Trybuna Ludu, listopad 1952 (V/305-334)

1952-11-01 / nr. 305

-2 __________________________________________________________________ Fnhtv i wnioski W oczach zachodu „Produkcja nasza obniżyła się b 10 proc. w porównaniu z ubie­­ertyni rokiem, zawitało znowu bezrobocie. Zaniechano w prak­tyce budowy nowych fabryk, poza zbrojeniowymi... Żyjemy kosztem przyszłości, sprzedając niejako ziarno siewne...“. To Anglia widziana oczami swego byłego ministra handlu Wilso­na, w końcu października br. A oto Ameryka: „Strach trapi wielu Amerykanów, sirach. żc cały naród wejść może na dro­gę ku kryzysowi gospodarcze­mu w ciągu najbliższego roku. Rodzi ten strach świadomość, żc obecna prosperity wyrasta na piaszczystych wydmach wydat­ków wojennych“. („Chicago Sun Times“ z 25 ub. m.) „A jeśli nie brać pod uwagę jakiegoś nieo­czekiwanego wzrostu napięcia wojennego i w związku z tym zwiększenia wydatków zbroje­niowych — oczekiwać należy, że kurs gospodarki USA pójdzie w dół... Przemysłowcy, bankie­rzy i ekonomiści w całym kraju nie kwestionują też, że taki bę­dzie kierunek kursu naszej go­spodarki. a dyskutują jedynie nad terminem i rozmiarami re­cesji (tj. kryzysu — KW.)“. (,,New York Post“ 20 ub. m.). Tak wygląda sytuacja gospo­darcza w Ameryce w tych przedwyborczych dniach, kiedy pp. Eisenhower i. Stevenson prześcigają się w obietnicach „prosperity“. Miliardy i dziesiątki miliar­dów wydatkowane w ciągu mi­niowych ponad dwóch lat na zbrojenia i wojnę przyniosły wprawdzie zwiększenie zysków wielkim rekinom kapitalistycz­nym, ale „prosperity“ gospodar­cza Ameryki okazała się sztu­czna. zbudowana na „piaszczy­stych wydmach“. Pełne obroty przemysłu zbrojeniowego napę­dzając miliardy do kieszeni mi­liarderów', wypędzając, często ostatnie centy z kieszeni ludzi pracy, pogłębiają słabości ekonomiki podstawowe amerykań­skiej „cytadeli kapitalizmu“. „Największym problemem — pi­sał 20 ub. m. „Journal of Com­merce“ — jest dalszy wzrost braku równowagi między cywil­nym popytem a potencjałem produkcyjnym przemysłu kon­­sumcyjnego“. W przekładzie na prosty język oznacza to, że masom pracującym Ame­­ryki brak na zakup potrzeb­nych towarów, tych właśnie dziesiątków miliardów dola­rów, które z ich kieszeni wy­cisnął rząd Trumana do spół­ki z Eisenhowerem i Dullesem, aby rzucić je na zbrojenia i wojnę. Kryzys nadprodukcji w' przemyśle konsumcyjnym już istnieje. „Recesja“, która ma się rzekomo dopiero rozpocząć — to rozszerzenie tego kryzysu na inne gałęzie, przede wszystkim na przemysł ciężki. O „środki zaradcze“ woła prasa wielkoka­z pitalistyczna USA. I jako jeden najlepiej poinformowanych „Journal of Commerce“ zapew­nia, iż „niezależnie od wyniku wyborów wydatki zbrojeniowe zostaną zwiększone“. To znaczy jeszcze większe zyski dla mo­nopolistów, jeszcze większa nę­dza mas i... jeszcze głębszy kry­zys. (ku>) Sukcesy partyzantów wietnamskich (f) PEKIN (PAP). Jak donosi Vietnamska Agencja Prasowa, na równinach Vietnamu północ­nego wzmaga się działalność od­działów partyzanckich. W prowincji Ha-Nam party­zanci rozgromili doszczętnie dwie kompanie francuskiego korpusu ekspedycyjnego. W prowincjach Thai-Vin i Hung- Yen oddziały partyzanckie wy­eliminowały z walki przeszło 100 nieprzyjacielskich żołnierzy 1 oficerów'. Poza tym partyzanci niszczą w wielu miejscach linie komunikacyjne nieprzyja­ciela. Oddziały partyzanckie wzmo­gły także działalność w Viet.na­­mie południowym. Partyzanci zniszczyli posterunek korpusu ekspedycyjnego w Ben-San, po­łożony 40 km na północ od Saigonu Zaostrza się konkurencyjna wałka między monopolami Trizonii i Anglii (f) LONDYN (PAP). Prasa buriuazyjna z niepokojem do­nosi o charakterystycznych zja­wiskach na światowym rynku kapitalistycznym, świadczących dobitnie, że monopole mocarstw zachodnich będą się musiały coraz bardziej liczyć z wzno­wieniem działalności ich sta­rych konkurentów — magna­tów Ruhry. Monopole zachodnio - nie­mieckie, usiłując zagarnąć ryn­ki, puszczają w ruch — jak podaje prasa brytyjska — sta­re metody dumpingu i wywozu kapitału. Głównymi obiektami ich ekspansji są tradycyjne rynki Anglii i Francji, wy pierw­szym rzędzie Bliski i Środko­wy Wschód oraz Ameryka Po­łudniowa. W ciągu 1951 roku eksport zachodnio-niemiecki do Iranu zwiększył sie dwukrotnie. Eks­­poi't Niemiec zachodnich dc Indii w ciągu ubit .lego roku zwiększył się trzykrotnie. Szyb­ko rozszerzają