Trybuna Ludu, sierpień 1988 (XL/176-202)

1988-08-01 / nr. 176

PONIEDZIAŁEK Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się! #Trybuna Ludii^"* ORGAN KOMITETU CENTRALNEGO POLSKIEJ ZJEDNOCZONEJ PARTII ROBOTNICZEJ Nr 176 (13640) Rok wyd. XI Warszawa, 1 sierpnia 1988^. Wydanie 3 Cena 15 zł Bohaterstwo i tragedia Powstania Warszawskiego — str. 3 Wywiad „TL” z Salomao Maliną, przewodniczącym Brazylijskiej Partii Komunistycznej str. 8 W Bukowcu (woj, łódzkie) pomyśleli. Rodzice podczas żniw mogą być spokojni o dzieci. Zielone dziecince nie wymaga­ją ani zezwoleń, ani nakładów... Tylko dobrej woli. Spojrzenie na szkołę Znad kubła z wapnem — Panie dyrektorze, nie na urlopie? Przecież pan to środek wakacji... Jän Owczuk, dyrektor Ze­społu Szkół Ogólnokształcą­cych i Pedagogicznych Płocku, wskazuje w odpowie­w dzi na okno, za którym robot­nicy kładą blachę na dach szkoły. — To mój urlop - mó­wi. Budynek nie jest stary, li­czy kilkanaście lat. ale wy­maga zarówno kapitalnego re­montu, jak i rozbudowy. — Czy będę gotowy ze wszystkim na 1 września? O tym terminie możemy rozma­wiać, mając na myśli tylko odświeżanie klas, stołówki, glazurę w sanitariatach. Nor­malny porządny remont nig­dy nie zamknie się w waka­cyjnych ramach — mówi dy­rektor. — To mity o oddawa­niu tak odmładzanych szkół wraz z pierwszym dzwon­kiem, nawet gdy zaczęło się remont przed wakacjami. Myśmy zaczęli już w maju, było przecież sześć wolnych klas po maturzystach. Do koń­ca roku będzie gotowy łącz­nik, aula i jedenaście dodat­kowych pomieszczeń dydak­tycznych. Tak zostanie praca zorganizowana, by nie prze­szkadzać uczącej się młodzie­ży. W połowie wakacji w ca­łym gmachu stukają młotki pachnie zaprawa, pełno opa­kowań po rozmaitych deta­lach wyposażenia. Dyrektoi jakby tego nie widział. Ma już przed oczyma szkołę taką jaka będzie we wrześniu i jej dumę — pracownię kompute­rową. Stoi ich kilkanaście, tylko co zamontowanych. Mo­nitory, drukarki, pulpit ste­rowniczy... — Dostaliśmy tc z kuratorium. Dopiero teraz młodzież będzie miała infor­matykę z prawdziwego zda­rzenia — mówi. Gdy remont w planie Ponieważ kapitalny remonł budynku Jest ujęty w planie wojewódzkim, pieniądze się znajdują, gorzej z materiała­mi. Remontu nie wymyśla się jednak z rękawa, zapobiegli­wy gospodarz szykuje się do niego dużo wcześniej. Oczy-wiście, coś tam trzeba w trak­cie uzupełniać, ale od czego różne znajomości... Dyrektor Owczuk zadowolo­ny jest z wykonawcy. Zakład Remontowo-Budowlany przy Miejskim Zespole Ekonomicz­no-Administracyjnym Szkół w Płocku należy do solidnych i ambitnych. To skarb! Żeby jednak nie było słodko, dyrektor narzeka tak na tandetne wykonanie różnych elementów wyposażeniowych. Nie dopasowane, a i konser­wacja ich kosztuje potem ko­losalne pieniądze. — A poza tym — mówi — projektanci szkól zupełnie nie mają wy­obraźni, jak się je będzie u­­trzymywać w czystości. 