowanie, Jak np. faszyści i chadecja, czy monarchiści i socjaldemokraci. Wszystkie te ugrupowania zaprzestały polemiki między sobą koncentrując atak wyłącznie na programie partii komunistycznej. Mimo to nic nie wskazuje, aby popularność partii słabła. Przeciwnie, przedwyborcze wiece i zebrania komunistów odbywające się w całym kraju cieszą się olbrzymią frekwencją, przedwyborcze numery specjalnej prasy partyjnej rozchodzą się w rekordowych nakładach, słowem istnieją podstawy, by sądzić, że partia nie tylko utrzyma swe pozycje, ale umocni je. (P) Brytyjska kampania wyborcza Zapasy w stylu amerykańskim (Od stałego korespondenta) Londyn, 2 czerwca (P) Obecna brytyjska kampania wyborcza nosi w sobie w stopniu znacznie większym niż ubiegłe — cechy zapasów prezydenckich w stylu amerykańskim. Walka rozgrywa się na płaszczyźnie konfrontacji personaliów dwóch kandydatów na najwyższy urząd, a nie programów politycznych partii Konkurenci korzystają obficie ze środków masowego przekazu i innych zdobyczy współczesnej techniki reklamowej ł komunikacyjnej, dwojąc się i trojąc, wygłaszając niezliczone przemówienia, ściskając tysiące dłoni, głaszcząc główki dziecięce, rozdzielając uśmiechy i obietnice. Premier Wilson i Edward Heath odbywają codziennie konferencje prasowe. Podejmują oni — cc czyni równi eż leader liberałów Thorpe podróże do największych ośrodków kraju, przy czym Wilsonowi 1 Thorpemu towarzyszą w tym wiernie żony. Harold Wil-san podróżuje skromnie koleją państwową, Edward Heath — 50-osobowym prywatnym samolotem, Jeremy Thorpe zaś, który — nie walcząc o władzę Jest w nastroju najbardziej relaksowym — podróżuje wynajętym helikopterem Większość społeczeństwa, świadoma braku istotnych różnic politycznych między obu wielkimi partiami — podchodzi do wyborów jak do swoistego meczu. Bukmakerzy przyjmują zakłady pieniężne w sprawie wygranej wyborczej. Najwięcej pdeniędzy pada na labourzystów. Personalia przesłaniają politykę. Życie osobiste przywódców ©|flsywane jest przez popularną prasę w stylu, powieści odcinkowych. Wiadomo więc, że Mary Wilson pisze wiersze, że stary Wilson, ojciec premiera, odwiedził go ostatnio na Downing Street. Wiadomo, że Jeremy Thorpe wywodzi się — jako jedyny z trójki przywódców — brytyjskich wyższych sfer, a Ted z Heath, którego nowa biografia ukazała się właśnie na rynku, odpoczywa przy muzyce. Merytorycznie kampania przez biega bez niespodzianek. Zgodnie życzeniami wszystkich partii, sprawa, zdawałoby się, pierwszorzędnej wagi narodowej — wejście W. Brytanii do Wspólnego Rynkunie stała się przedmiotem dyskusji, mimo znanych różnic opinii w tej kwestii. Licząc na Jakiś odzew ze strony wyborczego forum, pewne koła i organizacje podnoszą pod adresem obydwu wielkich partii żądania walki z nędzą. W tym tygodniu ukazała się wstrząsająca książka poświęcona tym problemom pt. „Nędza — zapomniani Anglicy”. (Poverty — The Forgotten Englishmen). Jej autorem jest 39-Ietni Ken Coates, profesor socjologii na uniwersytecie w Nothingham. Stwierdza on m. In., że w W. egzystuje w Brytanii 7 min ludzi ubóstwie, poza nawiasem tale szeroko reklamowanego przez obie partie społeczeństwa dobrobytu. Fakty te, doskonale zresztą znane, choć wstydliwie przemilczane, wydają się brytyjskim politykom nieodpowiednie do poruszania