się stosunki han­dlowe Niemiec zachodnich < z Pakistanem. Eksport z Niemiec zachodnich do Afryki w ciągu ubiegłego roku powiększył się 2,5 raza, przewyższając poziom przed wojenny. Jeśli chodzi o eksport do A- meryki Łacińskiej, Niemcy za­chodnie zajęły już trzecie miej­sce po USA i Anglii, wyprze­dzając Francję. Eksport zachodnio-niemiecki na rynki świątowe skierowany jest w' pierwszym rzędzie prze­ciwko pozycjom ekonomicznym Anglii i Francji, stanowiąc w wielu wypadkach wspólną o­­perację amerykańskich i nie­mieckich monopoli wojennych Przeciw faszystowskim represjom we Francji (f) PARYŻ (PAP). Dziennik ,.L‘Humanit.e“ donosi o dalszym rozwoju akcji pod hasłem uwol­nienia Le Leapa i czterech przywódców Republikańskiego Związku Młodzieży Francuskiej oraz przeciwko wnioskowi o uchylenie nietykalności posel­skiej deputowanych komuni­­stycznych. Rezolucje i depesze protesta­cyjne napłynęły od robotników' wielu fabryk i zakładów' pracy w' Paryżu, Grenoble, Bordeaux, Chaterauroux. Grecy - sur - Serre (Aisne). Reims, Fontainebleau, na Korsyce, w St. Chamond (Loire). Narbonne. Lyonie. Cha­­lindrey itd. W wielu fabrykach odbyły się strajki protestacyjne Do akcji protestacyjnej przy­łączają się robotnicy, księża, profesorowie, wybitni działacze i naukowcy francuscy bez róż­nicy poglądów politycznych, CGT ogłosiła komunikat, w którym wzywa do dalszego spo­tęgowania akcji o uwolnienie Le Leapa i innych aresztowa­nych, w obronie swobód de­mokratycznych oraz przeciwko wnioskowi o uchylenie niety­kalności poselskiej. „Moralność“ atomowca Dullesa Artykuł 11. Zasławskieijo w dzienniku „Prawda“ (d) MOSKWA (PAP). Na ła­mach dziennika „Praw'da“ uka­zał się artykuł Zasławskiego pt. „Moralność“ atomowca Dullesa“. W artykule czytamy: W tych dniach odbyły się w USA swoiste zawody o najnik­czemniejszą i najbardziej cy­niczną w'ypowiedź w sprawie bomby atomowejljuaką właśnie formę przybrała'ankieta urzą­dzona przez dziennik „Post Dis­patch“ (St. Louis) wśród nie­których „działaczy społecz­nych“. Emerytowany generał bryga­dy Phillips powiedział, że zakaz bomby - atomowej jest niemożli­­wy. Rektor Uniwersytetu Wa­szyngtońskiego Arthur Compton oznajmił, że za późno już na taki zakaz. Kto jednak pobił rekord cynizmu w wywodach na temat maśowej zagłady spo­kojnej ludności? Któż inny, jak nie stary, zdeprawowany do­szczętnie podżegacz wojenny, ludobójca John Foster Dulles! On właśnie pobił rekord, opie­wając, w typowo amerykań­skim reklamiarskim stylu... śmierć od bomby atomowej. Dulles pow'iedzial: „Uważam za rzecz zupełnie obojętną z mo­ralnego (!?) punktu wudzenia, czy uśmierca się ludzi bronią atomową, czy też jakąkolwiek inną. Widziałem Tokio, Hiro­szimę i Nagasaki. I gdyby wy­padło mi dokonać wyboru po­między nimi, wolałbym umrzeć w tym mieście, na które zrzu­cono bomby atomowe, aniżeli w' tym. na które zrzucono bom­by zapalające. Bomba atomowa przynosi o wiele lżejszą śmierć“. Oto język, oto „moralność“ Imperialistycznego handlarza śmiercią! Osobnik ten ma swmj cennik mórderstw, różnorodny asortyment masowej zagłady narodów. Może nas poczęstować wojną z bombami atomowymi może też służyć wrnjną z bom­bami zapalającymi. Dulles na­mawia narody: kładźcie się, lu­dzie, pod moje bomby atomowe gwarantuję wam przyjemną lekką śmierć! Monopoliści USA lękają się. by ruch obrońców' pokoju nie przeszkodził byznesowu wojny i morderstw. I oto Dulles wy­sila się jak może, by przekonać narody, że zakaz bomby' atomo­wej jest... niekorzystny dla ludz­kości: jakże ludzie mogą pozba­wiać się okazji tak lekkiej i przyjemnej śmierci! Zapewnia więc, że i on sam umarłby chętnie od bomby atomowej, gd.yby w'ypadlo mu dokonać wyboru między' rozmaitymi ro­dzajami broni. Oto, co może wy­paplać paskudny języ'k podże­gacza wojennego... Gadając o „lekkiej śmierci atomowej“ dułlesowie wyobra­żają sobie oczywiście, że w isto­cie rzeczy w' razie wojny, któ­rą chcieliby rozpętać, udałoby się im ukryć w opancerzonych schronach, podczas gdy rzucone na ich rozkaz bomby atomow'e raziłyby miliony starców, ko­biet i dzieci w innych krajach Mylne to są rachuby! Nie wiemy jaka śmierć podo­bała się najbardziej Hitlerowi i jego poplecznikom — śmierć od bomb burzących, czy też od ognia karabinów' maszynowych, ale wszystkim wiadomo, że nie uratow'al ich opancerzony schron pod Kancelarią Rzeszy. John Foster Dulles paplający na temat rozkoszy