Zycie Warszawy, styczeń 1970 (XXVII/1-26)
1970-01-14 / nr. 11
Ke ii u STYCZNIA 1970 R. (W) DZIEŃ POLAKA POCZCIWEGO HENRYK CHĄDZYŃSKI 1/ AZDEMU z nas brakuje ■' czasu. Zaczynamy też go cenić coraz bardziej, ale czy doprawdy właściwie nim gospodarujemy. Dzień niepodobny do dnia — jak w piosence. Zajęcia poniedziałku różnią się od sobotnich, inny jest nasz rozkład zajęć podczas czerwcowych upałów, a inny podczas krótkich zimowych dni. Gdyby jednak udało się prześledzić nasze indywidualne dzienne rozkłady zajęć w ciągu całego roku, podsumować czas przeznaczony na ważniejsze czynności lub grupy zajęć — to wystąpią wyraźne prawidłowości, powstanie chyba interesująca, a zarazem wartościowa fotografia dnia Polaka poczciwego. X oto mamy taką fotografię sporządzoną skrupulatnie na podstawie dokładnego rejestrowania zajęć i wszelakich czynności włącznie z wizytami u znajomych przez ponad 14 tys. osób. Swe rejestracje prowadziły w różnych dniach tygodnia i różnych miesiącach (z wyłączeniem miesięcy wakacyjnych). Oprócz kwestionariusza budżetu czasu wypełniano również ankietę, która oprócz informacji społeczno-de* mograficznych umożliwić miała zebranie poglądów na temat skracania tygodnia roboczego. Niedawno opublikowano Wstępne wyniki tego pierwszego na taką skalę w Polsce badania budżetu czasu. Przeprowadził je Departament Statystyki Budżetów Rodzinnych GUS, a autorem ogłoszonego opracowania jest mgr E. Wnuk -Lipiński. Statystyczny Polak 8 godz. i 3 minuty przeznacza na sen. Niezależnie od płci i aktywności zawodowej 3 kwadranse poświęca na toaletę. Praca zawodowa, tym którzy oczywiście pracują, zajmuje 464 minuty przy czym mężczyznom 476 min., i kobietom 452 min. Jeśli jeszcze ktoś ma dodatkowe zajęcia zarobkowe, to przeciętnie pochłaniają mu one dziennie 224 minuty. Do tego czasu pracy trzeba dodać bardzo męczące minuty na dojazd do zakładu i powrót do domu. Polak poczciwy traci na dojazd do pracy 30 min. a na powrót 33 min. * ..Wydawałoby się, że gdy- odejmiemy z naszego buclżątu czasu godziny, pracy wraz z dojazdami, to — jeśli nie liczyć snu — reszta stanowi czas wolny. Niestety tego czasu wolnego jest znacznie mniej niż się wydaje. Trzeba bowiem wykonać wiele zajęć w domu, które są przecież równie męczące jak zajęcia zawodowe, Przeciętnie praca domowa zajmuje 160 min. dziennie. Oczywiście najbardziej nas absorbuję w soboty (176 min.) i najmniej w niedziele. Jednakże właśnie w nie dzielę najwięcej czasu na ten cel przeznaczyć muszą kobiety pracującą, bo 3 godz. i 43 min. Kobiety niepracujące zawodowo, w niedzielę na ten typ czynności przeznaczają w porównaniu z innymi dniami tygodnia nieco mniej czasu (3 godz. 39 min.) podczas gdy np. w piątek blisko 6,5 godz. Na przygotowanie posiłków potrzeba aż 58 min. Oczywiście nie wszyscy przygotowują je w domu, część żywi się na mieście i z reguły trwa to jeszćze dłużej. Charakterystyczne jednak, że mężczyźni na ogół dłużej i częściej wykonują różnego rodzaju drobne reperacje aniżeli kobiety. Ministrowi Handlu Wewnętrznego polecić wypada szczególnie pozycję, jaką w budżecie czasu zajmują zakupy, które nie zawsze w naszych warunkach należą do przyjemności. Osoby, które udają się więc do sklepów codziennie przeznaczają na zakupy 1 goginę i 10 min. Charakterystyczne, że znowu stanie w kolejkach jest przeważnie