01- -brzymie okna są nie do umy­cia wewnątrz. Podwójne szy­by umocowano na stałe, trze­ba wewnętrzną chyba wybić, by dostać się do środka. Dyrektor Owczuk nie wie więc, kiedy pójdzie na urlop. Za dwa tygodnie musi być już „urzędowo” na dyrektorskim stanowisku. Na razie ma wa­kacie... W gminie — trudniej Dalej od stolicy wojewódz­twa z remontami nie jest tak prosto. Oto gmina Czer-wińsk, a w Czerwińsku szko­ła przy szosie: podstawowa i zasadnicza rolnicza Wszędzie pusto i cicho. W głębi jedne­go z korytarzy ktoś maluje okratowania szatni. Dyrektor szkoły — Zdzis­ław Kołodziej — jest jednak na miejscu. Jest zresztą na każde zawołanie, ponieważ pilnuje remontu — Malowania drzwi? — py­tam. — Nie, remont kapital­ny — mówi dyrektor. Szkoła wybudowana jeszcze przed wojną, wymaga wymiany o­­kien, podłóg, drzwi... Nie mam ekipy remontowo-budo­wlanej, więc robi się wtedy, gdy kogoś się do tej roboty złapie. Rozbudowujemy szko­łę ó cztery pomieszczenia do nauki, salę gimnastyczną, ku­chnię... W mieście łatwiej — zda­niom dyrektora — o wyko­nawcę, gdyż jeżeli rzemieślnik się zarejestrował, musi zara­(DOKONCZEN1E NA STR. 2) W gminie Kamionka (woj. lubelskie) jest 8 szkół i 2 przedszko­la. Zaraz po zakończeniu roku szkolnego przystąpiono w nich do remontów. Ponieważ potrzebne materiały zgromadzona wcześniej, praca przebiega rytmicznie i bez przestojów. Na zdjęciu: salę lekcyjną maluje Adam Datko. Fot. CAF — TREMBECKI Lato, czyli tyłem do klienta Zdumiewająca to prawidłowość: lato kojarzy się w naszej świadomości najczęściej z dziesiątkami zamkniętych sklepów, t serią dodatkowych uciążliwości w i tak niełatwym życiu. Dzieje się tak za sprawa ciągłej i wspólnej nieporadności administracji terenowej i handlowców. Powtarzają się również tego lata rażące błędy or­ganizacyjne, brak umiejęt­ności przewidywania, całko­wity zanik koordynacyjnej roli jednostek administra­cji terenowej, a przede wszystkim — brak odpo­wiedzialności. Szczecin: Marzenie o kaszance Rajd żeryjnych po sklepach garma­Szczecina przyno­si nader smutną konstatac­ję: pustawe haki, półki i lady chłodnicze. Sporadycz­nie, zamiast „garmażerki”, słoiki z fasolką w sosie pomidorowym, bigosem i ketchupem. Oczywiście nie działają „kąciki” z gorą­cymi daniami, gdzie poza se­zonem można przecież zjeść flaki, gulasz, fasolkę po bretońsku lub kurczaka. Kupno kaszanki czy sonu jest nierealnym salce­ma­rzeniem Co więc się dzieje z „gar­­mażerką” w Szczecinie? O- kazuje się, że producenci zbyt skrupulatnie wykorzy. stali okres letni. zakład produkcji Największy garmażeryjnych w wyrobów nie-Dąbiu należący do Szczeci- PSS „Społem” był w lipcu zamk­nięty. To tak jakby odli­czyć z chudego rynku ko­lejne 110 ton wyrobów po­(DOKONCZENIE NA STR. 2) Czytelnicy — Trybuna — str. 4 W oczekiwaniu na „wielki rejs” w Sopocie. Lekcje ze żniw Gra o źdźbło Pesymiści mówią: będzie połowa tego co rok temu. Opty­miści, a raczej trzeba powiedzieć realiści, szacują obniżkę plonów na 20—30 proc. Najbardziej ucierpiało żyto. Trochę lepiej wyszło pszenżyto, całkiem nieźle pszenica ozima, czego niestety nie da się powiedzieć o jarej. Naczelnik Henryk Stępień j szef służby rolnej w Rawie Mazowieckiej, Wiesław Wi­­tecki wiedzą, że szali żyta nic tu nie przeważy. Jakość ziemi, a przeważają klasy V i VI przesądza co siać. Na­dzieja jeszcze w ziemniakach, choć też przypieczone: no ' w poplonach Sznurka znów nie ma W SKR, gdzie w zeszłym roku zrobili na żniwach' do­bry interes wiedzą że w tym roku powtórki nie będzie. 18 kombajnów, jak spod igły, wyszykowali na starannie. (Wszystkie kampanię sażone w radiotelefony, wypo­co — wyliczyli — skraca czas naprawy minimum o połowę, a to się bardzo liczy). Rwą się do roboty, a robota nie goni. Rok temu skosili 2,5 tys. hek­tarów. W tym będzie dobrze, jeśli skoszą tysiąc. Może biorą za drogo? 