śmierci od bomby atomowej powinien był­by zastanowić się nad tą per­spektywą. TRYBUNA LUDU ______________________ Konsekwentnie pokojowe stanowisko strony koreańsko-ehińskiej — antvpokojowe maehinacje i krętactwa USA w Panmundżon Dalszy ciąg przemówienia ministra A. Wyszyńskiego w Komisji Politycznej OAZ (f) NOWY JORK (PAP). W dalszym ciągu swego przemó­wienia na posiedzeniu Komisji Politycznej Zgromadzenia Ogólnego NZ 29 października br. (pierwszą część tego prze­mówienia podaliśmy wczoraj — przyp. red.) minister spraw’ zagranicznych ZSRR Wyszyński poruszył sprawę rokowań w Panmundżonie, mówiąc: Acheson twierdził, że jedy­nym celem dowództwa amery­kańskiego podczas rokowań rozejm było dążenie do uzyska­o nia maksymalnych gwarancji przed ponowdeniem się agresji. Jednakże stanowisko zajęte pod­czas tych rokow'ań przez do­­wództw'0 amerykańskie pozosta­je w całkowitej sprzeczności z tym twierdzeniem. Oto fakty: 1. Acheson powoływał się np. na to, że wr tym celu należy nie dopuszczać do wzrostu liczebno­ści wojsk przy zamianie składu osobowego. Propozycja ta nie wywołała żadnych zastrzeżeń ze strony dowództwa koreań­­sko-chińskiego, które jednak żądało zupełnie słusznie, by ustalić warunki zapobiegające nadużyciom, wykluczające moż­ność faktycznego zwiększania liczebności sił zbrojnych prze­ciwnej strony pod pretekstem zamiany składu osobowego. Tym właśnie podyktowane było żą­danie dowództwa lcoreańsko­­chińskiego, by ograniczyć się co najwyżej do 5 tysięcy ludzi pod­legających zamianie. Tymcza­sem dowództwo amerykańskie domagało się ustalenia tej licz­by w wysokości 75 tysięcy lu­dzi. Żądało ono tego tak upor­czywie, że dowództwo koreań­­sko-chińskie, pragnąc uniknąć impasu w tej sprawie, zgodziło się na zwiększenie liczebności personelu sił zbrojnych podle­gającego zamianie do 35 tysięcy ludzi po każdej stronie. W ten sposób strona koreańsko-chiń­­ska dokonała wielkiego ustęp­stwa. 2. Dowództwo amerykańskie domagało się prawa kontroli nad tym, co się dzieje na zaple­czu strony koreańsko-ehińskiej, przy czym w kontroli tej miałaby współdziałać tzw. bezstronna komisja. Pomimo udziału owej tzw. bezstronnej komisji byłaby to oczywista ingerencja w spra­wy wewnętrzne Korei Północ­nej, co oczywiście nie mogłoby być uważane za gwarancję przed ewentualną agresją, lecz przeciwnie mogłoby jedynie przyczynić się do coraz to no­wych incydentów prowadzących do różnych komplikacji wojen­nych. 3. Dowództwo amerykańskie długo spierało się w sprawie linii demarkacyjnej. domagając się, by linia ta przebiegała w najdogodniejszym strategicznie dla Amerykanów kierunku i dą­żąc do utrzymania zagarniętych dawniej obszarów. Dowództwo amerykańskie wysunęło niedo­rzeczne żądania, by odstąpiono mu przy wytyczaniu linii de­markacyjnej znaczną część te­rytorium Korei Północnej, oświadczając obłudnie, że „de­legacja ONZ" obstaje przy swej propozycji nie dlatego, że jest zainteresowana w rozszerze­niu terytorium kontrolowanego „przez wojska ONZ“, lecz dla­tego, że „dowództwo ONZ“ po­trzebuje dogodnych pozycji obronnych, których nie ma w strefie 38 równoleżnika. W ra­zie zaspokojenia tych żądań pod kontrolę dowództwa amerykań­skiego przeszedłby obszar prze­szło 13 tysięcy kilometrów kwa­dratowych, czyli jedna dwudzie­sta część całego obszaru Korei. Amerykanie domagali się w szczególności, by linia demarka­­cyjna przebiegała na wschodnim wybrzeżu Korei na północ od Kaesongu, który leży w odle­głości 8 km na północ od 38 równoleżnika. Co się tyczy po­łudniowej części półwyspu On­­gdin, to Amerykanie gotowi by­liby odstąpić ją Koreańskiej Re­publice Ludowo-Demokratycz­nej, gdyż — jak wyraził się je­den z członków delegacji ame­rykańskiej — obojętne jest dla nich najzupełniej, komu oddać ją — Etiopii czy Australii. 