Trybuna Ludu, wrzesień 1970 (XXII/243-272)
1970-09-16 / nr. 258
Środa, i6 września 197« r, = nr sss Na tematy dnia Na pierwszym planie gromadzenie pasz N ajbliższe tygodnie wymagajq wzmożonej aktywności tak rolników, Jak i wszystkich współdziałających z nimi organizacji. Jesień to bardzo ważna pora w rolniczym kolendarzu. I nie odnosi się to wyłącznie do siewów zbóż, zbliża się także kulminacja przygotowań zapasów pasz na zimę. A od nich rolnicy uzależniają decyzje hodowli ar, e. Przedwczesne byłyby prognozy, można jednak odnotować wyraźne oznaki zainteresowania rolników zwiększeniem hodowli. Choćby takie, jak wzrósł zapotrzebowania na prosięta materiał hodowlany, zatrzymanie do dalszego chowu sporej liczby cieląt. Te korzystne tendencje trzeba nie tylko utrzymać, ale i usilnie rozwijać w najbliższych miesiącach. Szybkie zwiększenie pogłowia bydła, a zwłaszcza trzody chlewnej jest obecnie głównym zadaniem rolnictwa. Chodzi przede wszystkim o wyrównanie ubiegłorocznego spadku, wynikającego z ostrego niedoborj pasz. Zadanie to w aktualnej sytuacji wymaga szczególnej uwagi aktywu gospodarczego i partyjnego. Program działania nakreśliło niedawne plenum Komitetu do spraw Rolnictwa przy KC PZPR. Jeszcze raz podkreślając, że węzłowym problemem rolnictwa jest zwiększenie produkcji zbóż i pasz, Komitet zalecił instancjom i organizacjom partyjnym wnikliwe zajęcie się rozwojem hodowli. Są one bezpośrednio odpowiedzialne zarówno za przygotowanie programów działania, jak też ich realizację „Już w najbliższych tygodniach — stwierdził tow. Józef Tejchma - w każdym gospodarstwie i w każdej wsi podjęte być muszą praktyczne prace przede wszystkim w dziedzinie zebrania wszystkich pasz, ich konserwacji i magazynowania, by stworzyć warunki dla odbudowy i powiększenia pogłowia trzody i bydła. Dla instancji i organizacji partyjnych w terenie nie ma obecnie ważniejszego zadania". Wielkiej staranności wymaga przygotowanie programu racjonalnego gospodarowania paszami. Bilans - jak wykazują pierwsze szacunki - i w tym roku będzie napięty. Inaczej jednak niż przed rokiem kształtują sTę zdśóby - mniej jest pasz treściwych, więcej siana, zielonek, ziemniaków. Tc zmusza przede wszystkim do bardzo oszczędnego gospodarowania paszami treściwymi. Zmniejszone zbiory zbóż trzeba uzupełnić importem ziarna i pasz. Żeby zbytnio nie uszczuplać zasobów gospodarstw, zakłada się niższy w porównaniu z ubiegłym rokiem skup zbóż. Te przedsięwzięcia rządu zapowiedział I Sekretarz KC PZPR, tow. Władysław Gomułka w przemówieniu dożynkowym. Ich sens jest oczywisty — chodzi o zwiększenie zasobów pasz, a więc i produkcji mięsa. Wymieńmy tu jeszcze pomoc paszową państwa, choć globalnie nieco niższą od ubiegłorocznej, to jednak znacznie przewyższającą poziom dostaw mieszanek przemysłowych w poprzednich latach. Decyzje rządu uprzedzają przewidywane trudności, zapewniają rolnictwu pomoc na miarę możliwości państwa. Również wprowadzane od 1 listopada wyższe - o ponad 2 złote za kilogram żywca — ceny tuczników o większej wadze oznaczają elastyczne podejście do sprawy. Efektem intensyfikacji tuczu w ostatnich latach jest zwiększenie liczby tuczników mięsnych, a więc lżejszych. W aktualnej sytuacji racjonalne jest jednak zwiększenie udziału sztuk mięsnosłoninowych, umożliwiające lepsze wykorzystanie nieźle zapowiadających się zbiorów ziemniaków przy oszczędnym użyciu pasz treściwych. W ostatecznym rachunku przysporzy to mięsa i tłuszczu. Pomoc państwa nie zwalnia jednak rolników i władz terenowych z obowiązku szukania we własnym zakresie możliwości złagodzenia napiętego bilansu. Zwłaszcza, że są takie możliwości. Trudno zgodzić się z faktem, że w roku tak trudnym, jak obecny - suszarnie zielonek i ziemniaków pracują na niepełnych