udziałem kobiet. To samo badanie GUS-u nie przypadkowo zresztą wykazuje, że kobiety pracujące dysponują najmniejszą ilością czasu wolnego (2 godz. i 49 min. w ciągu doby), mężczyźni — znacznie więcej, bo 4 godz. 25 min. Dlatego np. czytanie prasy na ogól więcej czasu zajmuje mężczyznom niż kobietom, podobnie jak i słuchanie radia. Zresztą radia słucha się podczas sprzątania, spożywania posiłków — jest to więc czynność' towarzysząca. Kobiety pracujące mogą też przeznaczyć o 40 min. mniej aniżeli mężczyźni aktyw ni zawodowo na oglądanie telewizji. Najdłużej siedzą przed telewizorami mężczyźni nie pracujący (2 godz. i 35 min.). Statystycznie rzecz biorąc składanie i przyjmowanie wizyt zabiera nam dziennie 39 min. czasu, spacery 19 min., a zajmowanie się dziećmi pół godziny. Jednakże występują znowu różnice, bo np. jeśli ujyzględnić W tej statystyce wyłącznie tych którzy mają dzieci — to wypadnie półtorej godziny. Na wszystko mamy więc czasu za mało, a co zrobilibyśmy z nim gdyby go było więcej? Niezwykle ciekawe są dlatego wypowiedzi na pytania dotyczące wolnej soboty. Szczególnie gorliwymi zwolenniczkami wolnej soboty — co bardzo ciekawe — są kobiety. Najwięcej, osób. wypowiadających się w tej sprawie, zamierza przeznaczyć wolną sobotę na kino lekturę, telewizję, przyjmowanie i składanie wizyt, pobyt w kawiarniach, spacery, wycieczki wreszcie na zajęcia związane z osobistymi zamiłowaniami (ma.i>-<rkowanie, kolekcjonerstwo, ogródek działkowy, hodowla gołębi, rybek itp.). A więc cały konglomerai propozycji. Chcemy więc robić to na co nie mamy na ogół czasu i czego nie wymaga presja obowiązku bądź okoliczności życiowe, podczas naszego bardzo wypełnionego dnia. Fakt, że niemal połowa osófc chce poświęcić wolną sobotę na wypoczynek, stwarza określom sytuację w zakresie bazy rekreacyjnej Ale też warto zwrócić uwagę, że wiele osób znaczną część tej wolnej soboty przeznaczyłoby na pracę domową. Po prostu za małe mamy czasu na to, by te domowe zajęcia wykonywać i dlatego cc czwarfa osoba wypowiadająca się za wolną sobotą skłonna byłaby przeznaczyć ją właśnie na krzątaninę w domu. Dotyczy to zwłaszcza kobiet Wstępne wyniki badań budżetu czasu potwierdziły wiek naszych opinii i wiele wcześniejszych hipotez na tema! dnia Polaka. Jednakże dokonane studia i ich wyniki godne są wnikliwej analizy, godne są szczegółowych wniosków na temat różnego rodzaju aspektów społecznych i ekonomicznych, które wpływają n? rozkład naszego dnia. Czas spędzany poza pracą wymags większej niż dotąd uwagi, bc przecież w konsekwencji wpływa on na postawę pracowniks w czasie pracy, na jego sprawność i wydajność. Z niecierpliwością oczekiwać będziemj na pełne, znacznie rozszerzone wyniki tego badania GUS-i uwzględniającego również inne zjawiska społeczne. Szczególnie ciekawe byłyby korelacje piomiędzy wiekiem, społeczno - zawodową, gr"p? wykształceniem, poziomem zamożności, a wielkością poszczególny ćh 1 pozjK^ " "budżetu czasu.' Wnrt.o Więc", by’ te pełne wyniki mogły się ukazać iak najszybciej. Siatki iHa Norwegii (B) Obok ZSRR i—.i największego odbiorcy naszych statków, na drugim miejscu wśród czołowych kontrahentów polskiego przemysłu okrętowego umocniła się bandera Norwegii: W, tych dniach uprawomocnił się’ kontrakt podpisany przez „Ćentromo-r” z 3 armatorami norweskimi. Przewiduje