4. Zgadzając się na zaprzesta­nie działań wojennych w powie­trzu i na morzu dowództwo amerykańskie żądało rekompen­saty w postaci pewnej części terytorium Korei Północnej. Wszystkie te żądania amery­kańskie świadczą wyraźnie o tym, jakie rzeczywiste cele mia­ło na oku dowództwo amery­kańskie, targując się w sprawie linii demarkacyjnej i dlaczego te targi zajęły prawie cały mie­siąc. Acheson przemilczał fakt, że rokowaniom o rozejm towarzy­szyły systematyczne wojenne w neutralnej incydenty strefie Kaesongu, spowodowane wy­łącznie prowokacjami ze strony żołnierzy południowo-koreań­­skich i amerykańskich. Trzeba było ogromnego opano­wania, ażeby w takich warun­kach zachować spokój, manife­stując gotowość porozumienia w różnych kwestiach, którym dowództwo amerykańskie nada­wało umyślnie ostrą formę. Mi­mo wszystko strona koreańsko­­chińska potrafiła usunąć liczne przeszkody na drodze do osią­gnięcia waniach porozumienia w roko­o rozejm. Właśnie dzięki takiej elastycznej, głębo­ko pokojowej i uczciwej tak­tyce strony koreańsko-ehińskiej uzgodniono przeszło 60 artyku­łów projektu porozumienia o rozejmie. starczyć na dzień 2 stycznia 1952 roku dokładnych danych o wszystkich jeńcach wojennych. 3 stycznia delegacja arherykań­­ska powtórzyła tę obietnicę, ale żadnych danych nie dostarczy­ła. 12 stycznia Amerykanie oświadczyli, iż uważają, że nie ma potrzeby dostarczania da­nych o jeńcach wojennych do­póki porozumienie w sprawie l'ozejmu nie będzie osiągnięte. 15 stycznia delegacja amery­kańska oświadczyła, że dostar­czy danych w zamian za uzu­pełnienie danych o jeńcach po­­łudniowo-koreańskich wziętych do niewoli przez wojska ludo­we, a 18 stycznia oznajmiła, że nie dostarczy danych o 44.205 jeńcach. Wreszcie 28 stycznia 1952 r. delegacja amerykańska dostarczyła danych, ale tylko o 132.474 jeńcach. Obecnie p. Acheson .twierdzi, że tylko 121.000 jeńców koreań­skich i chińskich znajduje się w obozach amerykańskich. Nięsposób pominąć milcze­niem faktu, że sztab generała Ridgway‘a przyznał 31 grudnia 1951 r., iż spośród 140 tysięcy jeńców koreańskich i chińskich, znajdujących się w niewoli ame­rykańskiej około 7 tysięcy zmarło w obozach. . Wszystko to nie mogło nie Rzecz całkiem zrozumiała, że delegacja koreańsko - chińska stanowczo odrzuciła te bezpraw­ne żądania strony amerykań­skiej, zmierzające jedynie do tego, aby 'zatrzymać 165 tysięcy koreańskich i chińskich jeńców wojennych i setki tysięcy oby­wateli Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i wy­dać ich w ręce Czang Kai-szeka i Li Syn-mana, którzy zastoso­waliby najokrutniejsze represje wobec tych ludzi. Gdy sprawa jeńców wojen­nych przekazana została do roz­patrzenia oficerom sztabowym obu stron, delegacja amerykań­ska wystąpiła z żądaniem tzw. „dobrowolnej repatriacji“ i to żądanie powtarzała nieustannie. Żądanie to stało się środkiem presji, przy pomocy której Ame­rykanie chcieli osiągnąć swe cele nie mające nic wspólnego z porozumieniem w sprawie ro­­zejmu. Jednakże, kiedy w dniu 21 marca strona koreańsko-chiń­ska poczyniła dalszy krok w kierunku osiągnięcia porozumie­nia w sprawie jeńców wojen­nych, proponując, ażeby po pod­pisaniu rozejmu strona ludowa zwolniła i repatriowała 11.500 a jeńców amerykańskich i innych, dowództwo amerykańskie zwolniło i dokonało repatriacji 132.474 jeńców koreańskich i chińskich po sprawdzeniu spi­sów przez przedstawicieli obu stron — delegacja amerykań­ska oświadczyła w dniu 25 mar­ca br., że te propozycje strony koreańsko-ehińskiej „mogą stać się przy odpowiednich modyfi­kacjach podstawą dla rozstrzy­gnięcia tego zagadnienia“. Wobec zasadniczej zgody de­legacji amerykańskiej, delegacja koreańsko-chińska wysunęła na­stępującą konkretną propozycję: W zasadzie wszyscy jeńcy będą przez obie strony zwolnieni i re­patriowani natychmiast po pod­pisaniu rozejmu; nie będą re­patriowani ci jeńcy przebywa­jący w niewoli wojsk ludowych, których stałe miejsce zamie­szkania znajduje się w Korei Północnej i analogicznie ci jeń­cy przebywający w niewoli amerykańskiej, których stałe miejsce zamieszkania znajduje się w Korei Południowej. Sprawa jeńców wojennych omawiana była w dalszym cią­gu w lipcu, sierpniu i wrześniu 1952 roku, przy czym 4 lipca br. obie strony osiągnęły porozu­mienie na temat paragrafów 51 i 52 projektu rozejmu. Paragraf 51 przewiduje zwol­nienie i repatriację możliwie najszybciej wszystkich jeńców, znajdujących się w niewoli każ­dej strony z chwilą wejścia w życie porozumienia w sprawie rozejmu na podstawie spisów sprawdzonych przez obie stro­ny przed podpisaniem porozu­mienia w sprawie rozejmu. Paragraf 52 stwierdza, że ża­den ze zwolnionych jeńców nie ma prawa brania udziału w wpłynąć jak najbardziej ujem­nie na przebieg rokowań. Tak samo ujemny wpływ na roko­wania miały żądania strony amerykańskiej, aby dokonano wymiany jeńców w stosunku 1:1, jak również propozycja amerykańska, ażeby tzw. „Mię­dzynarodowy Komitet Czerwo­nego Krzyża“ ustalił czy żąda­nie