z trybun wyborczych, EWA BONIECKA I czyim imieniu przemawia p. Czaja? (P) Czytelnikowi polskiemu, którego prasa nasza konfrontuje od lat z szowinistyczną atmosferą zjazdów rewizjonistycznych, tytuł artykułu wydać sie może nieco szokujący. Czy rzeczywiście przewodniczący Związku Przesiedleńców. Herbert Czaja i jego pretorianie w odwetowych ziomkostwach nie mają prawa przemawiać w imieniu wielomilionowej rzeszy przesiedleńców NRF? Otóż stan faktyczny roku 1970 nakazuje już z całą stanowczością odpowiedzieć na to pytanie negatywnie. _ Po pierwsze, działacze rewizjonistyczni reprezentują organizacje odwetowe, a te skupiają zaledwie około 20 procent ogółu przesiedleńców NRF, więc znikomą mniejszość. W a samych związkach odwetowych z kolei znaczna część członków traktuje tam swą obecność bardziej wspominko wo, rodzinnie, aniżeli w pożądanym przez działaczy duchu manifestacji politycznej. To także fakt, który trzeba jasno sformułować, aby panowie Czaja czy Becher zobaczyli siebie wreszcie we właściwych proporcjach. Fakt trzeci — to niezliczone jui dzisiaj ankiety badania opinii publicznej oraz inne symptomy (wybory do Bundestagu) wskazujące niedwuznacznie, że nie tylko większość ludności NRF, lecz także przesiedleńców pogodziła się z powojenną mapą polityczną Europy. Właśnie reakcji przesiedleńców chciałbym tu poświecić nieco uwagi. Wyniki badań demoskop ijnych potwierdzają, że przesiedleńcy, którzy stanowią około 20 procent ogółu ludności, w swej masie nie dają już dzisiaj posłuchu skrajnym wezwaniom rewizjonistycznej czołówki. Potwierdza to nie tylko ostatnia ankieta ogłoszona 24 maja przez tygodnik „Stern”, lecz także niezliczone badania de~ moskopijne w przeszłości. Można z nich bardzo wyraźnie odnaleźć wznoszący się z roku na rok procent przesiedleńców, którzy uważają, że polskie ziemie zachodnie „stały się prawdziwą ojczyzną dla polskich osadników, wśród których prawie połowa już tam’* się urodziła” A przecież przesiedleńcy stanowią i tak tylko jedną piątą ogółu ludności. Już w 1953 roku większość ankietowanych przesiedleńców stwierdzała, że zadomowiła się w NRF na dobre (Ankieta Instytutu Allensbach), interesujące dla ewolucji poglądów wśród przesiedleńców mogą być również dane z 1963 roku, przeprowadzone przez Instytut „Infratest”. Na pytanie czy byliby skłonni powrócić w „ojczyste strony” bj' pod administracją Polski Ludowej żyć wraz z ludnością polską na zasadzie równouprawnienia, Jui wówczas tylko 6 proc. odpowiedziało „tak”. Na dodatkowe pytanie czy byliby gotowi powrócić, gdyby w Polsce istniał ustrój polityczny wzoru zachodniego, pozytywnie odparło tylko 15 proc. przesiedleńców. Nie tylko wyniki ankiet, potwierdzają istnienie coraz bardziej zróżnicowanej reakcji środowiska przesiedleńczego w kwetii uznania naszej granicy zachodniej. Tygodnik „Der Spiegel” zwrócił 23. VI.1969 uwagę, że podobną wymowę miały również wyniki wyborów do Bundestagu. Mianowicie wbrew opinii działaczy rewizjonistycznych o rzekomym odwracaniu się przesiedleńców plecami do SPD z powodu zajmowania przez nią bardziej realistycznego stanowiska w sprawie Odry-Nysy, „Der Spiegel” ustalił, że sprawa ma się wręcz przeciwnie. „W ©kresie od roku 1957 do 1969 wypędzeni obdarzyli SPD w sumie znacznie większą ilością głosów niż otrzymała ich