Stopień wykorzystania obrotach. potencjału suszarniczego jest daleko niewystarczający. I żadne usprawiedliwienia nie osłonią zaniedbań, Za najpilniejszą sprawę Komitet uznał skorygowanie planów produkcji suszu ziemniaczanego. Ten nowoczesny sposób konserwacji popularyzowany- jest ziemniaków od paru lat, ale z miernymi efektami. I nie dlatego, że rolnicy niechętnie przyjmują innowację. Główna przyczyna to zła organizacja tak zaplecza surowcowego jak i zbytu suszu. Próbę rozwiązania tego problemu podjęto w województwie bydgoskim — sprzedaż suszu przejęły gminne spółdzielnie, uwalniając rolników od uciążliwych manipulacji związanych z usługowym suszeniem ziemniaków. Znawcy twierdzą, że pomysł wart upowszechnienia, Nie przesądzając sprawy, nadal trzeba szukać rady na organizacyjne niedomagania. Równie powolny jest postęp, gdy chodzi o parowanie i kiszenie ziemniaków. Tylko w kilku województwach jest stosowane bardziej powszechnie. I znów stopień wykorzystania skromnego potencjału, jakim dysponują kółka rolnicze, jest niedostateczny. Wydajność kolumny parnikowej w sezonie waha się od 400 ton w Poznańskiem do około 200 - średnio w całym kraju. Podniesienie tego wskaźnika do 300 ton jest możliwe już w tym roku. Pod warunkiem, że dobrze zorgamżuje się pracę sprzętu, ustali szczegółowe harmonogramy dla każdej kolumny, nie Ziemniaki są typowym, ale jedynym przykładem nie wykorzystanych możliwości unowocześnienia gospodarki paszowej. To znaczy: zmniejszenia strat podczas przechowywania i co nie mniej ważne - zachowania ich wartości pokarmowej. Zaledwie co trzecie gospodarstwo sporządza kiszonki z zielonek. I tak długo można wyliczać zaniedbania, a wniosek może być tylko jeden: gospodarka paszowa nazbyt powoli poddawana jest unowocześniającym zabiegom, Gorzką tę prawdę obnażyła ubiegłoroczna dza rok bieżący. sus?a, potwierNiesprzyjająca pogoda nie wywołałaby tak wielu kłopotów, gdyby wyższy był poziom gospodarki paszowej. Stąd pilna potrzeba aktywniejszego, niż do tej pory, propagowania nowoczesnych sposobów konserwacji pasz. Upowszechnienie ich powinno być stawiane na równi z zadaniem zwiększania produkcji pasz. H. D. TRYBUNA LUDU Na bakier z nowoczesnością Skrawać Hczy prasować ISTORYCZNIE biorąc, obróbka plastyczna jesl technologią starszą niż skrawanie. Od kilkunastu jednak lat w całym świecie przeżywa ona swój renesans. Udział maszyn przeznaczonych do obróbki plastycznej metali w krajowej produkcji obrabiarek wzrósł w ciągu ostatniego 20-lecia w USA z 10 do 28 proc., w ZSRR sięga już 23 proc., w CSRS — 21 proc., w NRF — 29 proc. U nas obserwuje się zjawisko odwrotne. Najwyższy udział maszyn do obróbki plastycznej metalu w krajowej produkcji obrabiarek osiągnięto 1962 r. i od tego czasu nie tylko nie zdołano przekroczyć owego wskaźnika 13 proc., ale systematycznie zaczął się zmniejszać. Cena zaniedbań W konsekwencji udział obróbki plastycznej w pracochłonności wyrobów przemysłu maszynowego jest u nas nad dwukrotnie niższy niż pow innych krajach uprzemysłowionych. Co to oznacza — najlepiej ocenić mogą fachowcy. Według ich opinii obróbka plastyczna w stosunku do technologii skrawania daje możliwość zaoszczędzenia 20-60 proc. materiału, przy tym jest bez porównania bardziej wydajna. Dla ilustracji tych stwierdzeń kilka elementarnych przykładów. Po to, by wykonać jedną irubą jako półfabrykat (bez gwintu o wymiarach M12 x 40) przy zastosowaniu tradycyjnej metody obróbki skrawaniem, według normowanych czasów — potrzeba co najmniej 3,5 min na toczenie. Traci się przy tym ponad połowę materiału wyjściowego. Tę samą operację na tzw. automacie do spęczania wykonuje się w niespełna 0,7 sek, wykorzystując w 100 proc. materiał. He rocznie śrub zużywa nasz przemysł, jaka jest skala strat materiałowych