on zbudowanie przez Stocznię Gdańską w latach 1971-72 serii 11 uniwersalnych drobnicowców jednopokładowych po 3 tys. DWT. Poważny kontrakt dla Norwegii realizuje również stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Obejmuje on budowę 9 dużych, nowoczesnych masowców o nośności 22—2S tys. DWT. (PAP) ŻYCIE WARSZAWY Plan roku 1970 Handel zagraniczny-przede wszystkim JERZY REDLICH T EGOROCZNY plan gospo• darczy określano rozmaicie: jako plan równowagi, plan porządkowania gospodarki, plan oczyszczania przedpola do kolejnej 5-latki itp. Każde z tych określeń ma swoje uzasadnienie, każde z nich jest mniej lub bardziej trafne. Nie chodzi jednak o to, by dobierać coraz to nowe określenia. Znacznie bardziej celowe będzie sformułowanie podstawowego problemu, jaki przyjdzie nam rozwiązywać w tym roku, wskazanie tego przysłowiowego głównego ogniwa. Jednym z takich głównych ogniw jest, jak się wydaje, handel zagraniczny. Jest to Właśnie ten odcinek gospodarczy, na który trzeba zwrócić szczególną uwagę, jeżeli w tym ^ roku ma rzeczywiście dojść do złagodzenia dysproporcji w całym gospodarstwie krajowym, nie zaś do ich pogłębienia. Skupienie uwagi* aa tym odcinku jest niezbędne także dlatego, że wykonanie zadań planowych w tej dziedzinie będzie bodaj najtrudniejsze, a w każdym razie wymagające najwięcej wysiłku. dlu Podstawowe zadanie hanzagranicznego w roku bieżącym —- jak zostało ono sformułowane w planie — polega na takim ukształtowaniu obrotów towarowych, które zapewniłoby wzmocnienie równowagi bilansu płatniczego. Stosownie do tego oodstawowego zadania zakłada się wzrost obrotów o 6 proc., w tym eksportu o 7,1 proc. a importu o 4,9 proc. W strukturze eksportu maszyny i urządzenia mają stanowić 40,5 proc., a artykuły konsumpcyjne pochodzenia przemysłowego — 17 proc. Struktura zaś importu ma być dostosowana do potrzeb i możliwości gospodarki w 1970 roku. Z takiego ogólnego sformułowania nie wynika jeszcze cała złożoność sprawy. Dopiero kiedy przymierzymy te założenia do aktualnego stanu i tendencji, jakie przejawiają się w ostatnich latach,. a zwłaszcza jeśli potraktujemy odrębnie nasze stosunki...handlowe z, krajami -secją-Hstyęznyrni. i kapitalistycznymi - — Obraz będzie pełniejszy’ a kontury zarysują się ostrzej. Dwa kierunki Wymiana z krajami socjalistycznymi (2'3 naszych obrotów z zagranicą), a zwłaszcza z krajami1 RWPG- kształtuje się zadowalająco szczególnie pod względem struktury eksportu (znaczny udział maszyn i urządzeń oraz konsumpcyjnych artykułów przemysłowych). Jeśli chodzi o ' wy- W.óz do tych krajów, to pozwala on wprawdzie nä pokrycie importu, niemniej jednak poprawa wyników ekonomicznych tego eksportu jest niezbędna, ponieważ pod tym względem coraz wyraźniej rysuje się konkurencyjność także pomiędzy naszymi krajami, a kwestia jakości i nowoczesności eksportowych wyrobów odgrywa tu coraz istotniejszą rolę. Jeżeli jednak sytuacja w dziedzinie wymiany handlowej z krajami socjalistycznymi wygląda w sumie pomyślnie — to zgoła inaczej wyglądają nasze stosunki z krajami kapitalistycznymi, zwłaszcza wysoko rozwiniętymi. Z tych krajów sprowadzamy przecież niezbędne surowce, unikalne maszyny, myśl techniczną w postaci licencji i patentów. Import ten jest naszej gospodarce potrzebny, ale pokrycie jego kosztów nie może się