CDU/CSU. Odsetek głosów przesiedleńców oddanych na SPD wzrósł w tych latach z 25 do 40 proc., podczas gdy udział CDU/CSU w trzech kolejnych wyborach do Bundestagu utrzymywał się równomiernie na poziomie 44 procent”. Podobne wyniki dały również ostatnie wybory we wrześniu 1969 roku, czego opracowanie „Spiegel” już nie objęło. Przywódcy i prasa odwetowego środowiska przypuszczają od miesięcy koncentryczny atak na rząd Brandta-Scheela, wzywając w niezliczonej ilości apeli i odezw do „działania”, „oporu” itp. Echo tego zagrzewania do awantur okazało się Jednak w środowisku przesiedleńczym więcej niż mierne — dodatkowy symptom rzeczywistych wpływów panów Czaji i Hupki. Nieprzytomnej wręcz aktywizacji działaczy rewizjonistycznych nie towarzyszy oczekiwany przez nich rezonans w masach przesiedleńczych. Niezliczone wprost ankiety badania popularności nowej ekipy rządzącej oraz nowej polityki wschodniej, chociaż przeprowadzane przy akompaniamencie oskarżeń o „wyprzedawanie ojczyzny niemieckiej”, nie zmniejszyły, lecz zwiększyły sympatię ludności dla rządu Brandta-Scheela. W świetle powyższych faktów dość dziwne wydaje się. że nowy rząd nie tylko że nie zmniejszył dotacji dla organizacji przesiedleńczych, lecz wręcz przeciwnie zwiększył je jeszcze na bieżący rok, w porównaniu z subwencjami rządu Kiesingera. („Stern” z 31 maja 1970 roku) Rewizjonizm ma nadal swoje potężne lobby w Bundestagu, w armii, partiach politycznych. Oddziałuje kilkoma milionami egzemplarzy odwetowej bibuły propagandowej, korzysta z poparcia pewnych kół wielkiego ka*pitału i czerpie siły ze skrajnej prawicy politycznej. Z roku na rok jednak traci on poparcie mas przesiedleńczych, których rzeczywistych interesów nigdy nie reprezentował, a w których imieniu nie ma już dzisiaj prawa przemawiać. EUGENIUSZ GUZ 20 lat układu Polaka - NRD o granicy pokoju na Odrze i Nysie Obrady historyków obu krajów w Goeiiifz go grona historyków oraz aktywu polityczno-naukowego NRD oraz 13-osobowa delegacja sekcji Polskiej Komisji Historyków PUL—NRD. Inaugurując obrady konferencji przewodniczący sekcji polskiej Komisji Historyków PRL— NRD — prof. Fr. Ryszka podkreślił, że układ zgorzelecki nie był zwykłym układem granicznym, ale podstawą nowych warunków życia między Polakami i Niemcami. Podstawowe referaty w czasie obrad plenarnych konferencji wygłosili — p.o. dyr. Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych — R. Frelek na temat stanowiska Polski wobec problemu niemieckiego po II wojnie światowej oraz przew. sekcji niemieckiej Komisji Historyków Polski — NRD prof, dr H. Scheel na temat braterskiej współpracy Polski i NRD i ich wspólnej walki przeciwko zachodnioniemieckiemu imperializmowi. Stanowiły one podstawę podjęcia dyskusji przez uczestników obrad w sekcjach: stosunków Polska — NRD oraz wspólnej walki NRD i PRL przeciwko tzw. polityce wschodniej NRF. R. Frełek wskazał,, że sprawa stosunku Polski do problemu niemieckiego, to sprawa stosunku do bezpieczeństwa i pokoju w Europie, a także we współczesnych warunkach do rozwoju i jedności państw systemu socjalistycznego. Te dwa względy wyznaczają politykę Polski Ludowej bowiem od początku swego powstania traktowała problem niemiecki jako funkcję bezpieczeństwa zbiorowego. Starała się kojarzyć swe narodowe interesy