przy produkcji tzw. normaliów, sworzni, wałków itp. - trudno byłoby wyliczyć. Rzecz nie ogranicza się do produkcji najprostszych elementów. W Zakładach Mechanicznych „Ursus” korek spustowy do ciągnika, wytwarzany poprzednio wyłącznie przy zastosowaniu technologii skrawania, zaczęto produkować poprzez prasowanie na zimno. W efekcie uzyskano obniżenie jednostkowego kosztu produkcji o 41 proc., przy czym koszty robocizny, zużytego materiału i braków zmniejszyły się o połowę. Oto rzeczywista skala problemu. Przykładów efektywnego ekonomicznie zastosowania obróbki plastycznej można by, oczywiście, i u nas znaleźć więcej. Nie zmienią one jednak faktu, że udział maszyn, reprezentujących tę w krajowym parku technologię obrabiarek jest u nas nieproporcjonalnie niski, że pozostajemy daleko w tyle za innymi w dziedzinie stosowania obróbki plastycznej. Dysproporcje te pogłębia jeszcze fakt, iż 30 proc. ekspło. atowanych u nas maszyn do obróbki plastycznej przekroczyło już 20 lat pracy. Według oceny fachowców około 80 proc. parku to maszyny przestarzałe, nie pozwalające na uzyskiwanie wymaganej dokładności obróbki. Nią zrealizowana uchwała Dzieje sie tak, mimo że organa administracji państwowej — Prezydium Rządu i KERM niejednokrotnie zwracały uwagę na potrzebę szybkiego rozwoju produkcji maszyn do obróbki plastycznej i szerszego stosowania tej technologii w przemyśle. Podkreśliło to również IV Plenum KC. Ostatnia uchwała KiSitiM z lutego 1968 r. zobowiązywała przemysł do przystosowania nowych konstrukcji do wymogów tej właśnie technologii wyznaczała rozwój tej dziedziny produkcji określając jako zadanie etapowe 1970 r. osiągnięcie produkcji do obróbki plastycznej maszyn metali wartości 600 min złotych, Wiązało się to z przewidywanym programem inwestycji produkcyjnych oraz z. rozwojem zaplecza technicznego. Niestety — po dwóch latach od podjęcia tej uchwały można stwierdzić generalnie, żc jej postanowienia nie zostały zrealizowane. Tegoroczna produkcja maszyn do obróbki plastycznej metali wyniesie 406 min zł, a więc praktycznie biorąc osiągnie poziom zbliżony do sytuacji sprzed 2 lat. W konsekwencji faktyczny deficyt tych maszyn ulegnie więc dalszemu pogłębieniu, a cc gorsza analiza zapotrzebowania i wstępnych planów produkcji wskazuje, że również w latach najbliższych przemysł krajowy będzie w stanie pokryć zaledwie 41 proc. zapotrzebowania. Szczególnie niepokoić musi pogorszenie udziału w krajowej produkcji najbardziej potrzebnych maszyn ciężkich dla potrzeb kuźnictwa i tłocznictwa. Dziś wynosi on okołc 50 proc., za 5 lat spadnie do 21 proc. ogólnej produkcji wszystkich maszyn do obróbki plastycznej. Równocześnie jak wynika z obecnie dokonanych analiz — spośród wskazanych w uchwale KERM 13 grup nowych maszyn, których produkcja powinna być podjęta do 1975 roku, praktycznie można liczyć się z uruchomieniem zaledwie sześciu. Aby mieć skalę porównawczą dodajmy, że dotychczas nasz przemysł produkuje około 70 typów maszyn do obróbki plastycznej, podczas, gdy ZSRR — 900, CSRS - 230, NRF - 430. Gestia i odpowieetaiaineść Gdzie leżą przyczyny tegc stanu rzeczy? Rozmawialiśmy na ten temat z technologami z przedsiębiorstw przemysłowych, konstruktorami, naukowcami z sekcji obróbki plastycznej SIMP i Politechniki Warszawskiej. I choć ich opinie z różnego punktu widzenia oświetlają ten problem, łączy je wspólne zaniepokojenie zaniedbaniem technologicznym w tej dziedzinie produkcji. Nasze maszyny do obróbki plastycznej są przestarzałe na ogół źle wykorzystywane w i zakładach ze względu na brak odpowiedniego wyposażenia specjalistycznego i zbytnią ich uniwersalność — twierdzą przedstawiciele przemysłu. To nie przypadek, że jedyny zakład w Warszawie, którego żaden wyrób nie ma grupy nowoczesności „A” — to właśnie Warszawska Fabry üa Obrabiarek, należąca do kombinatu, produkującego urządzenia do obróbki plastycznej. To rzeczywiście nie przypadek, odpowiadają przedstawiciele Centralnego Biura Konstrukcji Pras i Młotów — ale przyczyna tkwi nie tylko w zakładzie, lecz w braku odpowiedniego zaplecza technicznego w całej branży tego przemysłu. Konstruujemy dobre prasy, ale ich awaryjność jest często zbyt duża. Dlaczego? Do pras potrzebne sq np. specjalne luzowniki elektromagnetyczne. W kraju nikt ich nie produkuje. Otrzymujemy więc takie, które faktycznie do tego się nie nadają. Spalają się po kilkudziesięciu godzinach pracy. Czy to wina konstrukcji? Daiej - prasy pracują w ciężkich warunkach, potrzebne są więc sprawne pompy smarownicze. W kraju nikt takich pomp nie produkuje. CBKPiM wykonuje więc nie tylko konstrukcje nowej prasy, ale także potrzebnej do niej pompy, a następnie poszukuje producenta, który zechciałby obydwa te urządzenia wytwarzać. Czy przy postępującej specjalizacji jednak producent obrabiarek powinien takie robić pompy? Czy gwarantuje to odpowiednią ich jakość i stosunkowo niski ich koszt? Do tego dochodzą jeszcze istotne wady w organizacji produkcji. Głównym gestorem w produkcji maszyn do obróbki plastycznej jest resort przemysłu maszynowego. Jest to wszakże gestor nominalny, bowiem faktycznie największy udział w tej produkcji ma — zupełnie zresztą przypadkowo — MPC. Zorganizowanie specjalnego kombinatu, który grupować miał całą produkcję urządzeń do obróbki plastycznej niewiele poprawiło sytuację, skoro faktycznie partycypuje on zaledwie w trzeciej części krajowej produkcji tych maszyn. Wytypowanie aż sześciu gestorów odpowiedzialnych za rozwój określonych odcinków technologii obróbki plastycznej — doprowadziło tylko do rozłożenia odpowiedzialności pomiędzy 2 resorty i 6 zjednoczeń. Zresztą co tu mówić o faktycznej odpowiedzialności, skoro najpoważniejszy z owych gestorów — Zjednoczenie Przemysłu Obrabiarek Narzędzi, do którego głównych i obowiązków należeć powinno odpowiednie programowanie produkcji maszyn z myślą o forsowaniu nowoczesnych technologii, dziwnym zbiegiem okoliczności nie zatrudnia u siebie ani jednego fachowca zajmującego się zagadnieniami obróbki plastycznej. Takie są fakty. Zadaliśmy fachowcom pytanie — jakie wobec tego jest wyjście z istniejącej sytuacji by jak najszybciej odrobić poważne zaniedbania w rozwoju tej technologii. Odpowiedź była zgodna: konieczne jest faktyczne skoncentrowanie całej produkcji maszyn do obróbki plastycznej w jednej wielozakładowej organizacji przemysłowej, dysponującej odpowiednim potencjałem produkcyjnym, czem konstrukcyjnym i zapledoświadczalnym, mającej rzeczywisty wpływ na kierunki rozwojowe tej produkcji. W tym sensie istniejący kombinat można traktować co najwyżej jako zalążek takiej właśnie formy organizacyjnej. W dzisiejszym kształcie bowiem ani warunki organizacyjne, ani dysponowany potencjał nie dają mu szansy spełnienia takiej roli. JERZY SIERADZlNSKl Centralna ulica „Noivego” P© szkolnym dzwonku Rozkład zajęć O STATNI rzut oka nauczycieli na plany zajęć ostatnia korekta rozkładu lekcji i od jutra dzieci rozpoczną już normalną naukę... Tak mniej więcej brzmiał telewizyjny komentarz do zdjęć filmowych, ilustrujących stan przygotowań do nowego roku szkolnego w przededniu jego inauguracji Tymczasem w praktyce różnie bywa. W szkole, do której chodzą moje dzieci — pisze Czytelniczka z woj. warszawskiego —uczniowie nie mają jeszcze stałych planów, rozpoczynają o naukę w różnych godzinach a tym, jakie lekcje będą „jutro” dowiadują się z dnia na dzień. W zeszłym roku było podobnie i to przez niemal trzy tygodnie lorześnia. Sytuacja, która nie sprzyja ani systematycznej nauce ani też właściwej organizacji