odbywać inaczej jak tylko w drodze eksportu polskich towarów na te rynki. Jeżeli eksport ten, zarówno pod względem rozmiarów jak i opłacalności, nie zwiększy się — musi dojść nieuchronnie do zahamowania importu, że wszystkimi ujemnymi konsekwencjami, jakie ten fakt za sobą pociągnie. Sytuacja w ostatnich 4 latach wyglądała tak, że przeciętne roczne tempo wzrostu eksportu do krajów kapitalistycznych wynosiło około 6 proc., zaś tempo wzrostu importu około 7,5 proc. Do dalszego pogłębiania się deficytu bilansu płatniczego nie można więc dopuścić. Dlatego też w tegorocznym planie założono radykalne odwrócenie proporcji. Trudny bilans Szczególnie jednak trudne są zadania w eksporcie maszyn i urządzeń na rynki krajów kapitalistycznych, którego wartość ma się zwiększyć o 12,5 proc. Chodzi tu nie tylko, a może nawet nie tyle. o wielkość masy eksportowych towarów ile o dostosowanie oferowanych towarów do wymagań odbiorców zagranicznych, a przede wszystkim o poprawę efektywność; naszego eksportu. Z tym jes1 bowiem najgorzej. W eksporcie uzyskujemy najczęściej znacznie niższe ceny niż płacimy w imporcie. To prawda, że sprowadzamy na ogół maszyny specjalistyczne, unikalne a zatem i droższe, wywozimy zaś prostsze maszyny — nie usprawiedliwia to jednak takicl różnic w cenach. Tym bardziej, że rozwarcie w cenach nie ma tendencji malejące, lecz rosnącą. Dotyczy to zresztą nie tylko maszyn ale również innych1 towarów (np. obuwie — 3:1, meble — 2:1) Absolutnie nieliczne są przypadki, w których ceny uzyskiwane w eksporcie są wyższe od cen płaconych w impornip Sytuacja w handlu zagra nicznyrn skłania do wnikliwego analizowania proporcji pomiędzy eksportem a importem nie tylko w skali ogólnogospodarczej lecz również w skali resortów i zjednoczeń. Gdyby z tej analizy wyciągano wnioski praktyczne, przyczyniłoby się to zapewne do ukrócenia niefrasobliwości w gospodarowaniu środkami na import. Wiadomo przecież że wiele zakładów przywykło stosować najdroższe materiały i surowce importowane — natomiast wyroby z tych materiałów nie znajdują nabywców za granicą z uwagi na złą jakość wykończenia i nienowoczesność Doświadczenia ubiegłycł lat wskazują, że liczne zjednoczenia przemysłowe nic tylko nie zwiększały eksporti do krajów kapitalistycznych ale nawet eksport ten zmniej. szał się a równocześnie rós kosztowny import kooperacyjny. W kilku czołowych zjednoczeniach przemysłu maszynowego, wartość eksporti starczała zaledwie na opłacenie połowy importu kooperacyjnego. Import kooperacyjny jest często również następstwem opóźnień i zaniedbań w uruchomieniu, w oparciu o rachunek ekonomiczny, krajowej produkcji kooperacyjnej. Jest wiele przykładów poważnych opóźnień inwestycyjnych — zwłaszcza w przemyśle maszynowym i chemicznym które wpływają na wielomilionowy wzrost importu z krajów kapitalistycznych. Rozwijanie wymiany handlowej z zagranicą nie jes1 celem samym w sobie. Wymiana ta — zwłaszcza w kra. jach tej wielkości' co Polska — zawsze wpływa na ogólny rozwój gospodarki, w tym również i na poziom życiowy ludności. W tym roku zależność od handlu zagranicznego ujawnia się wyraźniej niż kiedykolwiek. Dlatego wypada go traktować jako jedne z głównych ogniw całego łańcucha problemów gospodarczych. jezioro dzikich łabędzi (A) Duża kolonia dzikich łabędzi rozgościła się tej zimy