repatriacji ze strony jeńców 1 osób Cywilnych nie jest wy­nikiem przymusu. Wytworzyła się całkiem pa­radoksalna sytuacja! Ludzie oświadczają, że chcą wrócić do ojczyzny, a tymczasem jakaś specjalna komisja ma spraw­dzać czy istotnie pragną powró­cić i czy to pragnienie nie jest wynikiem przymusu. Taki sam charakter miała propozycja do­wództwa amerykańskiego, aby uważać za osoby cywilne tych wszystkich jeńców koreańskich, którzy przed dniem 25 czerwca 1950 r. byli obywatelami bądź Korei Południowej, bądź Korei Północnej. Przyjęcie tej propo­zycji amerykańskiej oznaczało­by, że przeszło 60 tysięcy jeń­ców koreańskich uznano by automatycznie za osoby cywilne. Oto jak chytre machinacje ukrywały się za tymi bezpraw­nymi propozycjami! wojnie i że wszyscy jeńcy mu­szą powrócić do pokojowych zajęć. Mimo . osiągniętego już poro­zumienia na temat tych dwóch paragrafów, delegacja amerj'­­kańska repatriacji oznajmiła, że dokona jedynie 83 tysięcy koreańskich i chińskich jeńców wojennych, co oznaczało, że władze amerykańskie zamierza­ją zatrzymać znaczną ilość jeń­ców koreańskich i chińskich. Delegacja koreańsko-chińska oświadczyła wówczas, że ta pro­pozycja jest sprzeczna z zasa­dami ustalonymi w paragrafach 51 i 52 uzgodnionego projektu porozumienia o rozejmie i od­rzuciła propozycję amerykań­ską. Amerykanie oświadczyli na to, że ich propozycja ma charakter „ostateczny i nie­zmienny“ i odmówili dyskusji nad mer.itum sprawy. Jak wykazały dalsze wypadki, dowództwo amerykańskie po­dejmowało w istocie rzeczy kro­ki zmierzające do przymusowe­go zatrzymania jeńców wojen­nych. Przez szereg miesięcy do­wództwo amerykańskie stoso­wało w obozach jenieckich cały system środków, których celem było . sterroryzowanie jeńców wojennych i zmuszenie ich do wyrzeczenia się repatriacji. Mia­nowało ono na odpowiedzialne stanowiska w obozach jeniec­kich agentów Li Syn-mana i Czang Kai-szeka, którzy, na rozkaz dowództwa amerykań­skiego dopuszczali się w tych obozach niesłychanych be­stialstw. Jeńców wojennych — Koreańczyków i Chińczyków tatuowano, zmuszano ich do pi­sania deklaracji własną krwią, a tych. którzy odmawiali bito i mordowano. Wszystko to ro­biono w tym celu. aby wymusić od udręczonych jeńców wojen­nych oświadczenia, że nie chcą rzekomo wracać do domu. Rów­nocześnie w toku rokowań Amerykanie twierdzili, że mu­szą powtórzyć „ankiety“ i „se­lekcje“ wśród jeńców wojen­nych. Minister Wyszyński podkre­ślił, że te „ankiety“ i „selekcje“ przeprowadzano wbrew elemen­tarnym zasadom prawa między­narodowego. Można przytoczyć wiele bezspornych faktów świadczących o bestialskim tra­ktowaniu żołnierzy koreańskich i chińskich znajdujących się w niewoli amerykańskiej — stwierdził mówca. Doniesienia o tych faktach zapełniają łamy niezależnej i wolnej prasy. Zo­stały one również potwierdzone przez samych Amerykanów oraz ich wychwalany tzw. „Między­narodowy Komitet Czerwonego Krzyża". ilustracją Szczególnie jaskrawą potwornych stosun­ków panujących w obozach amerykańskich są krwawe wy­darzenia na wyspie Kożedo w lutym i w maju 1952 roku. (Dalszy ciąg przemówienie min. Wyszyńskiego ^podamy jutro). Terror i bestialstwa wobec jeńców Bezprawne żądania Amerykanów w sprawie wymiany jeńeów’ wojennych Pozostał jednak nieuzgodnio­­ny jeden ważny problem, któ­ry istotnie przybrał nadzwy­czaj ostrą formę, a mianowicie problem wymiany jeńców wo­­iennych. Podkreślając, że w tej spra­wie dowództwo amerykańskie zajęło stanowisko sprzeczne z podstawowymi zasadami pra­wa międzynarodowego, minister Wyszyński przypomniał .główne etapy rokowań na ten temat. Zacytował on propozycje strony koreańsko-ehińskiej z dnia 12 grudnia 1951 roku: uwolnienie wszystkich jeńców wojennych przez każdą ze stron: uwolnienie i repatriacja grupa­mi wszystkich jeńców wojen­nych każdej z obu stron w ter­minie możliwie najkrótszym po podpisaniu porozumienia o ro­zejmie, a przede wszystkim uwolnienie jeńców ciężko ran­nych i poważnie chorych; utwo­rzenie pod kontrolą 'komisji ro­­zejmowej specjalnego komitetu repatriacyjnego, składającego się w równej liczbie z delega­tów każdej ze stron; wymiana list jeńców wojennych znajdu­jących się u każdej ze stron niezwłocznie po osiągnięciu po­rozumienia w sprawie poprzed­nich punktów. Zamiast rzeczowej odpowiedzi na te propozycje, strona amery­kańska zażądała w formie Ulti­­matywnej, aby delegacja ko­reańsko-chińska