dnia ucznia w domu. Czy rzeczywiście nie można uniknąć tych zjawisk w szkole, która powinna być przykładem społecznego ładu, porządku i dyscypliny od pierwszego dnia nauki?..” Nie da się zaprzeczyć, że w niektórych szkołach ten krytyczny obraz wiernie odzwierciedla sytuację na początku roku. Kierownicy szkół przyznają: uroczystość rozpoczęcia nauki powinna być dla rady pedagogicznej już zakończeniem pierwszego etapu przygotowań do nowego roku. Kierownik musi wykonać pewne zadania znacznie wcześniej, jeśli chce, aby życie w szkole było Ustabilizowane możliwie w najkrótszym czasie. Wiele tu zależy od wysiłku i zmysłu organizacyjnego, ale o właściwej organizacji pracy już od pierwszych dni nauki decydują przede wszystkim warunki, w jakich pracuje szkoła, obsada personalna Rozpoczęcie normalnych zajęć od pierwszego clnia nauki jest możliwe tylko w tych szkołach, które od początku roku dysponują pełną obsadą kadrową. To prawda, że brak jest niektórych specjalistów, zwłaszcza dla szkól średnich. Ale czy rzeczywiście o tych, nauczycieli, których władze oświatowe angażują jeszcze w połowie, a nawet w końcu września, nie można było zabiegać znacznie wcześniej?.. Pytanie to kierujemy do wydziałów oświaty i kuratoriów, zdając sobie jednocześnie sprawę z trudności zapewnienia pełnej obsady kadrowej każdej szkole już z początkiem roku szkolnego. Obecnie chodzi jednak o to, by maksymalnie wykorzystać jeszcze te możliwości, które istnieją skrócić czas oczekiwania szkół i na nauczyciela, a tym samym t okres większych czy mniejszych zakłóceń w organizacji nauki. Ale skoro mowa o planie zajęć szkolnych, to zwróćmy uwagę na jeszcze jedną i to niebagatelną sprawę. Otóż przeciętny rozkład lekcji często nie odpowiada wymaganiom pedagogiki i higieny. Potwierdziły to badania przeprowadzone w 1968—69 r. przez lekarzy w kl. II—VIII szkół podstawowych w Szczecinie i w województwie szczecińskim. Badania wykazały nierównomierne rozłożenie zajęć w ciągu tygodnia. W jednych dniach były 2—3 godziny lekcji, w innych 7 i 8 godzin. Spośród 1560 oddziałów co czwarty rozpoczynał zajęcia o różnym czasie: raz o 8 rano, raz o godzinie 10, 11 lub 12. Znaczną liczbę dni nauki naszpikowano przedmiotami trudnymi. Często przedmioty „ciężkie” występują na ostatnich lekcjach. Czasami główną intencją tak ułożonych planów jest interes samego nauczyciela, przydzielenie mu godzin w czasie z różnych względów dla r.iego dogodnym. Ale wystarczy zajrzeć do szkół, aby zrozumieć złożoność tego zadania. Trudno przygotować racjonalny rozkład zajęć w szkole, w której jest duża liczba oddziałów, mało pomieszczeń i naukę trzeba organizować na zmiany. Ale wiele jest szkół, gdzie tego typu trudności obiektywne nie występują, względnie sa mniej odczuwalne, a gdzie mimo to plany lekcyjne przedstawiają również wiele do życzenia zarówno z punktu widzenia dydaktyki, jak i zasad higieny nauczania. Ten fakt skłania do przypuszczeń — a są to również wnioski specjalistów badających ten problem — że zespoły pedagogiczne, układające plany nie znają tych zasad względnie nie doceniają ich znaczenia w praktycznei działalności, co ma swoje konsekwencje w samym procesie nauczania i co odbija się również na wynikach pracy ucznia i szkoły. Zbyt duża liczba godzin lekcyjnych w ciągu dnia, nagromadzenie przedmiotów trudnych nie przeplatanych lżejszymi, przerwy spędzane na ogół w zamknięciu na szkolnych korytarzach (w trosce o czystość podłóg), a często wykorzystywane na przeprowadzki z jednej pracowni przedmiotowej do drugiej — wszystko to przyspiesza występowanie zmęczenia, obniża wydajność i jakość pracy ucznia w szkole. Warto więc i pod tym kątem jeszcze raz przyjrzeć się w każdej szkole tygodniowym planom zajęć lekcyjnych,, przygotowanym na bieżący