11,5 tys. zł za godzinę piechotą nie chodzi. Inaczej liczy się taki koszt, gdy żyto sypie po­nad 30 ą z hektara, inaczej kiedy 18. To jedno. Ale — po­wód nie jedyny. W okolicy in­ne SKR biorą drożej. Pry­watnie, u sąsiada, za kombaj­­nowanie liczą sobie nawet po 15 tys. zŁ Główna przyczyna w tym, że kosząc kosą, żni­wiarką, a nawet wiązałką, podniesie się każdą słomkę. Słoma ma zaś swoje znacze­nie. I plewy też. Za słomę plącą teraz, za metr, w zakła­dach mięsnych w Rawie po 900 zl. To coś mówi. Nie że­by sprzedawać, Ale wiadomo, rzecz idzie o- pasze. W gmi­nie jest bydła ponad 4,5 tys. sztuk, krów z górą 3 tys. I ten stan się utrzymuje. Rolnicy nie rezygnują. Trzody natomiast 12 tys. I nawet przybyło. Gra o źdźbło toczy się o utrzymanie stanu inwenta­rza. Ale prawda też, że dy­rektor Tadeusz Gajewski, kie­rownik bazy kółkowej w Pukininie Mieczysław Ka­miński nie mogą zaręczyć, ze z całego pola sprzątną także słomę. Prasy są. Osiemnaście, tyle samo co kombajnów, więc układ niezły, ale sznurka nic ma. Zapas się wyczerpał, 200 kłębków poszło na to, co już „zbelowaii”, trzeba by jeszcze 900 kłębków, a nie ma. Mija trzeci termin obiecanej do­stawy. W SKR przestawiają wskazówki zegara. Już dzwo­ni na roboty pożniwne. Zgro­madzili 1.200 ton wapna. Trzeba będzie szybko iść tym w pole. Tempo i jeszcze z raz tempo. Bo ciągle trzeba mieć w pamięci, że na chu­dych tegorocznych żniwach obroty rolniczej machiny s:ę nie kończą. Wapnowane gle­by lepiej „przyjmą” nawóz, lepiej będą plonować w sprzyjającym roku. Mają je­szcze zapisane: parowanie ziemniaków, usługa bardzo poszukiwana. I szeroko otwie­rają bramy nowego, dużego, nowoczesnego warsztatu: peł­na gama usług, serwis na­praw Lepsza formula W GS-ie leżą nawozy. Tego jeszcze nie było. Leży góra węgla. Ponad 1000 ton — prawie 40 min zl. Jeszcze do tej wiosny — pamięta prezes Wojciech Piotrowski —• na­wozy sprzedawano na pod­stawie tzw. nakazów płatni­czych. Jaką gospodarstwo ma powierzchnię, z jakiej się opłaca, taka miarka. A teraz? Co się dzieje? Jak to wszy­stko finansować? Jak się „u­­godzić” z bankiem? Leży naj­bardziej poszukiwany nawóz wieloskładnikowy, leża eranu­(DOKONCZENIE NA STR. 2) TOMASZ JĘDRUSIK mistrzem świata juniorów w biegu na 400 metrów, ARTUR PARTYKA najlepszy w skoku wzwyż! Rozpoczęły się piłkarskie rozgrywki ligowe. Wiadomości sportowe — str. 10 Na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku nie zabrakło wy­pchanych zwierzaków. Zdjęcia: „TL.” i CAE Referat Michaiła Gorbaczowa „0 praktycznych działaniach w realizacji uchwał XIX Wszechzwiqzkowej Konferencji Partyjnej" wygłoszony na plenum KC KPZR — str. 7 Walki na froncie iracko irańskim uległy osłabieniu W tym tygodniu rozejm KAIR, DELHI, ATENY, NOWY JORK (PAP). Jak informuje agencja Associated Press, przebywający w Zjednoczonych Emiratach Arab­skich wiceminister Spraw Zagranicznych Iranu Ali Mohammad Be­­szarati oświadczył na konferencji prasowej w Abu Żabi, że gdyby sekretarz generalny ONZ zwrócił się z odpowiednią prośbą, Iran gotów byłby podjąć bezpośrednie rozmowy z Irakiem. Zapytany, czy Iran zmie­niłby dotychczasowe sta­nowisko i zgodził się na bezpośrednie rozmowy z 1- rakiem jeszcze przed za­warciem rozejmu, odpowie­dział ; „Myśleliśmy o ro­­zejmie i pokoju. Dla ich o­­siągnięcia współpracowaliś­my z sekretarzem general­nym ONZ Javierem Pere­­zem de Cuellarem i jeśli de Cuellar uznałby to za