na jeziorze Miedwie koło Szczecina. Ftaki, które nie zdążyły odlecieć w cieplejsze strony, wybrały sobie za zimowisko małą, lecz nie zamarzającą zatokę koło wsi Zelewo. Znajduje się tu ok. 300 dzikich łabędzi. Dożywianie ptaków zorganizowała młodzież ze szkolnego koła Ligi Ochrony Przyrody przy szkole podstawowej w Zalewie. Dzieci stale dowożą sankami nad jezioro pożywienie dla ptaków. W tej humanitarnej akcji uczestniczy też GRN w miejscowości Stare Czarnowo. (PAP) W zrastające zapotrzebowanie na energię elektryczną, (rozwijający się dynamicznie przemysł, urbanizacja kraju, coraz powszechniejsze zmechanizowanie sprzętów w gospodarstwach domowych) dopinguje górnictwo do zwiększenia wydobycia węgla. W br. kopalnie węgla brunatnego dostarczą do elektrowni 3,1 min ton tego taniego paliwa. Na zdjęciu: gigantyczne koparki w kopalni Turów II. (bj) Fot. CAF Na sali rozpraw Nowy oręż Temidy DANUTA KACZYŃSKA UCZYŁY się na nim cale pokolenia polskich prawników, na jego podstawie przez 37 lat ferowane były wyroki. Wprawdzie nowelizowany był i aktualizowany kilkakrotnie, uzupełniany innymi ustawami, ale istniał, zachowywał rangę jednego z najważniejszych aktów prawnych. Mowa tu o starym, z 1932 r. pochodzącym, kodeksie karnym. Noc sylwestrowa odebrała mu cały majestat. Od 1 stycznia br. weszły w życie nowe kodeksy: karny i postępowania karnego. Wybrałam się więc w pierwszych dniach stycznia do gmachu warszawskich sądów, by przyjrzeć się działaniu nowego prawa. Czy widać zmiany na salach sądowych? nie Nie, na pierwszy rzut oka widać żadnych zmian, Sale -rozpraw wyglądają tak samo jak dotychczas, tym samym rytmem toczą się na nich sprawy. Tylko baczny obserwato- zauważy, że coś sie jednak zmieniło. Na przykład akt oskarżenia czyta obecnie prokurator, a nie — jak poprzednio — sędzia. Jest to zresztą logicznie uzasadnione. Oskarżenie wnosi przecież wysoki urząd prokuratorski, nie ma więc powodu fatygować sądu odczytywaniem zarzutów, jakie prokurator stawia oskarżonemu. Baczny obserwator zauważy również, że na stołach sędziowskich z reguły leżą obecnie nowiutkie egzemplarze nowego kodeksu karnego; zdarza się, że sędzia lub ławnik sięga po tę czerwoną książeczkę. Nie ma się czemu dziwić. Obowiązujący obecnie kodeks wprowadza nie tylko nową numerację artykułów, lecz także nowe pojęcia i sformułowania. Nie istnieje np. obecnie kara więzienia i aresztu, jest natomiast kara pozbawienia wolności. Sąd musi więc podczas ogłaszania wyroku uważać, aby nie ulec nawykowi i nie „uwięzić” oskarżonego, zamiast „pozbawić go wolności”. Rzecz zresztą nie tylko w nowej terminologii. Kodetts wprowadza nie znane dotychczas polskiemu prawu karnemu rodzaje kar i karno-wychowawczych. środków Nie znane było np. warunkowe umorzenie postępowania karnego. Według nowych przepisów sąd może warunkowo umorzyć na określony czas postępowanie karne, jeżeli po rozpoznaniu sprawy dojdzie dc wniosku, że będzie to wystarczające ostrzeżenie dis oskarżonego. Przepis ten zakłada wiarę w człowieka, ale nie taką znów całkowitą, bc jednocześnie wiesza nad podsądnym jak miecz Damoklesa groźbę podjęcia ponownie postępowania w razie niedotrzymania warunków umowy. Pierwszy - na próbę Pierwszym mieszkańcem stolicy, który skorzystał z przepisu o warunkowym umorzeniu postępowania karnego byl W. S. z Ochoty, Miody