rok nauki. (J. BOR) _________ 3 Inowroclavr zamieszkuje SB tys. ludzi. W jego gospodarce uspołecznionej zatrudnionych jest 20 tys. osób. W najbliższych latach przewiduje sie znaczna rozbudowę przemysłu i usług z takim ukierunkowianiem, aby przemysł nie zakłóca! pracy uzdrowiska, z którego usług korzysta rocznie około 10 tys. kuracjuszy. Osiedle „Nowe” (na zdjęciu jego centralna ulica — ul. PPR) jesl jednym z osiedli wybudowanych w okresie powojennym, 1 znalazła głowa jedna w nim dach nad pi'Ua mieszkańców Inowrocławia. Na jego krańcach rozpoczęto budowę pierwszych wieżowców Fot. — A. Nowosielski Listy Czytelników Na miejscu ale nie całkiem | ZWIEDZIAŁAM się, Że ist" nieje przedsiębiorstwo przewozu mebli i innych przedmiotów pod nazwa Przedsiębiorstwo Spedycji Krajowej — PSK. W placówce przedsiębiorstwa w Rawiczu poinformowano mnie, że przedmioty wysyłane przez PSK s.a dostarczane do miejsca zamieszkania adresata. Wobec tego w czerwcu wysłałam z Rawicza meble do wsi Wysokie w pow. Limanowa. Numer listu przewozowego — 18649. Zamiast dostarczyć przesyłkę na miejsce, placówka PSK w Limanowej zawiadomiła adresata telegraficznie, że ma przyjechać po sprzęt. Trzeba było zapłacić 12 zł za telegram i za furmankę 100 zł. ponieważ adresatka nie posiada własnego środka lokomocji. Drugą partie mebli wysłałam w lipcu na ten sam adres (numer listu przewozowego 20238). Tej przesyłki PSK również nie dostarczył na miejsce, lecz wysłał 2 telegramy do adresatki (24 zł) i pobrał opłatę za składowe w kwocie 71 zł plus 100 zł furmanka. W tej przesyłce był rower zdatny do użytku, a w czasie transportu tylne koło zostało wymienione na koło zupełnie zniszczonf> W sprawie tych przesyłek wysłałam 2 zażalenia do oddziału PSK w Krakowie 7 żądaniem pokrycia niesłusznie zapłaconych kwot. Odpowiedzi dotychczas nie otrzymałam. _ M. KASClSFSKA Poznań Autobusy — widma A UTOBUSY miejskie mają naczenia trasy lub numer ozz przodu i z boku oraz na tylnej szybie wozu, jeżdżą one po oświetlonych ulicach — pasażer ma więc czas na zorientowanie się, jaki autobus jedzie lub pojechał. Inaczej z autobusami PKS, które mają czarnymi literami napisane tablice tylko z przodu wozu. Autobusy PKS jeżdżą szybko często nocą, ciemną szosą! Pasażei rowie stojący na przystanku, nie mogą zupełnie odczytać tablicy, kiedy kierowca świeci długimi światłami i prosto w oczy. Autobus staje się zagadką dla podróżnego, który nie wie, czy to ten, na jaki oczekuje. Ja jeżdżę na trasie Warszawa — Białobrzegi, kilkakrotnie już przepuściłem „swój” autobus, bo nic nie zdołałem odczytać. Proponuję, żeby oprócz tablic rozmieszczonych tak jak w autobusach miejskich, podświetlić również tylną szybę i nadać numery miejscowościom docelowym. lub trasom autobusowym. RYSZARD WIELGUS Warszawa „Przeznaczeniem tych publikacji — stwierdza w« wstępie ich autor* — było przede wszystkim uczestnictwo w życiu i walce politycznej, a nie tylko nacechowana dystansem wobec przedmiotu rozważań refleksja intelektualna, lecz sam przedmiot rozważań wymaga! analizy złożonych zjawisk społecznych i ciągłego odwoływania się do teorii marksizmu-leninizmu oraz do doświadczeń przeszłości dia zrozumienia teraźniejszości” Ta uwaga ze wstępu oddaje Istotę każdego z zawartych w zbiorze szkiców Andrzeja Werblana, jak też ich łącznego charakteru. Myślę, że „Książka i Wiedza” uczyniła słusznie wydając je obecnie razem, gdyż publikacja „Szkice i polemiki” spełnia obie funkcje — ma. wartość mentacyjną z ważnego dokudziesięciolecia starć na wewnętrznym froncie ideologicznym, i w szeregu spraw, ma również żywą nadal aktualność, choćby w tym sensie, że pobudza do refleksji nad różnymi zagadnieniami ze sfery polityki i nauk społecznych. BSZAREM merytorycznym tych szkiców i polemik są przede