dostarczyła da­nych, dotyczących jeńców wo­jennych oraz, by zezwoliła na dokonanie inspekcji obozów je­nieckich przez przedstawicieli tzw. „Międzynarodowego Komi­tetu Czerwonego Krzyża“. De­legacja koreańsko-chińska do­starczyła danych dotyczących 11.559 jeńców amerykańskich i innych. Ze swej strony dele­gacja amerykańska dostarczyła danych dotyczących 132.474 jeńców koreańskich i chińskich, chociaż poprzednio przekazała była „Międzynarodowemu Ko­mitetowi Czerwonego Krzyża" spis zawierający nazwiska 176.670 jeńców koreańskich i chińskich. Delegacja koreańsko-chińska zażądała, aby strona amerykań­ska dostarczyła wiadomości o losie 1.456 jeńców, których na­zwiska figurowały na liście przekazanej 18 grudnia, lecz nie znalazły się już na późniejszych listach, jak również o losie 44.205 jeńców, których nazwi­ska figurowały w spisach prze­kazanych przez władze amery­kańskie „Międzynarodowemu Komitetowi Czerwonego Krzy­ża“, lecz nie figurowały w spi­sie dostarczonym przez dele­gację amerykańską stronie ko­­reańsko-chińskiej w dniu 18 grudnia 1951 roku. 31 grudnia 1951 roku dele­gacja amerykańska obiecała do­ Przemówienie ambasadora Winiewicza w Komisji Powierniczej ONZ (f) NOWY JORK (PAP). - Podczas dyskusji w Komisji Powierniczej Zgromadzenia Na­rodów Zjednoczonych wygłosił przemówienie delegat Polski ambasador Winiewicz. Zaprotestował on przeciwko próbom mocarstw kolonialnych ograniczenia do minimum de­baty w Komisji Powierniczej i odpowiedział na ataki ich przedstawicieli na delegatów Polski i innych krajów obozu socjalizmu za obronę ruchów narodowo - wyzwoleńczych w koloniach. Amb. Winiewicz oświadczył, że Zgromadzenie Zjednoczonych ma nie Narodów tylko prawo, lecz także obowiązek zajmowania się wszystkimi as­pektami kwestii kolonialnej, a więc także politycznymi proble­mami w koloniach, ponieważ zadaniem ONZ jest okazywa­nie pomocy narodom krajów zależnych w ich walce o nie­podległość. Piętnując próby delegatów mocarstw kolonialnych ograni» czenia debaty w Komisji Po­wierniczej, amb. Winiewicz o­­świadczył, że próby w rodzaju wystąpienia delegata australij­skiego są wyrazem zwodnych nadziei mocarstw kolonialnych, które wciąż jeszcze liczą, że uda im się kontynuować swe praktyki kolonialne tak, jakby nie było żadnych zmian na ś wiecie. Amb. Winiewicz zwró­cił wreszcie uwagę, że nie tyl­ko kraje obozu socjalizmu o­­skarżają mocarstwa kolonialne o stawianie przeszkód prądom wyzwoleńczym w koloniach, ale że w debacie w Powierniczej oskarżenia Komisji takie wysunęła większość członków ONZ i że w sprawach omawia­nych w Komisji mocarstwa ko­lonialne są całkowicie odosob­nione. Podczas dyskusji przemawia­li także przedstawiciele kilku państw arabskich, którzy kil­kakrotnie atakowali politykę kolonialną Francji w Afryce JPołnocmsji Echa przemówienia min. Wyszyńskiego w sprawie Korei (f) MOSKWA (PAP). W związ­ku z przemówieniem min. Wy­szyńskiego na posiedzeniu Ko­misji Politycznej Zgromadzenia Ogólnego NZ w dniu 29 paź­dziernika br. korespondent, a­­gencji TASS donosi z Nowego Jorku: Przemówienie przedstawiciela Związku Radzieckiego w spra­wie koreańskiej — jednej z najważniejszych spraw oma­wianych na bieżącej sesji Zgro­madzenia Ogólnego — oczeki­wane było z wielkim zaintere­sowaniem. Prasa amerykańska zwracała uwagę na fakt, że w ciągu trzech dni nikt z delega­tów nie zechciał zabrać głosu dla poparcia rezolucji amery­kańskiej wniesionej przez A- chesona. Dzienniki podkreślały przy tym, że różne delegacje krajów Ameryki azjatyckich i państw Łacińskiej dały do zrozumienia, iż nie mogą po­przeć stanowiska zajętego przez dowództwo amerykańskie pod­czas rokowań w Korei. Komisja musiała przerwać posiedzenia w oczekiwaniu na wystąpienie przedstawiciela Związku Radzieckiego. Przemówienie A. Wyszyńskie­go, które zawierało szczegółową, dokładną analizę całej godzinnej mowy Achesona trzy­w sprawie Korei, obfitowało w przekonywające argumenty, jak musiała to przyznać nawet pra­sa nowojorska. Minister Wy­szyński przemawiał około czte­rech godzin, w przepełnionej sali, słuchany z wielką uwagą. Wielu delegatów i gości przy­jęło słowa min. Wyszyńskiego długotrwałymi oklaskami. Prze­wodniczący, delegat brazylijski — Muniz próbował wielokrit­­nie, stukając zawzięcie swym młotkiem i nawołując do za­chowania ciszy, przerwać o­­klaski, ale próby te pozostały bezskuteczne. Nr 335 Wybór Prezydium