nie­odzowne, zaakceptowalibyś­my to” Agencja przypomina, że Wcześniej Iran kategorycz­nie nie zgadzał się na takie rozmowy przed wejściem w życie rozejmu i po sobot­nich rozmowach z sekre­tarzem generalnym ONZ irański minister Spraw Za­granicznych Ali Akbar We­­lajati odmówi! wszelkich komentarzy. Tymczasem w Abu Żabi podano, że Be­­szarati przekazał przywód­cy ZEA szejkowi Zajedowi Ibn Sułtanowi an-Nahaja­­nowi posłanie od prezyden­ta Alego Chamenei i że podobne posiania przekaże władcom Omanu i Kataru. Irański wiceminister Spraw Zagranicznych Ali Moham­mad Beszarati oświadczył, że w okresie trwania rozmów pokojowych w ONZ Iran nie będzie atakował stat­ków w Zatoce Perskiej. W wywiadzie udzielonym w niedzielę korespondentowi Agencji Reutera Beszarati powiedział, że „zanim nie wejdzie w życie rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ wzywająca Iran i Irak do przerwania działań wojen­nych, Iran zrobi wszystko, aby nie naruszyć postano­wień rezolucji”. Irański wiceminister wez­wał jednocześnie do usunię­cia z wód zatoki wszystkich obcych okrętów wojennych po wejściu w życie porozu­mienia o przerwaniu og­nia. USA i inne państwa zachodnie dysponują obecnie ponad 70 okrętami wojen­nymi pływającymi po zato-Beszarati oświadczył tak­że, że Iran jest gotów do podjęcia otwartego dialogu z USA oraz do rozważenia możliwości wznowienia sto­sunków z USA, o ile Wa­(DOKONCZENIE NA STR. 81 Ochotnicy irańscy udaja sie na front. Fot. CAF — AP Po posiedzeniu Biura Politycznego KC Wakacje nie mögt» nikogo usprawiedliwiać S PRAWY dnia powszedniego wypełniły porządek obrad Biura Politycznego w dniu 26 lipca — co zrobić dla umocnienia pozycji ustrojowej rad narodowych, jakie wnioski wynikają z treści listów, zażaleń, skarg i interwencji, które wpłynęły w ub. r., jak za­częły się żniwa i co należy zrobić, aby dobrze przebiegły. Każdy z tych tematów dotyka spraw, które zajmują najwięcej miejsca w naszych codziennych rozmowach i narzekaniach. Dowodzi to, że partia nie wzięła urlopu i nie popadła w błogi, wypoczynkowy na­strój. Zbyt wiele jest spraw denerwujących społeczeństwo, aby instancje partyjne i orga­ny administracji państwowej mogły sobie po­zwolić na wakacyjną przerwę. Wszystkie sprawy, które męczą ludzi i powodują społecz­ne niezadowolenie, muszą być niezwłocznie brane na warsztat i energicznie rozwiązywa­ne. Urlopy nie mogą nikogo ani tłumaczyć, ani usprawiedliwiać. Taka filozofia zdomino­wała treść obrad Biura w ostatni wtorek. R ADY narodowe mają za sobą inaugura­cyjne sesje. Dowodzą one, że wybra­ni w czerwcowych wyborach radni przystąpili do pracy z dużą energią. Niema­ły wpływ na taką postawę ma, jak sądzę — poczucie, że zostali autentycznie i demo­kratycznie wybrani spośród wielu kandydu­jących. Mają za sobą poparcie większości wy­borców i czują swoją odpowiedzialność przed nimi. Tego kapitału społecznej energii nie wolno zaprzepaścić. Od 1 stycznia 1989 roku wchodzi w życie nowa ustawa o radach narodowych, znacznie rozszerzająca icb uprawnienia. Opiera ona siłę i autorytet rad na rzeczywistej możliwości gospodarowania zasobami na terytorium dzia­łania rady, na gromadzeniu w ich rękach środków i dysponowania nimi zgodnie z wolą i potrzebami lokalnych społeczności. Oczekuje się od rządu, że nie będzie żadnej opieszałoś­ci w przygotowaniu — przewidywanych u­­stawą — zarządzeń wykonawczych, których