wszystkim nauki społeczne — socjologia, historia, filozofia oraz, w pierwszym zwłaszcza szkicu. kultura. Wszystkie w ścisłym, bezpośrednim związku z polityką partii, w której realizacji autor właśnie na tym obszarze czynnie uczestniczjd Zasadnicze znaczenie ma tu także obszar czasowy — pierwszy 7 tych szkiców chodzi z 1958 roku, ostatni poz roku 1969. Jest t.o okres nowych impulsów w rozwoju nauk społecznych i całego frontu ideologicznego po czasach dogmatycznego skostnienia i intelektualnego zastoju, a jednocześnie okres dwóch wielkich starć ideologicznych. Powiedzmy wprost, że zawarte w tym tomie szkice mają w większości właśnie charakter ideologicznych polemik, prowadzonych z pozycji polityki partii, I chociaż nawet łącznie nie zawierają one całościowej oceny rozwoju w tym okresie nauk społecznych, które,we wsz.ystkich dziedzinach znacznie poszły naprzód, to jednak znajdujemy w nich pewne elementy Jakiej oceny, a — tym bardziej — refleksji nad podstawowymi tendencjami życia ideologicznego. Mam tu na myśli zwłaszcza szkic o sytuacji w socjologii z 1963 roku, szkic „Wewnętrzne i zewnętrzne aspekty walki ideologicznej” (drukowany w „Miesięczniku Literackim”) oraz drukowane także w ub. roku bardzo interesujące rozważania nad aktualnością nauk Lenina („Lenin czytany wciąż od nowa”). W IĘKSZOŚĆ zawartych w zbiorze wypowiedzi publikacji związana jest i w sposób jak najbardziej bezpośredni z walką z rewizjonizmem Jest to w istocie wiodący temat całości. Co niezmiernie ciekawe — może nawet bez takiej intencji autora, książka ta w jakimś sensie stanowi w sumie jakby krótką historię rewizjonizmr i walki z nim w objętym szkicami okresie. Pierwsze dwie pozycje, a zwłaszcza obszerna, pochodząca z kwietnia 1958 roku polemika z linią „Nowej Kultury”, dotyczy fali rewizjonizmu z lat 1955—1959 Szczególny charakter tej fali — co zresztą autor podkreśla we wstępie — polegał na tym. że „w swej warstwie politycznej operoioal (rewizjonizm) wyrwaną z kontekstu historycznego, histeryczną krytyką tzw. minionego okresu". „Ta rewizjonistyczna krytyka była bezpłodna, jeśli chodzi o utalkę z rzeczywistymi błędami poprzedniego okresu, funkcjonowała jako oręż wali ki z socjalizmem w ogóle”. Oczywiście, dobrze byłoby gdyby lektura tych pole mik skłoniła — zwłaszcza młodszych czytelników, którzy lat pięćdziesiątych z własnego doświadczenia nie pamiętają — do samodzielnych studiów nad głębszymi ocenami przyczyn i charakteru „systemu kultu jednostki”, tymi ocenami, które dały wystąpienia tow. Władysława Gomułki z lat 1956—1959, zwłaszcza na VIII, IX i X poa siedzeniach plenarnych mitetu Centralnego oraz Kona III Zjeździe naszej partii. Istotny jest bowiem historyczny i polityczny kontekst tej pierwszej rewizjonistycznej fali. Było w niej. obok określonych intencji politycznych, wiele przypadków zagubienia się pod wpływem szoku, jaki powodowało ujawnienie błędów, nieprawości, wypaczeń, a nawet głębokich tragedii owego „minionego okresu” Stąd zresztą takie zjawisko, te tylko pierwszej cześć z uczestników fali pojawiła się również w drugiej. Aż cztery z zawartych w zbiorze pozycji związane są „z drugą falą rewiz.ionizmu”, tą z lat 1964—1968, której kulminacja wystąpiła w marcu 1968 roku. Pierwsza z nich zawiera przekonywającą krytykę idealistycznej interpretacji zjawiska alienacji. We wstępie, który cytuję tu ponownie ze względu na zawarte w nim uwagi generalizujące, autor stwierdza m. in. „Rewizjonizm lat sześćdziesiątych kontynuował wiele wątków ideologicz. nych właściwych pierwszej fali ale stawiał przede wszystkim na pokojowe współistnienie w dziedzinie ideologii i fascynowała go teoria konwergencji, wizja rzekomego wzajemnego zbliżania się socjali' zmu i kapitalizmu. Rzecznicy r.ewizjonizmu w latach