ten, nigdzie nie pracujący człowiek, miał zwyczaj nałogowo pijać alkohol i po pijanemu bijać rodziców i rodzeństwo. Po kolejnej awanturze prokuratura skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu, stawiając zarzut znęcania się po pijanemu nad rodziną, co było zabronione w ustawie antyalkoholo-Rozprawa toczyła się 5 stycznia br., a więc w oki-esie, gdy ustawa antyalkoholowa straciła już moc obowiązującą, a zakaz znęcania się po pijanemu nad rodziną znalazł się w kodeksie karnym jako artykuł 184. Ponieważ akt. oskarżenia wniesiony został wcześniej, prokurator odczytał go w starym brzmieniu, tzn. powołując się na nieboszczkę ustawę antyalkoholową. Potem skiadai wjaśnienia oskarżony i zeznawali świadkowie. Przewód sądowy wykazał, że chociaż oskarżony popełnił zarzucone mu przestępstwo, ale sam zawczasu wyciągnął z tego wnioski, Po owej awanturze, która skłoniła prokuratora do interwencji, młody człowiek zgłosił się dobrowolnie na leczenie antyalkoholowe w przychodni, od kilku miesięcy nie pije wódki, zachowuje się poprawnie. Zmieniła się też jego sytuacja osobista, data ślubu jest już w urzędzie stanu cywilnego wyznaczona, ponieważ narzeczona spodziewa się dziecka. Co jest bardzo ważne: oskarżony już pracuje, znalazł pracę jako spawacz. Czy w tych warunkach, mimo udowodnienia oskarżonemu zarzucanych mu czynów, istniała społeczna potrzeba wydania wyroku skazującego? Sąd skorzystał z możliwości warunkowego umorzenia postępowania. Uznał oskarżonego winnym zarzucanego mu przestępstwa, które zakwalifikował według nowych przepisów, ale nie wydał wyroku skazującego, a tylko warunkowo umorzył postępowanie, ustalając okres próby na 2 lata. Nowości i wątpliwości W wielu toczących się obecnie sprawach dzieje się podobnie: prokurator odczytuje akt oskarżenia w starym brzmieniu, a sąd w wyroku zmienia kwalifikację prawną zarzucanych czynów, stosując numerację z nowego kodeksu karnego. Chyba że stara ustawa, pod której rządami popełnione zostało przestępstwo, jest korzystniejsza dla oskarżonego. Wtedy stosuje się te łagodniejsze dla sprawcy przestępstwa przepisy. Ogólnie można powiedzieć, że na sprawach postronny obserwator nie zauważy zasadniczych zmian. Fakt wejścia w życie nowego ustawodawstwa karnego rzutuje natomiast wyraźnie na ruch i ożywienie w pokojach sędziowskich. W gabinetach przewodniczących wydziałów drzwi się nie zamykają. Jeden za dra-gim wchodzą sędziowie, ab} podzielić się wątpliwościami: Kiedy właściwie można wymię rzyć 500-zł grzywnę? Bo art. 31 nowego kodeksu powiada, grzywnę wymierza się w wysoko żi ści od 500 do 25 tys. zł (a w nie' których przypadkach do l mir zł), a tymczasem art. 5 ustala ż« za łagodniejsze przestępstwa, czy li występki, najniższa grzywnć musi wynosić 5 tvs. zl... — Jak to jest właściwie z re cydywą? Czy należy stosować ła godniejszą, poprzednią ustąwę czy też recydywiści są z tej ogól nej zasady wyłączeni? Takich pytań i wątpliwości, które nasuwa praktyka sądzenia, jest wiele. Nie ukazały się jeszcze komentarze do nowych kodeksów, toteż sędziowie muszą sami wgryzać się w treść nowej ustawy. Zaczęły już wpływać do sądu pierwsze zażalenia na zastosowanie aresztu tymczasowego. To też jest nowość wprowadzona przez kodeks 2 1969 r. Dotychczas zażalenia takie rozpatrywał urząd prokuratorski wyższego