bezpieczeństwa z interesami bezpieczeństwa europejskiego. Mówiąc, iz pierwszoplanowym życiowym zagadnieniem dla narodu polskiego w itreaie powojennym pierwszym obyła sprawa nowej granicy polsno-niemieckiej na oarze i Nysie Łużyckiej K. Freiek podkreślił, że stanowisko to — jak wiaaomo — oyło w pełni podzielane przez ZSRR. Odegrał on kluczową rolę w sprawie nakreślenia nowej zacnodmej granicy polskiej. —- Nawiązując do powstania NRD K. Fretek przypomniał, że Polska udzielała jej wszechstronnego poparcia i pomocy zarówi no w rozwoju wewnętrznym, jak na terenie międzynarodowym. 6 iipca 1950 r. obydwa państwa podpisały w Zgorzelcu ukiad o wytyczeniu ustalonej i istniejącej polsko-niemieckiej granicy państwowej. Stał się on fundamentem przyjaznych stosunków i wszechstronne j współpracy między obu krajami. W zakończeniu K. Freiek wskazał, że całkowicie inaczej rozwinęła się sytuacja w Niemczech zachodnich włączonych pod władzę sił imperializmu i odwetu do rydwanu antykomunistycznej polityki NATO. Założeniem podstawowym polityki imperialistycznego państwa niemieckiego było od początku dążenie do przekreślenia rezultatów II wojny światowej, do zdobycia kontroli nad całymi Niemcami, Roszcząc sobie pretensje do wyłącznej reprezentacji narodu niemieckiego, próbując kwestionować postanowienia umowy poczdamskiej kolejne rządy bońskie za główne cele swoich ataków wzięły właśnie NRD i Polskę. Rodzaj tego zagrożenia Jest jednak inny niż przed II wojną światową. Dzisiejsze niebezpieczeństwo grożące Europie ze strony imperialistycznych i rewizjonistycznych sił zachodnioniemieckich leży w ich nieobliczalnym negującym realia zaślepieniu i awanturnictwie, w nacjonalistycznym zarozumialstwie nie mającym pokrycia w rzeczywistości i połączonym z atakami przeciwko podstawowym wymogom bezpieczeństwa europejskieero. Na tym gruncie wyrastają nasze obawy o losy pokoju i bezpieczeństwa w Europie. Nie jest to obawa przed siłą militarną imperializmu zachodnioniemieckiego nie wytrzymująca żadnego porównania z potężną siłą nuMe* arno-rakietową Zw. Radzieckiego i Zjednoczonymi Siłami Układu Warszawskiego. Stąd też istnieje konieczność i nakaz walki z wszelkim tendencjami militarystycznymi, nacjonalistycznymi i rewizjonistycznymi w Niemczech zachodnich. Równocześnie Polska, Zw. Radziecki, NRD i inne kraje socjalistyczne kierując się interesami pokoju i bezpieczeństwa starają się wychodzić naprzeciw realistycznie myślącym siłom w NRF pod warunkiem, że będą one gotowe do uznania realiów II wojny światowej — politycznoterytorialnego status quo. (W) GOERLITZ (PAP). Korespondent PAP red. J. Wańkowicz donosi: 2 bm. w Goerlitz rozpoczęła się dwudniowa konferencja naukowa komisji historyków Polski i NRD. Środowiska naukowe obydwu krajów odbywają go w miejscu, gdzie przed 20 laty podpisany został historyczny układ o wytyczeniu ustalonej i istniejącej polsko-niemieckiej granicy pokoju na Odrze i Nysie. Uczestnicy obrad, które odbywają się pod hasłem „Stosunki PRL—NRD przykładem proletariackiego internacjonalizmu” omówią znaczenie układu zgorzeleckiego dla rozwoju przyjaznych stosunków i współpracy miedzy wszechstronnej dwoma krajami oraz dla bezpieczeństwa europejskiego m. in. w świetle polityki Bonn kwestionującej realia polityczne II wojny światowej w tej