sześćdziesiątych usiłowali otworzyć drogę tym wszystkim czynnikom ekonomicznym, politycznym i ideologicznym, które by tej konwergencji sprzyjały" Oczywiście, jest to ocena ideologicznych i politycznych aspektów „drugiej fali”. Autoi wskazuje na kompleksową podstawową ocenę rewizjonizmu zawartą w znanym przemówieniu tow. Władysława Gomułki z 19 marca 1988 r. Osobiście sądzę, że zjawiska wydarzenia roku 1968 — ówczesnego starcia ideologicznego i politycznego — wymagają jeszcze dalszych analiz Andrzej Werblan podjął wówczas taką próbę w ogłoszonym na łamach „Miesięcznika Literackiego” szkicu „Przyczynek do genezy konfliktu”. Dla każdego, kto nad ówczesnymi wydarzeniami będzie się zastanawiał szkic ten, bardzo interesujący chociaż w niektórych aspektach dyskusyjny, będzie miał istotne znaczenie. Mówiąc o potrzebie dalszych analiz, nie mam na myśli oceny intencji politycznych głównych inspiratorów i organizatorów marcowych darzeń, gdyż te znalazły wygłęboki osąd w szeregu ówczesnych wystąpień przywódców partii, zwłaszcza właśnie przemówieniu tow. Władysław wa Gomułki. Mam natomiast na myśli różne społeczne tamtych okoliczności wydarzeń, zwłaszcza postawy młodzieży. Większość jej — rzecz jasna — nie miała nic wspólnego z celami inspiratorów, a mimo to dała się w znacznym stopniu wciągnąć do ich akcji. Mówiono już, zwłaszcza wtedy, wiele o zaniedbaniach w pracy i d eo wo - wy chowa wczej wśród młodzieży, a nawet oddaniu jej w niektórych uczelniach w ręce ludzi najmniej do tego powołanych. Sprawa ta znajduje zresztą dość sze rokie oświetlenie w zawartych w zbiorze szkicach. Wydaje się jednak, że zwłaszcza z punktu widzenia dnia dzisiejszego istnieje nadal wielki problem aktywnego uczestnictwa młodego pokolenia w dalszej socjalistycznej przebudowie Polski, problem wizji programu takiej przebudowy i roli młodych w jego realizacji. r EST we wszystkich za. wartych w zbiorze Szkicach bogata warstwa rozważań nad zjawiskami rozwoju społecznego, nad charakterem i kierunkami współczesnej walki ideologicznej między dwoma przeciwstawnymi systemami spolecznoustrojowymi, a także nad aktualnością myśli leninowskiej Niektóre uwagi autora skłaniają do dyskusji, np. rozważania nad- genezą i uwarunkowaniami postawy inteligencji, które przewijają się w poszczególnych szkicach. Warto jednak przy tym zwrócić uwagę na wielokrotnie podkreślaną przez Werblana konieczność intelektualnej aktywności, myślenia nowych problemach społeczo nych i naukowych, przynoszonych w przyśpieszonym tempie przez życie. wym źródłem siły „Podstawoleninizmu — pisze on w szkicu „Lenin czytany wciąż od nowa" — zawsze była jego intelektualna ofensywność, w zestawieniu z którą ujawniała się cała bezpłodność i fałsz rewizjonizmu. Kiedy ruch robotniczy staje w obliczu nowych zadań i problemów, prowadzić go naprzód mogą tylko ci, którzy kierując się marksizmu, odnajdują duchem drogę ku nowym horyzontom. Wszelki zastój myśli w takich okresach zwrotnych bywa natychmiast żywiołowo i świadomie wykorzystywany przez ideologów burżuazji, aby ruch robotniczy kierować na fałszywe tory" W tej intelektualnej ofensywności. a rozumiemy przez nią ciągły i twórczy wysiłek w rozwiązywaniu nowych problemów społecznych i politycznych — tkwi istota rzeczy. Sama polemika z propozycjami fałszywych rozwiązań nigdy nie Wystarczała nie wystarcza. O wiele ważi niejsze jest właśnie to odnajdywanie drogi ku nowym horyzontom, a więc twórczy śmiały program rozwiązań z i politycznych i ideologicznych pozycji partii. Jest to chyba najważniejsza refleksja, jaka nasuwa się przy czytaniu „Szkiców i polemik” Andrzeja Werblana. Nasuwa ją zresztą samo życie. RYSZARD FRELEK *1 Andrzej Werblan. „Szkice polemiki”. Książka i Wiedza 1370.l Szkice i polemiki z frontu ideologicznego