stopnia, Obecnie nad prawidłowością stosowania aresztu tymczasowego czuwa sad Również przedłużanie aresztu na okres powyżej 6 miesięcy należy obecnie do uprawnień sądu, ściśle mówiąc — Sądu Wojewódzkiego. Poprzednio leżało to w gestii Generalnego Prokuratora PRL. a dopiero na okres ponad 9 miesięcy — do Sądu Najwyższego. Ż 4 spraw, które wpłynęły w pierwszym tygodniu stycznia do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie — załatwione zostały dwie: w obu — areszt został przedłużony, ale tylko do końca bieżącego miesiąca ____________Str. t W papierowej dżungli Nowy „Sun” świeci na Fleet Street Od stałego korespondenta EWY BONIECKIEJ 1 c listopada, jako jedna z IO blisko trzymilionowej rzeszy czytelników, kupiłam po raz ostatni „The Sun” („Słońce”) w kształcie, w jakim ukazywał się od 1864 r. pod auspicjami koncernu International Publishing Corporation. Uroczysty pogrzeb żywo, inteligentnie redagowanego ogólnokrajowego dziennika. reprezentującego poglądy zbliżone do centrum Partii Pracy odbył się tego dnia wieczorem w jednym z wielu pubów na Fleet Street, gdzie kilkudziesięciu dziennikarzy spośród 150-osobowego zespołu starego „Suną” wypiło z żalem pożegnalny toast. Były właściciel pisma, wspomniany koncern IPC odetchnął jednak z ulgą: stracił ponoć na dzienniku 12 min funtów „Słońce” zaszło. „Słońce” wzeszło... W poniedziałek 17 listopada cała Fleet Street kupowała niecierpliwie nowy „Sun”, który w kształcie tabloidu publikowany jest obecnie przez nowego właściciela pisma 38-letniego Australijczyka Ruperta Murdocha. Ten nowy na horyzoncie angielskim magnat prasowy (jest właścicielem kilku gazet w Australii) dał się p-oznać już jako brutalny i efektywny businessman kiedy niedawno kupił od Wiliama Cara gazetę niedzielną „News of the World” legitymującą się ogromnym nakładem (6,5 min) Gazetę tę, specjalizując? sie w ociekających seksem pikantnymi skandalami historiach, nabył Murdoch w ostrej walce z milionerem Robertem Maxwellem — byłym właścicielem „Perganorr Press”. Ponowne starcie dwóch magnatów prasowyer poprzedziło też nabycie prze: Murdocha gazety „Suń”, n? którą ofertę złożył równie: Maxwell, poseł z ramienia Labour Party. Maxwell przetargach z przewodnicząw cym koncernu IPC deklarował, iż jego przyszły „Sun’ udzielałby lojalnego poparci? ruchowi labourzystowskiemu Podczas gdy przetargi trwały — grono posłów z ramie-nia Labour Party, zaniepokojone perspektywami upadku wartościowej gazety, jednegc z tak nielicznych nietorysowskich pism — przedstawiło w lipcu w Izbie Gmin wniosek domagający się specjalnej debaty poświęconej „problemom przemysłu gazetowego, jego technice, strukturze i finansom”. Wniosek został jednak utrącony. Przy zmonopolizowanej strukturze prasy brytyjskiej — gazety umierają nie dlatego, że mają mały nakład (zwłaszcza w porównaniu do standardów międzynarodowych), ale ponieważ nie zdobywają odpowiednio dużej ilości ogłoszeń. Popularne gazety wypracowują z ogłoszeń 40 proc, dochodu, podczas gdy tzw, gazety kwalifikowane, do których należał stary „Sun”, muszą uzyskiwać z ogłoszeń aż 70—80 proc. dochodów. Dziennik „Times”, któregc nakład spadał swego czasu zastraszająco, zwiększył obecnie pod lordem Thomsonem nakład do 400 tys. egzemplarzy. Stało się to jednak nie tylko kosztem olbrzymich nakładów finansowych (lore