brak mógłby opóźnić funkcjonowanie ustawy. Oczekuje się od Sejmu, że w tym terminie wejdzie również w życie ustawa o własności komunalnej. Społecznej energii rad nie może hamować żaden gorset prawny, sprzeczny z duchem re­form w gospodarce i państwie, gaszący ini­cjatywę i przedsiębiorczość. Proces przygoto­wywania ustaw i dostosowywania prawa do potrzeb reformatorskiego przyspieszenia jest zbyt przewlekły i nieraz staje się hamulcem rozwiązywania spraw we właściwym czasie. Ich twórcy — na swoje usprawiedliwienie — twierdzą, że tego wymaga poczucie legislacyj­nej odpowiedzialności. Może by więc — tam, gdzie prawo nie nadąża za społeczną inicjaty­wą — usankcjonować eksperyment? Jednocześnie sprawą numer ,: den staje się doprowadzenie rzeczywistej działalności rad do poziomu zakreślonego rozszerzeniem upraw­nień w nowej ustawie. Wiele rad w poprzed­niej kadencji nia wykorzystywało nawet znacznie skromniejszych delegacji poprzedniej ustawy. W celu umocnienia ustrojowej pozycji rad narodowych jest więc konieczne przeszkolenie wszystkich radnych w zakresie znajomości no­wej ustawy o radach narodowych i samorzą­dzie terytorialnym oraz praktycznych konsek­wencji jej wprowadzenia. Jest to tym waż­niejsze, że w znacznym stopniu zmienił się skład osobowy rad. Radni powinni sobie u­­świadomić, że opanowanie umiejętności po­sługiwania się ustawą w celu pełnego egzek­wowania swych uprawnień zadecyduje o pozy­cji rad. Wspomagać zdobywanie doświadczeń w tym względzie mus: praca komitetów partyjnych z zespołami radnych PZPR. Tu również trzeba szukać nowych rozwiązań i pomysłów. Wypo­ry udowodniły zresztą, że metody i doświad­czenia w inganizowaniu pracy w miejscu za­mieszkania nie nadążają za potrzebami wy­nikającymi ze wzrostu znaczenia i uprawnień samorządu terytorialnego, w tym samorządo­wej funkcji rad, R ADY narodowe — nie ma co tego ukry­wać. wręcz odwrotnie u progu kadencji należy o tym mówić — zderzą się w swej działalności z obiektywnymi barierami i subiektywnymi oporami. Główną barierę o­­biektywną w realizacji oczekiwań wfetoorców stanowić będzie stan naszej gospodarki, ogra­niczający możliwości rozwiązań problemów wy­magających przedsięwzięć inwestycyjnych. Nie należy jednak fetyszyzować tej bariery. Przy­kłady „mistrzów gospodarności” wskazują, że i w tych nie sprzyjających warunkach można bardzo wiele osiągnąć. Dowodzą tego również duże różnice wyników, jakie osiągają woje­wództwa o zbliżonej strukturze społeczno-gos­podarczej. Z oporami należy się liczyć — wskazują na to doświadczenia minionej kadencji — w wy­pełnianiu przez rady ich nadrzędnej ustrojo­wo roli wobec terenowych organów admini­stracji państwowej. Wbrew konstytucyjnym zasadom w praktyce bywa często odwrotnie. Biurokracja ma dużą zdolność przystosowywa­nia się do nowych ustaw i omijania ich dla zachowania swych pozycji. Ułatwiają to nie­które z zarządzeń wykonawczych. A osiągnię­cie rzeczywistej nadrzędności rad nad admini­stracją — to sprawa zasadnicza w procesie re­form demokratycznych. Więcej władzy w ręce rad — tak brzmi dyrektywa sformułowana w uchwale VII Plenum KC. N ADE wszystko jednak o pozycji rad, o ich autorytecie wśród wyborców stwierdził tow. Wojciech Jaruzelski — zadecyduje, na ile i z jaką energią podejmą sprawy, budzące krytykę społeczną, utrudnia­jące ludziom codzienne życie. Chodzi przede (DOKOŃCZENIE NA STR. 21

Next