Zgromadzenia Narodowego CSR (f) PRAGA (PAP). Zgroma­dzenie Narodowe Czechosłowa­ckiej Republiki Ludowej doko­nało wyboru członków Prezy­dium i Komisji Zgromadzenia. Przewodniczącym Zgromadze­nia Narodowego został ćtr. Oli John, zastępcami przewodniczą» cego — V. David, A. Fiala, A. Hodinova-Spuma, D. Polansky, J. Vallo 1 A. Żak. Strajk 240 tysięcy górników japońskich (f) MOSKWA (PAP). Agencja TASS donosi z Tokio, że od 17 dni trwa strajk 240.000 górni - ków japońskich należących do Ogólnojapońskiej Federacji Ro­botników Przemysłu Węglowe­go (Tanno). Federacja ta pro -wadzi obecnie walkę o poprą» wę bytu górników. Dnia 31 października 28.000 górników największych kopalń na wyspie Kiu Sziu proklamo­wało drugi z kolei 24-godzinny strajk. Przed wyborami w USA (f) NOWY JORK (PAP). Ostat­nie dni przed wyborami nowe­go prezydenta w USA upływają pod znakiem ostrej walki wy­borczej, polegającej na wzajem­nym obrzucaniu się błotem przez obu rywalizujących kandy­datów, W przeddzień wyborów koła monopolistyczne USA nie ukrywają, że obaj kandydaci zostali przez nich zaaprobowa­ni. Stanowisko Wall Street scha­rakteryzował „New York Ti­mes“, pisząc w numerze z 26 brr „Niezależnie od wyniku wy­borów, Wall Street nie oczeku­je żadnych zmian w polityce Waszyngtonu... Niezależnie od tego, kto wygra wybory — Ste­venson czy Eisenhower — ko­ła Wall Street są równie pewne, że każdy z nich sprzeciwi się przedłużeniu ważności ustawy c podatkach od nadzwyczajnych zysków. Na Wall Street panuje przeświadczenie, że różnica mię­dzy obu kandydatami jest mi­nimalna. Opinia ta jest pow­szechna wśród bankierów“. A tymczasem wyborcy amery­kańscy, których uwagę usiłuje się odwrócić przy , pomocy cyr­kowego widowiska wyborczego od istotnych i palących zagad­nień, — interesują się przede wszystkim sprawą szybkiego za­kończenia wojny w Korei, W świetle głosów prasy nie ulega żadnej wątpliwości, że olbrzy­mia większość obywateli ame­rykańskich wypowiada się za jak najszybszym zakończeniem wojny w Korei i powrotom wszystkich wojsk amerykań­skich do USA. „United States News and World Report“ pisząc o wojnie koreańskiej na'tle obecnej akcji wyborczej, przyznaje: „Nie wi­dać końca tej wojny, ani na­dziei na poprawę sytuacji. Na­ród amerykański nie może zro­zumieć wojny koreańskiej“ Ukazujący się w Detroit dziennik „Free Press“ przepro­wadził ankietę wśród tzw. nie­zależnych wyborców, tj. tych, którzy nie uważają się ani za demokratów, ani za republika­nów. Dziennik stwierdza, że 78 procent odpowiedzi brzmiało: „Zakończenie wojnj' w Korei jest najważniejszym problemem dnia dzisiejszego.“ Prasa amerykańska nie jest w stanie ukryć faktu, że sze­rokie warstwy narodu amery­kańskiego potępiają agresywną politykę . kół rządzących USA i wypowiadają się za jak naj­szybszym położeniem kresu in­­terwencii w Korei. Nowy numer pisma „0 trwały pokój, o demokrację ludowa!41 (f) BUKARESZT (PAP). — w Bu­kareszcie ukazał sie 44 (208) numer czasopisma ..O trwały pokój, o de­mokrację ludową“ — organu Biura Informacyjnego partii komunistycz­nych i robotniczych. W artykule wstępnym pt. ^Wszy­scy postępowi ludzie na świecie przygotowują sie do Kongresu Na­rodów w Obronie Pokoju“ czaso­pismo podkreśla, że Kongres zbie­ra się w okresie zaostrzenia się sy­tuacji międzynarodowej, spowodo­wanego agresywnymi poczynaniami amerykańsko-angielskiego bloku im­perialistycznego. Rod wspólnym ty­tułem „Nowe sukcęsy gospodarcze krajów obozu pokcju. demokracji i socjalizmu“ czasopismo informu­je o wynikach wykonania planów "ospodarczych w trzecim kwartale br. w ZSRR. w Czechosłowacji, na Węgrzech i w Rumunii. Ponadto numer zawiera artykuł G. Piryńskiego o przygotowaniach w Bułgarii do Kongresu Narodów w Obronie Pokoju, artykuł redak­cyjny pt. ,,Wielki wkład do skarb­nicy teorii marksistowsko-leninow­skiej“. poświęcony pracy Stalina pt. lizmu ..Ekonomiczne problemy socja­w ZSRR“, artykuł członka Biura Politycznego KC PZPR — Józefa Cyrankiewicza pt. ..Niezłom­na jedność narodu polskiego“, po­świecony wynikom wyborów do Sej­mu Polskiej Rzeczypospolitej Lu­dowej. artykuł o sytuacji w titow­­skiej Jugosławii, członka KC Wę­gierskiej Partii Pracujących -- No* Czasopismo zamieszcza liczne ma­teriały poświęcone XIX Zjazdowi, KPZR. artykuł J Smitha ó kón­­cresie tzw, ..socjalistycznej między­narodówki“ w Mediolanie, komen­tarze polityczne Jana. Marką i