części kontynentu. W konferencji biorą udzia! przedstawiciele KC SED, terenowych władz partyjnych, szerokie- 24 bm. w Algierze konferencja eksporterów ropy naftowej (Od korespondenta Interpress] (P) 20 konferencja organizacji krajów — eksporterów ropy naftowej odbędzie się w tym roku 24 czerwca, ale nie w Wiedniu, jak planowano uprzednio, lecz w Algierze. Zgodnie ze statutem tej organizacji, OPEC najwyższym jej organem jest kontereneja członków. Zbiera się dwa razy do roku, kolejno w jednej ze stolic krajów członkowskich lub w Wiedniu, gdzie mieści się siedziba organizacji. ła W ub. r. 19 konferencja odbysię w miejscowości Doha w Katarze. 20 konferencja powinna normalnie odbyć się w Wiedniu. Kraje członkowskie OPEC. w większości kraje arabskie. Algieria, Libia, Irak. Arabia Saudyjska, Kuweit, Katar, Abu Dąbi oraz Wenezuela. Iran i Indonezja postanowiły jednak zmienić miejsce spotkania i przyjąć zaproszenie rządu algierskiego. Jest to skutek restrykcji policyjnych, które rząd austriacki zastosował ostatnio wobec obywateli krajów arabskich. (A. JACK.) Kosztowne małżeństwo Onassisa NOWY JORK (PAP) Ok. 20 mir dolarów kosztował greckiego potentata finansowego Onassisa rofc małżeństwa z Jacqueline Kennedy Dane te uzyskał amerykańsk' reporter F. Sparks, który poświęcił cały rok na zbieranie informacji od bliskich przyjaciół Onassisa, finansistów, jubilerów, dekoratorów wnętrz, ekspertów sztuki, użytkowników jachtów itd. Materiały te pozwoliły iru na napisanie książki o wydatkach greckiego armatora w rok po ślubie. Oto ważniejsze pozvcj s tej listy: Za klejnoty i inne podarunki dla swej żony zapłacił Onassis 5 min dolarów, na zatcup nowych rezydencji i willi w różnych krajach wyasygnował 4,6 min, 2 min dolarów pochłonęły same podatki od tych posiadłości, 1,4 min dolarów *— uposażenie służby i inny personel (202 osoby), w USA i w Europie. Utrzymanie luksusowego jachtu „Christiana” — kosztuje rocznie ponad 1 min dolarów. Według informacji uzysk9nych przez Sparksa, roczne dochody O- nassisa mają wynosić 23 min dolarów. (Al „New York Times" o polskich Ziemiach Zachodnich WASZYNGTON (PAP). „New York Times” z 31 maja zamieści! korespondencje pióra Bindera pt.: „A new Poland on oder”, opatrzoną mapkami zachodnich rejonów Polski oraz zdjęciem z obchodów 23 rocznicy zwycięstwa na stadionie we Wrocławiu. Autor korespondencji opisuje swoje wrażenia z podróży po polskich Ziemiach Zachodnich, dając przy tym krótki wstęp dotyczący ich historii od czasu II wojny światowej, obraz ich obecnego wszechstronnego rozwoju oraz podkreślając konieczność uznania granicy na Odrze I Nysie. (B) Sprzeczne informacje o losie Arantau MEKSYK (PAP). Według doniesień z Buenos Aires, policja stata się obecnie ustalić, czy autentyczny jest nowy komunikat donoszący. jakoby były prezydent Argentyny gen. Aramburu został jui stracony przez sprawców porwania go. Komunikat ten został przesiany do dziennika „Tribuna” w mieście Rosario. Oświadcza on, że we v/to rek o 7 rano Pedro Eugenio Aramburu poniósł śmierć. Autorzy komunikatu pod firmą zwolenników występują Perona. Zdaniem policji możliwe jest Jednak, że nowy komunikat jest fałszerstwem. Legalnie działający przywódcy peronistów w ogóle zaprzeczają informacjom, że leb ruch ma coś wspólnego z porwaniem Aramburu. (P)