Thomson inwestuje na razie w pismo blisko milion funtów rocznie; zdobycie jednego nowego czytelnika kosztuje go zaś 32 funty wydane na reklamę), ale także obniżeniem jakości i zmianom profilu pisma. „Times” zatraci! pod Thomsonem pozory dawnej obiektywności stając się pismem otwarcie prawicowym. Inną ceną, którą płaci się w papierowej dżungli za utrzymywanie się na rynku, jest obfite serwowanie czytelnikom seksu w różnych postaciach. Jak dalece seks wkroczył w ostatnich latach na łamy prasy brytyjskiej —■ trudno sobie wprost wyobrazić. Tak np. legitymująca sie ponad pieciomilionowym nakładem gazeta „Sunday Mirror” publikujf od szeregu tygodni historie pt.i „Ludzkie ZOO”, traktującą szczegółowo o rozmaitych aspektach życia seksualnego, ilustrowana obficie zdjęciami nagich kobiel i mężczyzn. Nieletnie dzieci oraj stateczne panie domu (te ostatnie stanowią główną bazę czytelniczą pisma) są co tydzień raczone tak drastyczną porcją seksu, na jaką jeszcze przed 10 lats nie pozwoliłaby sobie w Anglii żadna gazeta. Sądząc po zwiększonej ilości skandalicznych historyjek i pikantnych zdjęć publikowanych obecnie przez „News of the World” z chwilą objęcia go przez Murdocha (m in. osią kontrowersji stała się publikacja pamiętników osławionej Christin Keeler), wyznaje on właśnie zasadę, że seks i tylko seks robi business. Dotychczasowe numery nowego „Suną” wykazują, że ma on zamiar wydawać codzienną edycję „News of the World“, w zmieniejszonym formacie. Politycznie gazeta ma być „niezależna”, nie związana z żadną partią. Wynika tc zresztą tylko z deklaracji samego Murdocha, a nie z treści gazety, w której brak jesl poważnych informacji i komentarzy z kraju i zagranicy Sceptyczni dziennikarze ® Fleet Street podkreślają fakt, że nowj właściciel „Suną” nie zainstalował nigdzie korespondentów zagranicznych, co wskazuje, że nic ma zamiaru ustosunkowywać się analitycznie do wydarzeń międzynarodowych. To, że jako gwóżdi pierwszych numerów serwuje czytelnikom trywialną nowelę „Maszyna miłości” pióra Jacqueline Susann, autorki osławionych „Sexy Stories” wskazują na kierunek jego zainteresowań. Czy taki nowy „Sun” zdobędzie jednak względy Brytyjczyków, którzy czytają (w przeliczeniu na jednego mieszkańca) najwięcej gazet na świecie i szczycą si^ wciąż posiadaniem zróżnicowanej, bogatej i interesującej prasy? Prognozy są różne. Najistotniejszą kwestią jest, czy na rynku znajdzie się ekstramiejsce dla nowego „Suną”, czy też będzie on mógł utrzymać się jedynie kosztem zwalczania konkurentów. A że papierowej śmierć: życzy nowej gazecie wielu dziennikarzy brytyjskich oburzonych metodami działanie przybysza z Australii (choć niby dlaczego, skoro rodzimi potentaci prasowi nie są leppsi?) — świadczy m. in. lisi Briana Robertsa opublikowany ostatnio na łamach „Sunday Telegraphu”. Kończy się on stwierdzeniem: „Bądź ostrzeżony mr. Murdoch. Nie wszyscy Brytyjczycy są owcami, gotowymi słuchać australijskiego prostaczka”. Na razie jednak nowy „Sun” rozchodzi się dosyć dobrze, racząc czytelników sensacjami w rodzaju czołówki z pierwszej strony z piątku 20 listopada — „Umarły człowiek ożył w trumnie”. Obok tego typu informacji gazetę zdobią zdjęcia rozebranych dziewcząt. Wzejście na horyzoncie nowego „słońca”, jest jednym z wielu dowodów obniżania się poziomu brytyjskiej prasy*