in­np Szachowe mistrzostwa Polski Przed ostatnią rundą Śliwa i Italian żyli mają równą ilość punktów KATOWICE (kor. wł.). W piątek na turnieju szachowym o mistrzo - stwo Polski trwały dogrywki, któ­re nie wyjaśniły jeszcze sytuacji w tabeli. Dopiero ostatnia runda zade­cyduje zarówno o tytule mistrzow­skim jak też i o układzie czołówki, wśród której różnice między po­szczególnymi zawodnikami są mini­malne. Wyniki dogrywek były na­stępujące: Śliwa w dokładny sposób zrealizował przewagę w "partii ze swym głównym rywalem Makarczy­kiem, zmuszając tego ostatniego do kapitulacji, natomiast w spotkaniu z Pytlakowskim Śliwie nie udało sic uratować skoczkowej końcówki i zmuszony został poddać partie. Grynfeld bez wznawiania gry pod­dał beznadziejna końcówkę z Re­­gedzińskim. Również i Dworzyński poddał swe końcówki z Litmanowi­­czem i Platerem. Ciejka dokładnie bronił się w partii z Tarnowskim, osiągając remis. Gadaliński wygrał z Tarnowskim. Śliwa z Błaszcza­ki.em, Gawlikowski z Łitmanowi­­czem, Balcarek z Platerem, Makar­czyk z Btaszczakiem. Bolesławski na skutek choroby zmuszony był oddać walkoverem dalsze punkty spotkania z Pytla­kowskim. Makarczykiem. Błaszcza­­kiem, Szukszta i Woźniakiem. Partia Gawlikowski — Plater za­kończyła się wynikiem nierozstrzyg­niętym. Sowiński pokonał Gadaliń­ski ega. Przeu ostatnią rundą tabela turnie­ju przedstawia się następująco: Ma­karczyk i Śliwa po 15 pkt., Szymań­ski — 13,5 pkt., Szapiel — 13 fcpkt. Po 12 pkt. mają Gadaliński. PyJa­­kowski. Ciejka. 11,5 pkt. mają — Balcarek. Regedziński. Plater. Gryn­feld — 11 pkt. Po 9.5 pkt. — Litma­­nowicz, Gawlikowski. Tarnowski, Błaszczak. Szukszta — 8 pkt. Woż­niak — 7.5 pkt. Kwilecki i Sowiń­ski — 6,5 pkt., Dworzyńsk- "• 5 pkt., Bolesławski — 5 pkt., Witkow­ski — 4 pkt. (u ) Zgon Benedykta Hertza Zmarł w Podkowie Leśnej w nocy z 30 na 31 października wy­bitny bajkopisarz i satyryk Be­nedykt Hertz. Benedykt Hertz urodził się w Warszawie w r. 1872. By! synem powstańca 63 roku, ska­zanego na kilkuletnie zesłanie na Sybiir. W twórczości swej, która na­wiązuje do świetnej tradycji bajkopisarstwa polskiego, zmarły pisarz zajmuje od początku po­stawę szczerego patrioty i de­mokraty. Już w r. 1902 w baj­ce pt. „Wiec ptasi“ demaskuje burżuazyjne hasła zgody naro­dowej. W okresie międzywojen­nym staje na pozycjach walki z reakcją ł faszyzmem. Po wyzwoleniu' kraju Bene­dykt Hertz, mając wówczas lat 73, podejmuje intensywną pracę twórczą. Pisze bajki i wiersze satyryczne, fraszki, wiersze dla dzieci. Na bogaty dorobek twórczy zmarłego pisarza składa się, ©­­bok ogromnej ilości drobnych u­­tworów — szereg utworów dra­matycznych, około 80 słuchowisk radiowych, artykuły publicy­styczne (m. in. w „Nowej Kul­turze“) itp. Z blisko 20 tomów jego utwo­rów, wydanych na przestrzeni półwiecza, 6 tomów ukazało się w okresie po wyzwoleniu kraju. W uznaniu zasług na polu literatury Benedykt Hertz od­znaczony został ostatnio Krzy­żem Oficerskim Orderu Odro­dzenia Polski. W związku ze śmiercią Bene­dykta Hertza, minister Kultury i Sztuki S. Dybowski przesłał na ręce wdowy po pisarzu de­peszę treści następującej-? „Proszę przyjąć wyrazy szcze­rego współczucia z powodu śmierci nieodżałowanego bajko­pisarza i satyryka Benedykta Hertza. Zgon męża Obywatelki stanowi dotkliwą stratę dla lite­ratury polskiej, a zwłaszcza dla bajki, fraszki i satyry polskiej, których przez długie i owocne lata był tak znakomitym i chlub­nym przedstawicielem“. (PAP) Unia 31 października 1952 roku zmarł tow. B E IN EDYKT HER T Z poeta i satyryk, członek Polskie) Zjednoczonej Partii Robotniczej i Związku Literatów Polskich, odznaczony Krzyżem Oficerskim Or­deru Odrodzenia Polski. W zmarłym literatura polska traci znakomitego satyryka, drama­turga, bajkopisarza i publicystę, który swoją twórczością służy! sprawie demokracji i postępu. Pogrzeb odbędzie się w dniu 3 listopada br. o godzinie 15-ei na cmentarzu wojskowym na Powązkach ZWIĄZEK IĄTERATOW POLSKICH PODSTAWOWA ORGANIZACJA PARTYJNĄ PZPR PRZY ZARZĄDZIE GŁÓWNYM ZLP Dnia 30 października 1952 r. zmarła w Berlinie To w. WIERA FRIEDMAN żona Szefa Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie, aktywny członek KPP, PPR i PZPR, pracownik Ministerstwa Handlu Zagranicznego Pogrzeb odbędzie się dnia 3 listopada br. o godz. 15 na cmen­tarzu wojskowym na Powązkach. MINISTERSTWO SPRAW ZAGRANICZNYCH

Next